2025-09-06
Kraj bogatych ludzi
Po meczu z Holandią przez rodzime media tradycyjnie przelała się fala komentarzy. Zaciekawiło mnie jednak bardziej jak na niego patrzą Holendrzy.
Dlatego postanowiłem zapytać znajomego Holendra o ocenę meczu. Odpowiedział pytaniem:
„Od strony boiskowej czy pozaboiskowej?”
Pomyślałem, że będzie ciekawie, bo zabrzmiało dość intrygująco. Zaczął od pierwszej strony. Dwaj dawni holenderscy gwiazdorzy, Rafael van der Vaart i Pierre van Hooijdonk, pracujący dziś jako komentatorzy telewizyjni, jeszcze w przerwie chwalili swoich piłkarzy twierdząc, że brakuje im jednak skuteczności. O naszych zbyt dobrego zdania nie mieli. Doradzali nawet Robertowi Lewandowskiemu, by oddał w szatni… buty piłkarskie i na drugą połowę już nie wychodził, skoro jego potencjał jest tak marnowany przez resztę drużyny.
Po meczu stwierdzili, że Holendrzy zremisowali go na własną prośbę. To właśnie w ich podejściu do gry w drugiej połowie dopatrywali się przyczyny rozczarowującego wyniku, a nie w lepszej grze Polaków, niestety.
Następnie znajomy przeszedł do strony pozaboiskowej i zaczął mówić o „wielkiej aferze”, której bohaterami stali się „polscy działacze”, niestety. Już znałem sprawę (za: sport.pl)
„Jednym z tematów w holenderskich mediach po meczu jest to, co działo się z delegacją PZPN na wyjeździe w Rotterdamie. Wszystko miał ujawnić Rene van der Gijp, dawniej reprezentant Holandii, a teraz znany dziennikarz sportowy w programie "Vandaag Inside".
Z informacji przekazywanych przez niego wynika, że w środę, a więc dzień przed meczem, delegacja PZPN biesiadowała w restauracji The Harbour Club w Rotterdamie. W restauracji pojawiło się 45 osób (w tym gronie była jedna kobieta), a na stołach znalazły się spore ilości alkoholu.
"Towarzystwo przyciągało uwagę dobrym humorem i ochotą na zabawę. Biesiadowano mocno, kelnerzy uwijali się, jak w ukropie donosząc kolejne tace, uginające się od ciężaru shotów. Wódka lała się strumieniami, a towarzystwo 'opracowywało strategię' na dzisiejszy mecz. W bojowych nastrojach opuściło lokal, późną wieczorową porą" - czytamy na profilu van der Tuin na portalu X”.
Na te doniesienia zdążył już zareagować prezes PZPN, Cezary Kulesza (za: przegladsportowy.onet.pl):
„To bardzo rozdmuchana afera, bo na kolację był zaproszony m.in. Ebi Smolarek i dyrektor Polsatu Sport Marian Kmita. Pojawiły się już ich wypowiedzi, że do takich scen nie doszło. Takie kolacje zawsze będą organizowane, bo jadą z nami sponsorzy. Byliśmy w grupie ok. 50 osób. Czy mamy chować się po piwnicach? Wszystko odbyło się w restauracji. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy o piłce i potem rozeszliśmy się do miejsca, w którym byliśmy zakwaterowani. Nie uważam, by wydarzyło się coś, co można rozdmuchiwać i robić z tego afery. Czegoś takiego nie było”.
Znajomy zwrócił uwagę na komentarz Van der Gijp, który nie mógł zrozumieć, po co za reprezentacją jeździ za granicę aż tylu działaczy? W Holandii byłoby ich trzech, może czterech. I jeszcze sam przyznał:
„Byłem kiedyś w tej restauracji. To jedna z najdroższych w Holandii. Biorąc pod uwagę liczbę osób, rachunek za spędzony tam wieczór mógł wynieść nawet kilkanaście tysięcy euro!”
Płynie z tego prosty wniosek, że Polska to kraj bogatych ludzi. Do tego mających doskonałe rozeznanie w realiach holenderskiej gastronomii na tych najwyższych poziomach.
▬ ▬ ● ▬