Kogo nie boli, temu…

Wrócił temat, o którym ostatni raz pisałem w styczniu. Zapowiada się na bardzo długi serial. Na razie mamy dwa odcinki. Jeden pod tytułem: „Władza to ja”!

W piątek pojawiły się dwie zupełnie inne informacje na ten sam temat. Chodzi o projekt budowy nowego stadionu Polonii Warszawa. Projekt wygląda imponująco, więc rodzi się pytanie, czy jest realny do realizacji.

Władze Polonii wysłały do dziennikarzy komunikat prasowy pod tytułem: „Rada Wsparcia Projektu »Konwiktorska 6«”. A w nim taki fragment kończący się wypowiedzią prezesa klubu Jerzego Engela:

„Projekt jest nowatorski i innowacyjny, zaspokoi potrzeby mieszkańców miasta st. Warszawy. Ponad 60 procent działki jest dedykowane infrastrukturze sportowej obejmującej nie tylko boisko piłkarskie, ale również hale sportowe, basen czy siłownię. Oprócz tego, powstanie także hotel, biurowiec, klinika i apartamenty pod wynajem. »Z każdego metra Polonia co miesiąc będzie mieć stały dopływ gotówki, dzięki której klub będzie mógł się rozwijać«”.

Tego samego dnia ukazał się wywiad z wiceprezydentem Warszawy Renatą Kaznowską. Już sam tytuł daje do myślenia: „Nowy stadion w stolicy? Wiceprezydent: Engel oszukuje kibiców”. Pani Kaznowska ostro się z nim rozprawia (za: przegladsportowy.pl):

„Pan prezes Engel złożył koncepcję, którą jak zobaczyłam... (westchnięcie) Gdybym ja miała decydować po zobaczeniu tego co robić, powiedziałabym wielkie NIE. Koncepcja przewidywała zabudowanie wszystkiego wokół stadionu. To było zupełnie nie do przyjęcia (...)”.

Zaraz jednak przyznaje, że:

„Koncepcja zaczęła później ewoluować. Doszła do takiego poziomu, w którym architekci miejscy i konserwator zabytków powiedzieli: »Dobrze, z naszego punktu widzenia to byłoby do przyjęcia«”.

By podjąć dalsze kroki, projekt musi teraz zaakceptować wojewoda. Wiceprezydent Warszawy podzieliła się jeszcze taką refleksją:

„Mówimy o jednej z najpiękniejszych działek w tym kraju. Już słyszę bardzo niepokojące sygnały, że najpierw wybudujemy dwa budynki komercyjne i one nam sfinansują dopiero później stadion. Hello! Ja bym na coś takiego powiedziała zdecydowane nie! To są olbrzymie obszary cywilnoprawne, które na to nie pozwalają. Kolejna rzecz niezwykle istotna to bezpieczeństwo sportowe. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że oddajemy teren na 30 lat i ja nie mam żadnego wpływu na to, co tam się dzieje”.

W związku z tym chciałbym zapytać – dlaczego więc miasto na „jednej z najpiękniejszych działek w tym kraju” samo nie zbuduje stadionu? Mogłoby to zrobić bez żadnych budynków komercyjnych wokół. Do dzieła!

Niestety pani Kaznowskiej umknął fakt, że ci sami kibice, których jej zdaniem oszukuje Engel, kilka lat temu zorganizowali marsz pod urząd miasta domagając się budowy nowego stadionu. Ale urząd odpowiedział, że pieniędzy nie da, bo już jeden stadion (Legii) zbudował i wystarczy.

Warto też, żeby pani Kaznowska zauważyła, że teraz Polonia tych pieniędzy od władz Warszawy nie chce, choć inne miasta są nawet udziałowcem większościowym klubów (Gliwice, Wrocław czy do niedawna także Kielce). Niech przy okazji sprawdzi, ile kosztuje utrzymanie obiektu przy ulicy Konwiktorskiej będącego oficjalnie stadionem miejskim, bo nie sądzę by przynosił jakikolwiek dochód.

Wiceprezydent Warszawy stwierdza:

„Mam od samego początku poczucie, że prezes Jerzy Engel próbuje stawiać mnie przed faktami dokonanymi. Przestrzegałam go przed tym, bo kibice i opinia publiczna mają prawo do rzetelnych informacji. Dobrze by było, gdybyśmy trzymali się prawdy”.

A prawda jest taka, że pani Kaznowska pobiera co miesiąc pensję z podatków płaconych między innymi i przez udziałowców spółki będącej właścicielem klubu. Wykupili akcje z własnych środków, więc trudno się dziwić, że starają się teraz wszelkimi sposobami przyspieszyć procesy związane z planowaną inwestycją. Walczą o życie, bo od tego zależy przyszłość klubu, na działalność którego miasto pieniędzy nie da. Engel na ostatnim spotkaniu dotyczącym stadionu stwierdził:

„Dwa projekty: infrastrukturalny i sportowy, są ze sobą powiązane. Jesteśmy po intensywnych rozmowach z inwestorami i deweloperami. Po otrzymaniu dokumentu dzierżawy terenu zdecydujemy, z którymi zwiążemy swoją przyszłość i którzy będą nie tylko inwestować w infrastrukturę, ale również w sportowy rozwój klubu”.

Jest takie przysłowie – kogo nie boli, temu powoli. Przyszło mi na myśl, gdy przeczytałem kolejną wypowiedź pani Kaznowskiej:

„Niewątpliwie nie podoba mi się to, że procedujemy przez metodę faktów dokonanych. One się nagle nie zmaterializują przez to, że ktoś będzie o nich opowiadał. Rytm prac wyznacza prawo i innego rytmu nie będzie. Nawet jak będą kolejne próby czarowania rzeczywistości, które traktuję w kategorii oszukiwania opinii publicznej (...)”.

Nikt ni namawia do łamania prawa, ale nie ma się co oszukiwać – urzędnik jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Jeśli komuś nie podoba się praca pod presją na takim stołku, niech zmieni robotę. I warto, by urzędnicy udzielając dobrych rad, brali pod uwagę wszystkie fakty, a nie tylko te im wygodne.

▬ ▬ ● ▬