2013-03-28
Kto mocniej przyłoży?
Dwa ostatnie mecze eliminacyjne pokazały, że jesteśmy wyjątkowo usportowionym narodem. Mamy prawie czterdzieści milionów piłkarskich trenerów!
Mniej więcej tyle samo co lekarzy. Wiadomo przecież, że na medycynie i futbolu znają się praktycznie wszyscy. Może zabraknąć piłkarzy, ale na pewno nie tych, którzy zechcą im doradzać. Porażka z Ukrainą wyzwoliła niewiarygodne pokłady wiedzy i kreatywności. Życzliwi rwą się do udzielania rad. Reprezentacja jest więc w wyjątkowo licznych rękach. Nie zginie na pewno.
Papier wszystko przyjmie – to takie stare dziennikarskie powiedzenie. Powstało jeszcze w czasach dominacji mediów drukowanych. Dlatego trzeba by je lekko zmodyfikować - papier i uszy wszystko przyjmą. Czyli można praktycznie pisać i gadać co się chce. Współczesne media żądają coraz więcej gówna i krwi, bo „dobrze się klikają” w internecie. Prawda w odwrocie, bo z reguły szara, czyli za mało wyrazista. Odpowiedzialności za słowo praktycznie brak. I zaczyna się jazda...
Fornalik na konferencji prasowej (przed San Marino) bardzo się oburzył pytaniem, czy jedna drużyna wyrobników zagra przeciwko drugiej. Niesłusznie. Żyjemy w wolnym kraju. Każdy może pytać o co chce. I odpowiadać jak chce. Zamiast apelować o szacunek, powinien odszczeknąć w tym samym stylu. Inaczej następnym razem przyłożą mu jeszcze mocniej.
W reprezentację wali teraz, kto tylko może. PZPN, dbający o poprawę wizerunku, w przypadku kadry seniorów PR-owcom wyraźnie dał wolne, stawiając na twardy chów trenera i jego piłkarzy. Muszą sobie radzić sami. Co ich nie zabije, to wzmocni. Na razie jeszcze wszyscy żyją. I słuchają mądrych rad.
Agent Piekarski na przykład kompletnie nie rozumiem personalnych decyzji Fornalika. A czego nie rozumie? Że odsyła chłopaków na trybuny? Czy tylko dlatego, że to chłopaki, których interesy reprezentuje? Oczywiście trener do niczego się nie nadaje, zdaniem pana Piekarskiego – wykańcza psychicznie i demoluje. Rozumiem, że jego chłopaków?
Głos zabrał też trener Hajto. Z typową dla siebie życzliwością przewidywał przed meczem z San Marino, że Polska na pewno straci bramkę. Rozumiem, że pan Hajto oceniał to na podstawie własnych (coraz większych) trenerskich doświadczeń? Szczególnie w kreowaniu gry defensywnej. Tylko nie wiem, czy przede wszystkim takiej, jak w meczu Jagiellonii z Podbeskidziem (0:4 w plecy)? Czy może bardziej chodzi o remis z Widzewem, po kuriozalnej bramce straconej w ostatnich sekundach?
Swoimi przemyśleniami uraczył wszystkich poseł Tomaszewski. Najmądrzej zrobiłby, gdyby milczał. Ale wtedy nie mógłby startować w ulubionej dyscyplinie – zaprzeczaniu samemu sobie. Właśnie postanowił zgasić światło. Eliminacje do Brazylii skończone, trzeba budować drużynę na następne! W tego typu deklaracjach akurat ma fantastyczne doświadczenie. W 2006 roku, po dwóch pierwszych meczach do Euro 2008, było to samo: „Powiem szczerze – dla mnie eliminacje do ME są już stracone. Trzeba zacząć budować zespół na następne MŚ”. Przy okazji wydał wyrok na ówczesnego selekcjonera: „Zatrudnienie [Leo] Beenhakkera było dużym błędem”. Minął rok, drużyna znalazła się o krok od awansu, gdy błagalnym tonem apelował: „Musimy poprosić Leo o zostanie. Prezes PZPN Michał Listkiewicz musi jak najszybciej spotkać się z trenerem i namówić go na podpisanie nowego kontraktu”. Czekam na kolejne złote myśli mojego ulubionego ulubieńca!
No i jeszcze na koniec były selekcjoner Smuda. Szczerze się martwi o polską reprezentację. To podobnie, jak ja o niego. Otóż zakomunikował, że gdyby dostał ponowną propozycję objęcia drużyny, NIE ODMÓWI! Ja w takim razie nie odmówię sobie postawienia pytania – czy stracił kontakt z rzeczywistością? A czy można stracić coś, czego się nie ma?
▬ ▬ ● ▬