Kto miał kogo bardziej dosyć?

Fot. Christian Bertrand

Michał Probierz odebrał Robertowi Lewandowskiemu opaskę kapitana reprezentacji, a ten zrezygnował z występów w niej. To fakty. Reszta jest…

Najpierw doprecyzujmy fakty. Według oficjalnego komunikatu na stronie PZPN:

„Decyzją selekcjonera Michała Probierza nowym kapitanem reprezentacji Polski został Piotr Zieliński. Trener osobiście poinformował o swojej decyzji Roberta Lewandowskiego, całą drużynę oraz sztab szkoleniowy”.

W odpowiedzi komunikat opublikował Lewandowski:

„Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie”.

To fakty. Reszta jest kwestią interpretacji. Gdy czytam w internecie komentarze z tym związane, dochodzę do wniosku, że ich autorzy są podzieleni na dwie części, jak naród w niedawnych wyborach prezydenckich. Jedni obwieszczają koniec w reprezentacji Lewandowskiego. Drudzy (zbliżający się) koniec Probierza.

Ale nikt nie stawia pytania, które wydaje mi się kluczowe – dlaczego selekcjoner pozbawił swojego kapitana opaski? Oczywiście internet skomentował na wszelkie możliwe sposoby fakt rezygnacji Lewandowskiego z występów w dwóch czerwcowych meczach reprezentacji, sugerując odebranie mu wspomnianej opaski. Ale przecież na pierwszej konferencji prasowej na zgrupowaniu Probierz uważał jego decyzję za coś zupełnie normalnego (za: laczynaspilka.pl):

„Kiedy Cristiano Ronaldo i Zlatan Ibrahimović potrzebowali odpoczynku, to selekcjonerzy ich reprezentacji po rozmowie z zawodnikami dawali im taką możliwość. Musimy pamiętać, że Robert w tym sezonie rozegrał 4000 minut i potrzeba odpoczynku jest zupełnie normalna. Robert ma już swoje lata i trzeba szanować jego zdrowie. Dla mnie jako trenera zrozumiałe jest, że należy patrzeć na dobro zawodnika oraz reprezentacji. Tym razem zagramy bez Roberta i zrobimy wszystko, by zwyciężyć w obu spotkaniach”.

Lepiej więc nauczyć się czytać między wierszami, albo wsłuchiwać się w to, co krążyło w tak zwanym środowisku. Radosław Kałużny, były reprezentant Polski, a dziś piłkarski ekspert, stwierdził, jeszcze przed meczem z Mołdawią (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Podejrzewam, że selekcjoner się zagotował, jednak publicznie nie chciał tego okazywać i rozkręcać afery. Chłopaki z reprezentacji też wiedzą swoje, a słyszę z dobrych źródeł, że wśród nich wielu fanów kapitan nie ma”.

Coś chyba jest na rzeczy, skoro były reprezentant, Kamil Glik, zareagował na decyzję Probierza jednym słowem:

„Brawo”.

A Kamil Grosicki, na którego pożegnanie z reprezentacją Lewandowski miał specjalnie przyjechać, swoim wpisem raczej nie wsparł byłego już kapitana:

„Dzieje się”.

Przecież od dawna pojawiały się głosy, że między Probierzem a Lewandowskim „iskrzy”, że współpraca nie układa się najlepiej. A zupełnie niedawno plotki, że zawodnik zrezygnował z występu w dwóch meczach w kadrze, by dłużej nie firmować swoim nazwiskiem tego, co robi z nią selekcjoner. Czy więc niedzielne wydarzenia należy nazywać szokującymi? Może należy tylko zapytać – kto miał kogo bardziej dosyć? Opaska kapitańska, czyli jej brak, to najwyżej konieczny pretekst w tej rozgrywce.

▬ ▬ ● ▬