Kto mocniej przyłoży?

Fot. trafnie.eu

Dwa ostatnie mecze eliminacyjne pokazały, że jesteśmy wyjątkowo usportowionym narodem. Mamy prawie czterdzieści milionów piłkarskich trenerów!

Mniej więcej tyle samo co lekarzy. Wiadomo przecież, że na medycynie i futbolu znają się praktycznie wszyscy. Może zabraknąć piłkarzy, ale na pewno nie tych, którzy zechcą im doradzać. Porażka z Ukrainą wyzwoliła niewiarygodne pokłady wiedzy i kreatywności. Życzliwi rwą się do udzielania rad. Reprezentacja jest więc w wyjątkowo licznych rękach. Nie zginie na pewno. 

Papier wszystko przyjmie – to takie stare dziennikarskie powiedzenie. Powstało jeszcze w czasach dominacji mediów drukowanych. Dlatego trzeba by je lekko zmodyfikować - papier i uszy wszystko przyjmą. Czyli można praktycznie pisać i gadać co się chce. Współczesne media żądają coraz więcej gówna i krwi, bo „dobrze się klikają” w internecie. Prawda w odwrocie, bo z reguły szara, czyli za mało wyrazista. Odpowiedzialności za słowo praktycznie brak. I zaczyna się jazda...

Fornalik na konferencji prasowej (przed San Marino) bardzo się oburzył pytaniem, czy jedna drużyna wyrobników zagra przeciwko drugiej. Niesłusznie. Żyjemy w wolnym kraju. Każdy może pytać o co chce. I odpowiadać jak chce. Zamiast apelować o szacunek, powinien odszczeknąć w tym samym stylu. Inaczej następnym razem przyłożą mu jeszcze mocniej. 

W reprezentację wali teraz, kto tylko może. PZPN, dbający o poprawę wizerunku, w przypadku kadry seniorów PR-owcom wyraźnie dał wolne, stawiając na twardy chów trenera i jego piłkarzy. Muszą sobie radzić sami. Co ich nie zabije, to wzmocni. Na razie jeszcze wszyscy żyją. I słuchają mądrych rad.

Agent Piekarski na przykład kompletnie nie rozumiem personalnych decyzji Fornalika. A czego nie rozumie? Że odsyła chłopaków na trybuny? Czy tylko dlatego, że to chłopaki, których interesy reprezentuje? Oczywiście trener do niczego się nie nadaje, zdaniem pana Piekarskiego – wykańcza psychicznie i demoluje. Rozumiem, że jego chłopaków?

Głos zabrał też trener Hajto. Z typową dla siebie życzliwością przewidywał przed meczem z San Marino, że Polska na pewno straci bramkę. Rozumiem, że pan Hajto oceniał to na podstawie własnych (coraz większych) trenerskich doświadczeń? Szczególnie w kreowaniu gry defensywnej. Tylko nie wiem, czy przede wszystkim takiej, jak w meczu Jagiellonii z Podbeskidziem (0:4 w plecy)? Czy może bardziej chodzi o remis z Widzewem, po kuriozalnej bramce straconej w ostatnich sekundach?

Swoimi przemyśleniami uraczył wszystkich poseł Tomaszewski. Najmądrzej zrobiłby, gdyby milczał. Ale wtedy nie mógłby startować w ulubionej dyscyplinie – zaprzeczaniu samemu sobie. Właśnie postanowił zgasić światło. Eliminacje do Brazylii skończone, trzeba budować drużynę na następne! W tego typu deklaracjach akurat ma fantastyczne doświadczenie. W 2006 roku, po dwóch pierwszych meczach do Euro 2008, było to samo: „Powiem szczerze – dla mnie eliminacje do ME są już stracone. Trzeba zacząć budować zespół na następne MŚ”. Przy okazji wydał wyrok na ówczesnego selekcjonera: „Zatrudnienie [Leo] Beenhakkera było dużym błędem”. Minął rok, drużyna znalazła się o krok od awansu, gdy błagalnym tonem apelował: „Musimy poprosić Leo o zostanie. Prezes PZPN Michał Listkiewicz musi jak najszybciej spotkać się z trenerem i namówić go na podpisanie nowego kontraktu”. Czekam na kolejne złote myśli mojego ulubionego ulubieńca!

No i jeszcze na koniec były selekcjoner Smuda. Szczerze się martwi o polską reprezentację. To podobnie, jak ja o niego. Otóż zakomunikował, że gdyby dostał ponowną propozycję objęcia drużyny, NIE ODMÓWI! Ja w takim razie nie odmówię sobie postawienia pytania – czy stracił kontakt z rzeczywistością? A czy można stracić coś, czego się nie ma?

  ▬ ▬ ● ▬