Kto jeszcze nie wygrał z Polską?

Fot. Trafnie.eu

Adam Nawałka zaliczył debiut w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Debiut wypadł koszmarnie. Za to selekcjoner wypadł bardzo pewnie na konferencji po meczu.

Nadzieja umiera ostatnia. Po nieudanym występie na EURO 2012 i kolejnej porażce w eliminacjach do mistrzostw świata, naród nie przestał wierzyć w swoją reprezentację. Może bardziej w nowego trenera, że jemu w końcu się uda.

Bo wiara w potencjał drużyny (tym większa, czym niższe miejsce w rankingu FIFA) była zawsze. A najwięcej przed debiutem Nawałki we Wrocławiu, skoro obejrzał go niemal komplet, ponad czterdzieści tysięcy widzów. Gdy piłkarze wychodzili na murawę na rozgrzewkę zostali entuzjastycznie przywitani przez trybuny. Zanim się zaczął mecz jeszcze chóralne: „Biało-czerwone to barwy niezwyciężone”...  

W drugiej połowie było już tak: „Polska grać, k... mać”, „Polacy, co wy robicie” i „Jeszcze jeden”. Ten ostatni okrzyk był zachętą dla Słowaków, którzy prowadzili do przerwy 2:0 i dowieźli wynik do końca. Artur Boruc nie miał jednak żalu do kibiców, wręcz przeciwnie.

„Na wiele więcej nie zasłużyliśmy” - przyznał.

Gra Polaków wyglądała koszmarnie. Wszystkie braki i błędy wytykane drużynie Fornalika zostały zwielokrotnione do kwadratu czy nawet do sześcianu. Szkoda się stresować, by zacząć je szczegółowo wyliczać.

 „Nie oszukujmy się, po trzech dniach treningów z nowym selekcjonerem nie zaczniemy grać jak reprezentacja z pierwszej dziesiątki” - przekonywał Robert Lewandowski.

Niestety w ostatnich kilku dniach odnosiłem wrażenie wręcz odwrotne. Wydawało mi się, że grupa wierzących w cudowną rękę nowego szkoleniowca rośnie jak drożdże.  

Niestety papier i uszy, które przyjmą wszystko, okazały się bardziej wyrozumiałe dla śmiałych planów naprawienia gry reprezentacji na skróty, niż Słowacy. Drużyna plasująca się w rankingu FIFA zaledwie cztery miejsca wyżej niż Polska, okazała się dla niej wyjątkowo  bezwzględna.

Niestety nie wystarczy pozwolić zadebiutować w kadrze połowie drużyny Górnika Zabrze, by jej gra diametralnie się odmieniła. Chyba Nawałka już to zauważył po bolesnej lekcji.

Najbardziej podczas smutnego wieczoru we Wrocławiu zaskoczył mnie właśnie pan trener. Piłkarze szli z szatni do autokaru jak zbite psy. Nawałka na pomeczowej konferencji prasowej wręcz odwrotnie, głowa cały czas wysoko uniesiona. Zapowiedział długą i wnikliwą analizę meczu. I że na pewno się nie podda.

Gdy przypomnę sobie co wyrabiano ostatnio z Fornalikiem, jego następca został potraktowany przez redaktorów wyjątkowo delikatnie. I w nagrodę obiecał im więcej… porażek. Powiedział, że czeka reprezentację jeszcze kilka równie bolesnych testów, czyli kolejne sprawdziany zawodników. I to aż do maja, żeby we wrześniu, gdy zaczną się eliminacje do mistrzostw Europy, już podobnych wpadek nie było.

Dlatego proszę nie myśleć, że tytuł tego tekstu jest rodzajem złośliwości. Broń Boże! Tylko zapowiedzią przebiegu wypadków w ciągu najbliższego pół roku, zgodnie z planami selekcjonera. Lewandowski apelował przecież we Wrocławiu:    

„Musimy być cierpliwi w tym, co robimy”.

▬ ▬ ● ▬