Kto ma monopol na przemoc?

Fot. trafnie.eu

Wojna z bandytami na stadionach zaczęła się na dobre. Kolejny raz zresztą, bo już kilka takich deklaracji przeżyłem. Zobaczymy, czy słowo czynem się stanie.   

Tomasz Adamek został policjantem, członkiem międzynarodowego stowarzyszenia policji (International Police Association). Z dumą pokazuje legitymację. Bardzo ładnie.

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Bartłomiej Sienkiewicz stwierdził, że monopol na przemoc ma państwo, a nie bandyci. To był komentarz do ostatnich występów kiboli w Łomiankach i Gdyni. Przedstawiony raport Centralnego Biura Śledczego dotyczący zwalczania przestępczości stadionowej dowodzi, ze wesoło rzeczywiście nie jest. W ciągu ostatnich dwóch lat zatrzymano 959 osób i postawiono im 1890 zarzutów. Czyli na razie jest dokładnie odwrotnie, niż powiedział pan minister. Ale teraz ma się to zmienić. Który już raz? I na lepsze, czy na gorsze?

Tak sobie myślę, ze jeśli na lepsze, może połączyć jedno z drugim i zrobić stadionowym szeryfem Adamka? On raczej na strachliwego nie wygląda. Może jego przelękną się bandyci? Bo jak się nie przelękną, nic się nie zmieni. Wiem, bo już kilka ładnych lat się z bliska przyglądam.

Problem polega na tym, że Łomianki i Gdynia to tylko skromniutka wisienka na wielgachnym torcie. Wystarczy przeczytać w mediach o kilku historiach, które nie wydarzyły się w czasie ostatniego weekendu, a zostały tylko z tej okazji przypomniane. To jest nowotwór zżerający od lat zdrową tkankę. W Krakowie dramat wkroczył w ostatnią fazę. Tam mordercy zabijają maczetami swoje ofiary! Lanie się po gębach na ustawkach, to przy tym jak krzewienie szczytnych zasad fair play.

Dla odmiany w Poznaniu zrobiło się śmiesznie. Szukają ślusarza, by pozmieniał wszystkie zamki na stadionie. Nikt nie wie kto i jak wniósł ogromy transparent - "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem", który stał się przyczyną międzynarodowej afery po meczu Lecha z Żalgirisem w Lidze Europejskiej. 

„Gazeta Wyborcza” przypomniała wszystkie grzechy i wyroki niejakiego „Litara”, szefa „Wiary Lecha”, największego stowarzyszenia kibiców tego klubu. Jego firma karmiła nie tylko kibiców, ale także VIP-ów na stadionie w Poznaniu! Od razu skojarzyłem to z wywiadem Wojciecha Kowalczyka dla „Przeglądu Sportowego”. I odpowiedzią na ostatnie pytanie powodującą odruch wymiotny:

Największe menelstwo na Legii spotkałem na trybunie vipowskiej. Byłem tam w zeszłym sezonie, na silverze. Jedna, wielka libacja. Mecz jest tylko dodatkiem do pijaństwa. Nim się zaczął, część była już dobrze zrobiona. A potem tylko gorzej – stoły zarzygane, jedni szczą, gdzie popadnie, inni charczą, plują. Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś oglądał mecz plecami do boiska. Na tej trybunie to norma. Nie zgadzam się, żeby moich kolegów z Bródna, którzy chodzą na Żyletę, traktować jako gorszą kategorię niż tych, którzy najebani nie pamiętają niczego z meczu”.

Chwalebne, że pan Wojciech wstawił się za swoimi kumplami. Szkoda tylko, że nie zdradził, skoro już taki szczery do bólu, w jakim stanie zakończył pobyt w silverze...

▬ ▬ ● ▬