Kopaninka ze smutną miną w tle

Fot. Trafnie.eu

Legia rozgromiła w Dublinie drużynę St Patrick's 5:0. Na pochwały ode mnie nie ma jednak co liczyć. Zrobiła to, co zrobić powinna. Choć z tygodniowym opóźnieniem.

Mecz w Dublinie boleśnie dowodzi jaką wpadką był wynik, a jeszcze w większym stopniu gra Legii, przed tygodniem. St Patrick's to niezwykle ambitni wyrobnicy, którzy w drugiej połowie zaczęli już oddychać rękawami. Remis wywalczony w Warszawie był dla nich mistrzostwem świata. Pytanie brzmi – kto i dlaczego im na to pozwolił?

Pisałem, że wierzę w awans Legii, bo inaczej trzeba by chyba umierać. Dzięki Bogu żyję, choć obraz gry był chwilami wręcz dramatyczny. Kopaninka jak w lidze amatorskiej, co dla Legii na pewno komplementem nie jest, tyle że z satysfakcjonującym zakończeniem.

Przed środowym meczem stawiano wiele pytań. Nie sądzę, by jego przebieg przyniósł zadowalające odpowiedzi. I niech nikogo nie zwiedzie wysoki wynik. To zasługa głównie słabości rywala, który gasł z każdą minutą.

Nadal nie za bardzo rozumiem co dzieje i działo się ostatnio wokół Legii. Atmosfera przypominała minę jej trenera, który nigdy się nie uśmiecha. Nie wiem zresztą czy czas przeszły jest już uzasadniony. Po meczu na stadionie w Dublinie doszło do wymiany zdań pomiędzy piłkarzami i kibicami Legii, wspaniale przez cały mecz ich dopingującymi. Po minach jednych i drugich można było odnieść wrażenie, że to goście z Polski przegrali 0:5...

Gdy Legia zatrudniała w grudniu Henninga Berga, prezes Bogusław Leśnodorski powiedział legia.com:

„Jego podejście do zawodu i standardy, które wprowadzi do Klubu, na pewno zbliżą nas do "Europy".

Czy jednym z owych standardów był fakt, że rzeczywiście miał walczyć o swoją głowę w meczu z pół amatorami z Irlandii? Czy żenująco słaba drużyna miała być ostatecznym testerem umiejętności szkoleniowych tego „przedstawiciela nowego pokolenia zachodnioeuropejskich trenerów o szerokich piłkarskich horyzontach”?

Ciekawi mnie też czy w tych szerokich horyzontach mieści się odpuszczanie walki o Superpuchar Polski, czyli jedno z najcenniejszych trofeów w kraju, w którym Norweg aktualnie pracuje?

Czy istotnie potrzebne były te wszystkie radykalne zmiany w składzie jakich dokonywał w poprzednich trzech meczach i czemu miały służyć? Czy o tym właśnie myślał Sir Alex Ferguson zachwalając w grudniu w rozmowie z klubowym portalem Legii swojego byłego obrońcę:

„On Waszym chłopcom przekaże ogromny kapitał w postaci wiedzy nabytej podczas pracy z najlepszymi szkoleniowcami na świecie, doświadczenia wyniesionego z boiska oraz swojej dotychczasowej pracy trenerskiej”.

Z pewną nieśmiałością zapytam jeszcze – czy Legia, której ambicje nie kończą się na Ekstraklasie, zamierza podbijać Europę już w tym sezonie, czy zamierza przełożyć realizację planów co najmniej na przyszły? Mam nadzieję, że jej trener nie przestraszy się teraz Celticu w kolejnej fazie eliminacji do Ligi Mistrzów, jak St Patrick's nie przestraszyli się Legii. Różnica umiejętności pomiędzy obiema drużynami chyba jednak mniejsza niż między tą z Warszawy i Dublina.

A Bergowi życzę, by zrobił wreszcie coś, dzięki czemu będę miał okazję się do niego przekonać. Na razie, mimo najszczerszych chęci, jakoś nie daję rady...

▬ ▬ ● ▬