Kolejna ostatnia szansa?

Dawid Janczyk rozstał się z Piastem Gliwice. Rozwiązał umowę za porozumieniem stron, kierując się ważniejszymi sprawami niż piłka. Ale...

Chyba trzeba niektórym wyjaśnić kim jest. A może raczej kim był. Był mianowicie kandydatem na niezłego piłkarza. Ale dawno, więc teraz już przy jego nazwisku potrzebne jest uszczegółowienie. Miał talent do kopania piłki, ale też talent do podejmowania niewłaściwych decyzji. Nie tylko tych związanych z alkoholem, ale także wyborów czysto piłkarskich. Jak w przypadku wielu innych zawodników przejście do klubu nie z tej półki co trzeba zakończyło praktycznie jego karierę, zamiast rozpocząć jej znaczący rozdział.

Po podpisaniu kontraktu z CSKA Moskwa zaczęły się problemy Janczyka, który zaczął zwiedzać mniej znane kluby, zanim po okresie rozłąki z piłką wylądował w Piaście. Teraz opuścił Gliwice na własną prośbę o czym opowiedział „Super Expressowi”. Postanowił być w Warszawie bliżej żony, spodziewającej się drugiego dziecka.

Czytałem z nim wywiady w ubiegłym roku, gdy pięknie mówił o żonie, jak wiele jej zawdzięcza, jak ważna jest w jego życiu, że zawsze może na nią liczyć. Budujące więc, że ona też może liczyć na niego w tak ważnej chwili. Czyli przekuł słowa w czyn.

Niestety z innymi słowami Janczyka już tak pięknie nie jest. Przypomnę co mówił (również „Super Expressowi”) na jesieni po powrocie na boisko i występie w barwach Piasta w meczu ze Śląskiem. Pytanie:

„Masz świadomość, że Piast był twoją ostatnią szansą na powrót do piłki"?

Odpowiedź Janczyka:

„Zdaję sobie z tego sprawę. Miałem kilka innych opcji, ale to w Piaście wyciągnęli do mnie rękę. Przyszedłem do Gliwic dzięki panu Zdzisławowi Kręcinie. Zacisnąłem zęby i zacząłem harować. Nie mogłem zawieść rodziny i ludzi, którzy we mnie wierzyli”.

A to powiedział już po opuszczeniu Gliwic:

„Żeby wszystko było jasne - jestem bardzo wdzięczny Piastowi, że w tym klubie mogłem się odbudować i wrócić do formy. Szkoda tylko, że potem nie dano mi szansy”.

I dokładnie wyjaśnił kto jest za to odpowiedzialny – były hiszpański trener Piasta, Angel Perez Garcia.

Pytanie:

„Masz żal do trenera”?

Odpowiedź Janczyka:

„Oczywiście, że tak. Zrozumiałbym, gdybym przegrał rywalizację o miejsce na boisku, ale tu nie było żadnej konkurencji! Przy hiszpańskim trenerze, stawiającym na rodaków, Polacy już na starcie byli na straconej pozycji”.

Sprawdziłem statystyki Piasta po rundzie jesiennej. Wśród napastników najwięcej występów miał Kamil Wilczek (Polak, żeby nie było wątpliwości), a dopiero za nim był Hiszpan Ruben Jurado. Najbardziej przeraża mnie jednak inna opinia Janczyka:

„Na razie czekamy na narodziny drugiej córeczki. Potem pomyślę o powrocie do piłki”.

Odnoszę wrażenie, że znalezienie nowego klubu traktuje jak znalezienie filmu, na którym jeszcze nie był w kinie. Czy zapomniał, jak sam podkreślał, że Piast to ostatnia szansa? Obawiam się, że szybciej skończy karierę, niż zrozumie co w niej robił nie tak...

▬ ▬ ● ▬