Koszulka Lewandowskiego dla dyrektora

Fot. trafnie.eu

Dziś mecz z San Marino. Będzie na kim odreagować stresy za porażkę z Ukrainą. Obrona rywali monolitem nie jest na pewno.   

To według rankingu FIFA najgorsza drużyna świata. Wystąpi na stadionie, na trybunach którego zmieściliby się wszyscy mieszkańcy reprezentowanego przez nią malutkiego państewka. A i tak prawie połowa miejsc pozostałaby jeszcze pusta.

Wygrała w całej swojej historii jeden mecz, w 2004 roku z Liechtensteinem 1:0. Wychodząc na boisko ma zawsze prosty cel – jak najpóźniej stracić bramkę. I następny – stracić ich jak najmniej. Marzenia o remisie byłyby już rozpustą. Jak się czasami przy okazji uda zdobyć bramkę, jest święto. Najbardziej pamiętną Davide Gualtieri strzelił Anglii w 1993 roku. Trafił do siatki po 8,3 sekundy! To był najszybciej zdobyty gol w historii eliminacji do mistrzostw świata. Anglicy strzelili później aż siedem, ale i tak za mało, dlatego nie awansowali do finałów w Stanach Zjednoczonych. Gualtieri zachował na pamiątkę wydanie „Daily Mirror” z następnego dnia. Na okładce wielki tytuł „Koniec świata” i równie wielkie zdjęcie pokazujące jak zdobywa gola. Lekko już pożółkła gazeta oprawiona w ramki ma dziś dla niego taką wartość, jak Puchar Świata dla piłkarskich gwiazdorów.  

Nauczyciel Giampaolo Mazza, od piętnastu lat dorabiający do pensji jako trener reprezentacji  San Marino, wczoraj na konferencji prasowej i oficjalnym treningu ciągle się uśmiechał. Jakby chciał pokazać, że trafił do raju. Nikt nigdy nie wymagał od niego zwycięstw. Układ idealny? Tylko teoretycznie.

Jeden z piłkarzy przyznał kiedyś, że trener bardzo nie lubi wysoko przegrywać. No to ma pecha. Zamiast w raju, znalazł się raczej w piłkarskim piekle. Szczególnie w przerwie meczu stara się zmotywować zawodników, by w drugiej połowie nie tracili koncentracji. Jak się nie uda, zaczyna padać bramka za bramką. To największe przekleństwo, szczególnie gdy drużyna ponosi 51 porażek z rzędu. Taka seria może zdołować każdego. Oczywiście oprócz piłkarzy z San Marino. Dla nich najważniejsza jest reakcja kibiców - że nikt z nich nie drwi, nie wyśmiewa. Zamiast tego zdarzała się nawet owacja na stojąco. Wymarzone pożegnanie spotkało ich już kilka razy, na przykład na Wembley. Dzięki temu łatwiej przekonać samego siebie, że to wszystko jednak ma jakiś sens.

Mazza przyprowadził wczoraj na konferencję dyrektora firmy transportowej. Po co? Żeby razem z nim odpowiadał na pytania. Bo pan dyrektor, Fabio Bollini, to w wolnych chwilach napastnik jego drużyny. Amator, jak większość reprezentantów. Przyznał, że marzy o wymianie koszulki z Robertem Lewandowskim po dzisiejszym meczu.

Od razu przypomniał mi się Argentyńczyk Osvaldo Ardiles, gdy w 1999 roku był trenerem Croatii Zagrzeb. Zaczął przygotowania do meczu Ligi Mistrzów z Manchesterem United od wprowadzenia zakazu dla swoich graczy. Zabronił im ustalać przed wyjściem na boisko kto z kim wymieni się koszulkami! Dobrze kombinował, chcąc by skoncentrowali się na tym, co trzeba.  

Giampaolo Mazza aż tak rygorystyczny nie jest. Pewnie zdaje sobie sprawę, że nie byłby w stanie podobnego zakazu wyegzekwować. Bo to też jedna z atrakcji dla reprezentantów San Marino. Dlatego deklarację swojego napastnika skwitował niewinnym uśmiechem.

Niech Lewandowski się wreszcie odblokuje. Lepszego rywala na przełamanie mieć nie będzie (w 2008 roku w debiucie w reprezentacji z San Marino strzelił bramkę). I niech wtedy z równie niewinnym uśmiechem podaruje swoją koszulkę Bolliniemu.  

▬ ▬ ● ▬