Koszmar z małym polskim akcentem

Fot. Trafnie.eu

Anglia przegrała w Pradze z Czechami 1:2 w meczu eliminacyjnym do EURO 2010. Porażki zdarzają się każdemu, choć akurat ta jest z pewnością wyjątkowa.

Wyjątkowa, bo pierwszą jaka przytrafiła się Anglikom w meczach eliminacyjnych do mistrzostw świata i Europy po serii 44. bez przegranej! Poprzednią porażkę ponieśli przed dziesięcioma laty, gdy w październiku 2009 roku przegrali w eliminacjach do mistrzostw świata z Ukrainą, ale wtedy mieli już zapewniony do nich awans. Wyczyn doprawdy godny podziwu i można tylko pozazdrościć angielskim kibicom, że nie znali jej smaku przez tak długi okres.

Wynik uzyskany w piątkowy wieczór w Pradze jest tym ciekawszy, że obie drużyny spotkały się już w tym roku na Wembley i wtedy Anglicy rozgromili Czechów 5:0. Oto kolejny dowód, że dwa plus dwa w piłce rzadko daje cztery.

Ciekawy byłem jak angielskie media potraktują swoją reprezentację po pierwszej od dziecięciu lat eliminacyjnej porażce. I pierwszej od kiedy zaczęły kolportować tezę, że ich piłkarze będą jednymi z faworytów do wygrania przyszłorocznych mistrzostw Europy. Bo żurnaliści z Londynu i okolic po kilku zwycięstwach „Trzech Lwów”, jak nazywają swoją reprezentację, zaczynają się zastanawiać jakie trofeum jest do zdobycia na najbliższej ważnej imprezie. Ale gdy przegra ze dwa mecze, zaczynają besztać rodzimych grajków jak psy.

Według nich porażka w Pradze była najsłabszym występem od pewnego czasu, wieczorem do zapomnienia, niechlujnym występem czy wręcz koszmarem, podczas którego menedżer Gareth Southgate wyglądał na samotną, strachliwą postać przy bocznej linii.
Środek pola został opanowany przez znacznie lepiej prezentujących się Czechów, a jedynie heroiczne interwencje w bramce Jordana Pickforda, przy niepewnej defensywie, uchroniły Anglików przed znacznie wyższa porażką.

Choć przyszłoroczne mistrzostwa Europy odbędą się w kilkunastu krajach, angielskie media nazywają je „swoim turniejem”, ponieważ półfinały i finał zostaną rozegrane na Wembley. Dodają jednak, że pora skończyć z marzeniami o zdobyciu trofeum, lepiej wrócić do rzeczywistości i uświadomić sobie, że z taką grą w defensywie trudno liczyć na zdobycie czegokolwiek. Bowiem angielscy obrońcy wyglądali, jakby gonili własne cienie.

Ubolewają, że zaledwie siedem miesięcy po pogromie Czechów na Wembley ich reprezentacja nagle zaczęła mieć problemy, a bramka w 85 minucie debiutującego w kadrze Zdenka Ondráška boleśnie sprowadziła ich na ziemię. W Anglii nikt raczej nie ma pojęcia i zupełnie nie interesuje się faktem, że bohater czeskiej drużyny, grający dziś w amerykańskiej MLS w barwach Dallas FC, jeszcze w grudniu ubiegłego roku był piłkarzem Wisły Kraków!

Dziennikarze podpowiadają Southgate’owi, że musi znaleźć lepszy balans pomiędzy defensywą i ofensywą, a przede wszystkim silniejszą linię pomocy. W przeciwnym razie EURO 2020 pozostanie jedynie mrzonką. Na razie przez kolejnym meczem eliminacyjnym, z Bułgarią w poniedziałek, angielski menedżer ma z całą pewnością więcej pytań niż odpowiedzi.

Swój poziom trzymali jedynie angielscy chuligani, którzy starli się w Pradze z miejscową policją. Dla ponad trzydziestu zakończyło się to aresztowaniem. Podobne problemy za kilka dni w Bułgarii są więcej niż prawdopodobne.

Przypomnę na wszelki wypadek, gdyby ktoś nie wiedział, że Anglicy nadal są liderami grupy, choć mają do rozegrania zaległy mecz z Kosowem. I pewnie już w poniedziałek zapewnią sobie awans do finałów. Nawet jeśli nie w poniedziałek, trudno sobie wyobrazić, żeby zabrakło ich w przyszłym roku w finałach.

Należy pozazdrościć problemów, bo chyba każdy kibic marzy, by przeżyć dziesięcioletni okres bez porażki swojej reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata i Europy. I chociaż jeżdżący za drużyną chuligani są ciągle utrapieniem w Europie, chciałbym, żeby w Polsce poradzono sobie z nimi tak, jak poradzono sobie w Anglii.

Na podstawie: mirror.co.uk, independent.co.uk, theguardian.com, dailymail.co.uk, dailystar.co.uk.

▬ ▬ ● ▬