Kto naprawdę rządzi?

Próbuję znaleźć logikę w transferowej sadze, która od wielu tygodni koncentruje uwagę mediów na całym świecie, a dotyczy jednej z największych gwiazd.

Jest nią Kylian Mbappé, ciągle piłkarz Paris Saint-Germain. Ostatnio głównie w teorii, bo gdyby był nim w praktyce, poleciałby z drużyną na tournée do Japonii. Nie poleciał, choć dalej chce dla niego grać, jednak klub próbuje go na siłę opchnąć, to chyba właściwe słowo, komukolwiek, kto tylko wystarczająco dużo zapłaci.

O co w tym wszystkim chodzi? Na pierwszy rzut oka odpowiedź jest prosta - o pieniądze. Choć po dokładnej analizie faktów dochodzę do wniosku, że właściwie... niekoniecznie. Ważniejsze jest coś innego.

Najpierw uszeregujmy owe fakty, by lepiej poznać głębię problemu. Mbappé ma ważny kontrakt jeszcze przez sezon. I chce ten kontrakt wypełnić, deklarując jednocześnie oficjalnie, że nie ma go zamiaru przedłużać. Gdyby wypełnił, odszedłby za rok za darmo. I to bardzo nie spodobało się prezesowi PSG Nasserowi Al-Khelaifiemu, Oglądałem w telewizji jego wypowiedź, gdy odniósł się do deklaracji Mbappé mówiąc, żeby sobie nie wyobrażał, że pozwolą mu odejść za darmo. Mówił o nim jak władca o poddanym, przynajmniej takie odniosłem wrażenie.

Oczywiście paryski klub nie może sprzedać gdziekolwiek Mbappé bez jego zgody. A skoro nie może, w mediach pojawiła się taka informacja (za: wp.pl):

„Paris Saint-Germain nie poddaje się i nadal walczy o zatrzymanie swojego gwiazdora Kyliana Mbappe. Jak podaje hiszpański »Defensa Central«, paryżanie złożyli piłkarzowi gigantyczną ofertę kontraktową.

Wspomniana propozycja zakłada bowiem 10-letnią umowę o wartości jednego miliarda euro. Francuz po jej wypełnieniu osiągnąłby 34. rok życia, co wiązałoby się ze spędzeniem przez niego w Paryżu znacznej części swojej kariery”.

Informacja z rodzaju kosmicznych, dosłownie i w przenośni. Wracając do rzeczywistości, wydaje mi się mało prawdopodobne, by została zaakceptowana przez zawodnika. Tak samo jak i ta, również z rodzaju kosmicznych (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Kolejna wielka oferta z Arabii Saudyjskiej! Tym razem Al-Hilal chce ściągnąć Kyliana Mbappe. Jak informuje dziennikarz Fabrizio Romano, oferta jest warta 300 mln euro, a więc byłaby niepodważalnym rekordem transferowym wszech czasów”.

Warto zwrócić uwagę na pewien drobiazg. Otóż Al-Khelaifi nie wyobraża sobie odejścia Mbappé za darmo, a jednocześnie kusi go astronomicznym kontraktem? Czyli chce wydać znacznie więcej niż potencjalnie mógłby stracić? To tylko z pozoru sprzeczność, bo moim zdaniem pieniądze wcale nie są najważniejsze.

Katarski szejk wpompował już w PSG tyle, że żaden rachunek nie jest w stanie ogarnąć opłacalności inwestycji choćby w przybliżeniu. Stać go na to, kto bogatemu zabroni? Boli go co innego. Gdy szejkowie z sąsiedniego kraju na Półwyspie Arabskim świętują z Manchesterem City zdobycie wyśnionego Pucharu Mistrzów, on musi kolejny raz obejść się smakiem, co boli jeszcze bardziej, gdy weźmie się pod uwagę, że dosłownie przed chwilą stracił najlepszego piłkarza świata. Leo Messi pokazał mu plecy nie chcąc pozostać w Paryżu, tylko odszedł do Interu Miami, jednego z najsłabszym klubów (!) w MLS. I teraz jeszcze Mbappé zaczyna stroić fochy?

Al-Khelaifi jest przyzwyczajony, że to jego słuchają, sam stawia warunki, ewentualnie spełnia stawiane przez innych (transfery, wysokości kontraktów), gdy ma na to ochotę. Nikt mu nie będzie stawiał warunków, na spełnienie których ochoty nie ma. Dlatego sprawa Mbappé wydaje się wręcz sprawą honoru. W kulturze, z której się wywodzi, okazywanie szacunku jest absolutnie kluczowe. Wszyscy muszą wiedzieć, kto jest najważniejszy, kto naprawdę rządzi. Dlatego szalenie mnie ciekawi jak transferowa saga francuskiej gwiazdy się zakończy...

▬ ▬ ● ▬