2017-04-27
Kto następny na liście?
W angielskiej piłce potężna afera. Taką moim zdaniem będzie już za chwilę, bo dopiero się rozkręca. A wygląda na to, że jest mocno rozwojowa.
„The Independent” opublikował tekst, w którym postawił klubom poważny zarzut oszust podatkowych. Dlatego miejscowy urząd skarbowy (HMRC) prowadzi w tej sprawie śledztwo. A jak poważna to sprawa niech świadczy fakt, że aresztowano już kilka osób. Najbardziej znanym jest dyrektor Newcastle United Lee Charnley, co mocno popsuło radość z powrotu do Premier League jego klubowi. West Ham United to drugi klub wymieniany wśród podejrzanych.
HMRC nie podało za wielu informacji w oficjalnym komunikacie poza tą, że śledztwo jest w toku. Według wszelkich danych sprawa wygląda jednak na mocno rozwojową, skoro urząd skierował do niej aż 180 funkcjonariuszy! Oszustwa dotyczą kilku milionów funtów, tylko według wstępnych szacunków.
West Ham wydał oświadczenie, że w pełni współpracuje z HMRC, by „pomóc w odpowiedzi na stawiane pytania”. Także Chelsea poinformowała, że „dostarczyła informacje’, o które urząd prosił.
Afery finansowe związane z piłką nożną nie są niczym nowym. Nie będzie za wielkiego ryzyka w stwierdzeniu, że stanowią wręcz jej integralną część. Przed sądem, w związku z problemami podatkowymi, musiał stanąć przecież Leo Messi wraz ze swym ojcem. Nie mniejsze problemy miał Neymar. Trudno więc być zaskoczonym, że kolejna afera wybuchła tym razem w Anglii.
Przez najsilniejsze ligi, jak angielska, przepływają gigantyczne pieniądze. Liczone są już nie w milionach, ale miliardach. Nieważne nawet, czy chodzi o funty, czy o euro. Trzeba mieć mocny kręgosłup moralny, by nie próbować coś z tego przytulić, zamiast oddawać urzędowi skarbowemu.
Nie znam się zupełnie na przekrętach podatkowych. Pewnie z tego powodu moje konto jest chudsze, ale przynajmniej nikt mnie nie obudzi waleniem do drzwi o szóstej rano. Potrafię sobie jednak wyobrazić, że nie wszyscy mają takie podejście do sprawy.
W każdym oknie transferowym przez jeden klub może przechodzić od kilku do nawet kilkuset milionów funtów czy euro. Wiążą się z tym różne umowy i wiele podmiotów, często z różnych krajów. Wręcz wymarzone pole do działania dla cwaniaków, których akurat w piłce nie brakuje.
Dlatego artykuł w „The Independent” nie był dla mnie z pewnością tym, z gatunku porażających. Nie porazi mnie też żadna nazwa klubu, który pojawi się na liście podejrzanych w dochodzeniu prowadzonym przez HMRC. A że lista będzie się wydłużać, nie mam żadnej wątpliwości.
▬ ▬ ● ▬