Kto może mieć gołą…?

Fot. Trafnie.eu

Długiego wywiadu udzielił prezes Cracovii Janusz Filipiak, którego firma Comarch od wielu lat wspiera klub. Przynajmniej kilka fragmentów warto skomentować.

Zacznę od tych, które budzą moje wątpliwości, że tak subtelnie to ujmą. Choćby ten dotyczący ostatnich występów polskich drużyn w europejskich pucharach widziany w szerszym kontekście (za: goal.pl):

„Nie uważam, że mamy słabą ligę. Porażka Lecha w Baku 1:5 to wypadek przy pracy, który nie odzwierciedla sytuacji polskiej piłki nożnej. Od tamtego meczu minął tydzień i okazało się, że w następnej rundzie to Polacy wygrywają po 5:0. Nasze zespoły są coraz lepsze”.

Niestety nie był to „wypadek przy pracy”, raczej odzwierciedlenie różnicy klas. Gdyby taki wypadek zdarzył się raz, można by się z panem Filipiakiem zgodzić. Przypomnę, że Karabach Agdam, regularnie grający w fazie grupowej europejskich pucharów, zlał w ciągu ostatnich dziesięciu lat już czwartą polską drużynę. Przed dwoma laty Legię w takim samym stosunku (różnicą trzech bramek w jednym meczu, przy 2:5 Lecha w dwóch), więc o jakim „wypadku” rozmawiamy? Trudno więc uwierzyć, choć bardzo bym chciał, by nasze zespoły były coraz silniejsze, bo przeczą temu fakty.

Kolejny fragment jest dla mnie brutalnym potwierdzeniem tego, dlaczego nie są:

„Sponsorowałem Lille, TSV Monachium, teraz zaczęliśmy inwestować w wicemistrza Belgii, Royal Unions Saint-Gilloise. Zatem znam budżety tych klubów i one potrafią przekraczać 100 mln euro. I nie są to pieniądze pochodzące od właścicieli tych klubów, tylko w największej mierze pochodzą z praw medialnych. Z czego bierze się dominacja klubów hiszpańskich i angielskich? Właśnie z pieniędzy od telewizji. A ile my dostajemy? Cenię wysiłki osób zaangażowanych w pozyskiwanie coraz większych środków, ale my jesteśmy na poziomie 4 mln euro”.

Błąd, nawet wielki, w rozumowaniu. Nie można się porównywać do wspomnianej Francji, bo medialna wartość miejscowej ligi jest nieporównywalna. Warto zrobić to samo na przykład z sąsiadami, czyli Czechami. Tamtejsza liga nie może się równać z polską pod względem opakowania produktu, który nie jest sprzedawany za takie pieniądze jak nasz.
Już kilka razy uznałem Ekstraklasę za najbardziej przepłacaną ligą w Europie. Dlatego tak wielu obcokrajowców chce w niej grać. Efekt? Proszę porównać ilu jest Czechów czy Słowaków w kadrach polskich klubów, a ilu Polaków w klubach z tych dwóch krajów. Piłkarze doskonale wiedzą, gdzie się bardziej opłaca.

Niestety nie ma to przełożenia na wyniki. Czeskie drużyny w europejskich pucharach są dla naszych od lat niedościgłym wzorcem. Oto dowód, że tam potrafią znacznie lepiej zagospodarować z reguły znacznie mniejsze pieniądze.

I na koniec dla odmiany fragment, w którym z prezesem Cracovii trudno się nie zgodzić. Od dwudziestu lat związany jest z klubem marząc, ciągle bezskutecznie, o tytule mistrzowskim, ale…:

„Dla mnie sukcesem nie jest zdobycie mistrzostwa Polski i skończenie jak Wisła po Cupiale lub Polonia po Wojciechowskim. Dla mnie celem jest budowa wielkiej Cracovii i to się dzieje. Kiedy tu przyszedłem, był wielki syf. A w tej chwili mamy stadion, nową halę lodową, masę trofeów w tej dyscyplinie, grę w Lidze Mistrzów. Mamy przy Wielickiej Szkołę Mistrzostwa Sportowego, która ma nowe budynki, centrum w Rącznej. (...)

Powtórzę – nie interesuje mnie mistrzostwo Polski, po którym za jakiś czas ma się gołą d***. Ja chcę wygrać to mistrzostwo, ale ono nie może być celem samym w sobie. Chcę mieć pewność, że jeśli kiedyś odejdę, nawet z powodów biologicznych, klub będzie wielki przez lata. Bo będzie miał bardzo mocne podstawy materialne. A takich, jak ma Cracovia, nikt nie ma”.

To tylko życzyć przełożenia z tej mocnej podstawy na boiskowe sukcesy, co proste nie jest, a o czym pan Filipiak przez dwadzieścia lat związków z Cracovią już się zdążył przekonać.

▬ ▬ ● ▬