Kto ile straci - zarobi?

Fot. Trafnie.eu

Dość niespodziewanie pewien piłkarski emeryt stał się w ostatnich dniach bohaterem mediów. A stał się dlatego, że postanowił szybko emeryturę przerwać.

Mowa oczywiście o Wojciechu Szczęsnym, na punkcie którego media dosłownie oszalały. Codziennie pojawia się nawet po kilka tekstów na jego temat na jednej stronie internetowej. Wszystko z powodu możliwego powrotu na boisko w barwach sławnej Barcelony. Zaledwie kilka dni temu kibice pożegnali go na stadionie w Turynie przy okazji meczu Juventusu, którego barw bronił ostatnio. A pożegnali dlatego, że oficjalnie poinformował, że kończy karierę.

Jak to bywa w piłce, nieszczęście jednych jest szansą drugich. Nieszczęście dopadło bramkarza Barcelony Marka-Andre Ter Stegena. Na skutek poważnej kontuzji w tym sezonie już nie zagra. Klub szuka następcy i wybór padł na Szczęsnego. Prawdopodobnie, żadne oficjalne informacje na ten temat na razie się nie pojawiły. 

Rozbawiło mnie stwierdzenie o „oburzeniu niektórych fanów i ekspertów”, na jakie trafiłem. Oburzenie oczywiście tym, że emeryt, a przecież z własnej woli właśnie nim został, jednak dłużej nim nie będzie. To może go jeszcze do sądu podadzą? Współczesne media już tak rozmiękczyły mózgi swoim odbiorcom, że tylko pozazdrościć niektórym problemów.

Szczęsny jest pełnoletni, może sam o sobie decydować, z czego korzysta. Jeśli dojdzie do wniosku, że ma ochotę zostać na przykład… skoczkiem narciarskim, kto mu zabroni? No bo generalnie, kto bogatemu zabroni? Jeśli rzeczywiście zostanie piłkarzem Barcelony, ma za podpisanie kontraktu obowiązującego do końca sezonu zarobić trzy miliony euro brutto plus premie.

Ale jednocześnie to pierwszy przypadek jaki przychodzi mi do głowy, gdy zawodnik  podpisując kontrakt… straci wielkie pieniądze (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Szczęsny kilka tygodni temu rozwiązał umowę ze Starą Damą za porozumieniem stron. Jak informują włoskie media, Polak zagwarantował sobie od Włochów odprawę w wysokości 4 mln euro. Pierwszą część otrzymał od razu, a drugą połowę miał obiecaną po zakończeniu aktualnie trwającego sezonu. Przyjęcie oferty z Barcelony będzie natomiast jednoznaczne z tym że ekipa z Turynu nie będzie musiała płacić mu drugiej raty, czyli 2 mln euro”.

I jeszcze na koniec uwaga dotycząca nie tylko Szczęsnego i jego potencjalnego kontraktu. Zawsze w podobnych przypadkach przy angażowaniu przez klub nowego zawodnika zastanawiam się, że choć jeszcze nie złoży nawet podpisu na umowie, a w mediach już wiedzą - kto, kiedy i za ile. Nie świadczy to chyba najlepiej o klubie i jego otoczeniu.

Gdybym ja był takim piłkarzem i miał podpisać kontrakt, a w internecie już pojawiły się informacje, ile będę zarabiał, pewnie dostałbym szału. Chociaż… Po chwili zastanowienia zdecydowanie zmieniłem zdanie i doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś zaproponowałby mi roczną umowę za trzy miliony euro, media na całym świecie mogłyby o tym bębnić do woli jeszcze zanim zdążyłbym ją podpisać.

▬ ▬ ● ▬