Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!

Fot. Trafnie.eu

Mijają dwa lata odkąd stery prezesa Legii przejął Bogusław Leśnodorski. Na pewno nigdy nie przebije Józefa Wojciechowskiego, który rządził w Polonii Warszawa, ale...

Leśnodorski wyjątkowo intensywnie udziela się w mediach. Choćby pobieżna analiza materiałów z nim związanych dowodzi niezbicie, że świetnie czuje się w roli przepytywanego, choć sam twierdzi co innego. Może dlatego jest co cytować. I jego, i tych, którzy mówią o nim. Sprawdźcie zresztą sami.

Najpierw złote myśli urzędującego prezesa:
"Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!"

"To zupełnie coś innego niż robiłem do tej pory. Przede wszystkim mega odpowiedzialność. Ludzie są tu bardzo związani z klubem. Odpowiadam przed nimi, piłkarzami, pracownikami klubu. Tylko te wywiady. Do tego to ja się kompletnie nie nadaję, ale jednocześnie rozumiem. To część mojej pracy".

"Najfajniej jest, kiedy wygrywamy. Mecze kosztują mnie bardzo dużo zdrowia i nerwów. Najtrudniej przyjmuję dysonans między profesjonalizmem w świecie sportu i biznesu. Podejście do pracy to jest jakaś straszna przepaść. Trudno mi się czasem w tym odnaleźć".

"W Legii jest miejsce dla najzdolniejszych chłopaków z całej Polski, którzy mogą zdobywać z nią kolejne trofea oraz pokazać się w Europie i trafić z niej do reprezentacji".

"W pewnym momencie Janek Urban powiedział coś takiego: „Z tobą to albo się wyp... z hukiem, albo będzie bardzo dobrze". To zdarzyło się po kolejnym moim pomyśle, gdy chciałem zastąpić któregoś pracownika".

"Ja, człowiek nieobciążony wiedzą ze świata piłkarskiego, nie zdawałem sobie nawet sprawy, że uczynienie babki kierownikiem to będzie wielkie halo".

"Na przykład po takim Józefie Wojciechowskim widać obycie. To zawodowiec, który wie, czego chce, swoje przeżył, trochę złotych i nerwów go to kosztowało".

"Artur [Boruc] to megaosobowość. Wierzę w znaczenie terminu „team spirit", a Artur to postać, już abstrahując od wartości marketingowej".

"Dziś dostałem SMS, że sprzedają koszulki z moim nazwiskiem. To znaczy, że jak to udaje się robić, tym bardziej ludzie kupią je z nazwiskiem Koseckiego na plecach".

"Mam wrażenie, że wcześniej między klubem a kibicami brakowało komunikacji. Zacytuję jednego z liderów kibiców Legii: „Trybuny to tysiące ludzi i tyle samo życiowych postaw". Mądre, prawda?"

"Legia nie może podpisać żadnej umowy, bo kibice jej nie dotrzymają. Zawsze trafi się jeden wariat, który odpali petardę hukową".

"Zniosłem zakazy stadionowe nałożone za opuszczenie swojego miejsca, bo dla mnie to absurd. Jednak jeśli ktoś otrzymał zakaz za niszczenie stadionu czy bicie ochroniarza, to ja tego zakazu znieść nie mogę".

"Jakbyśmy w ciągu pięciu lat trzy razy nie wygrali ligi, to dopiero byłby obciach".

"Z kwotami transferowymi to jest kompletna ściema. W kontrakcie zawodnika jest mnóstwo ukrytych kosztów - pieniądze dla agenta, za podpisanie umowy , jakieś premie, cuda na kiju. Może być transfer za zero, a koszty utrzymania gigantyczne".

"Nikt w Polsce nie jest w stanie rywalizować z nami finansowo, a trzeba pamiętać, że jako jedyni w kraju płacimy za stadion i jako jedyni dołożyliśmy do budowy kilkadziesiąt milionów złotych. Teraz płacimy czynsz, podatki oraz koszty utrzymania".

"Na pewno nie robiłbym problemów ze zwolnieniem trenera z kontraktu, jeśli Urban chciałby przejąć kadrę. Choć oczywiście żałowałbym, że nas zostawia".

"Jak nie idzie, to człowiek myśli intensywniej".

"Z perspektywy roku mojej pracy, ja i tak jestem pozytywnie zaskoczony, bo kiedy przychodziłem do Legii ludzie mówili mi, że będzie gorzej. Poziom świadomości sportowej polskich piłkarzy jest niższy niż w innych dyscyplinach. Mimo wszystko, choć nie wiem jak to wygląda w innych klubach, tych jednostek, które chcą pracować, jest coraz więcej".

"Dostaję cynk od policji czy SMS-y od pana wojewody, że kibice wbiegną na murawę, że będzie pirotechnika na stadionie albo nawet że już tam jest. I my wydajemy mnóstwo pieniędzy na przeglądy pirotechniczne stadionu, nawet u mnie w gabinecie biegały psy i szukały rac. Paranoja. A co do tych informacji to powiem tak: mam lepsze".

"Nie mamy możliwości całkowitego wyeliminowania środków pirotechnicznych. Staramy się edukować fanów, jestem przekonany, że zanotowaliśmy progres w zakresie bezpieczeństwa na stadionie. Mamy świadomość, że jako klub musimy brać na siebie odpowiedzialność za łamanie prawa przez kibiców".

"Henning Berg zrobił bardzo dobre wrażenie podczas bezpośredniego kontaktu. Jego podejście do zawodu i standardy, które wprowadzi do klubu, na pewno zbliżą nad do "Europy".

"Biznes piłkarski skupia się na tym, że wydaje się to, co się zarabia. Należy być jak najbardziej efektywnym, a biznes piłkarski powinien być jak najbardziej zbliżony do prawdziwego życia".

"Nie dla Nas LM w tym roku... Zawiodłem"

"Niektórzy muszą nauczyć się, że stadion to nie jest odpowiednie miejsce na jakieś demonstracje polityczne czy epatowanie własnymi przekonaniami. To, co się stało [podczas meczu w Lokeren], to dla naszego klubu po prostu obciach".

A teraz jak go widzieli inni:
Wojciech Kostrzewa, prezes ITI i szef (w 2013 roku) rady nadzorczej Legii Warszawa:
"Szukaliśmy osoby nieuwikłanej w znajomości w środowisku piłkarskim i w klubie. Menedżera samodzielnego finansowo, dla którego Legia nie będzie miejscem dorabiania się, tylko wyzwaniem intelektualnym".

Jeden z pracowników Legii (luty 2013):
"Jeszcze go nie widziałem w garniturze, za to lubi błysnąć złotym łańcuszkiem na szyi".

Maciej Wandzel (2013), przyszły współwłaściciel Legii:
"To kolorowa postać pełna sprzecznych cech. Z jednej strony miłość do życia nawet po bandzie, z drugiej wysoka inteligencja i ciężka praca. Typ uroczego faceta, któremu dużo się wybacza".

Marek Jóźwiak, były dyrektor do spraw transferów Legii:
"Nie wiem, jak wyglądałaby moja praca, gdyby w przeszłości podejmowano decyzje tak szybko, jak robi to obecny prezes. Teraz już się przecież tego nie dowiem".

Franciszek Smuda [po wypowiedzi Leśnodorskiego, że nigdy by go nie zatrudnił]:
"Nie znam tego człowieka, jakiś nowicjusz chyba. Co on pajacuje, dobry Boże. Jak grałem w Lidze Mistrzów, to on pod szafę z nocnikiem wjeżdżał".

Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki:
"Problem z prezesem Leśnodorskim polega na tym, że on ze wszystkimi rozmawia i te rozmowy wydają się bardzo dobre, tyle, że na koniec wszyscy się czują oszukani. Składał obietnice rozwiązania wielu problemów, które sygnalizowaliśmy, składał obietnice osiągnięcia porozumienia i pokoju z kibicami. Tych obietnic naprawdę było bardzo dużo. Zaczynam się orientować, że te obietnice są puste, bez pokrycia".

Ivica Vrdoljak:
"Nasz prezes nie wpada w przerwie meczu do szatni, nie rozbija lustra. Nie pamiętam, żeby na nas krzyczał".

Dariusz Mioduski, prezes rady nadzorczej Legii:
"Jak mówi prezes Leśnodorski - trzeba być mega szczęściarzem, by robić coś, co się kocha, w klubie który się kocha".

"Prezes Leśnodorski pracuje dla Legii, ma określoną pensję, choć – patrząc na warunki rynkowe – przyznam, że poza klubem zarobiłby wiele więcej".

"Uważam, że zrobił genialną robotę. Wcześniej relacje były złe. Boguś jest w nich wyważony, rozumie, o co w tym wszystkim chodzi, bo sam jest kibicem. Na stadion nie przychodzi się jak do filharmonii. On rozumie emocje, zdaje sobie sprawę, że dla wielu osób Legia jest najważniejsza w życiu. Jest darzony szacunkiem, wyraża się jednoznacznie. Dlatego mu się udało".

"Boguś nie rozmawiał z bandytami, ale z przedstawicielami różnych grup kibicowskich. Chcieliśmy skończyć z podziałem na "my" i "oni". Ten dialog dalej będzie prowadzony. Natomiast bandyci muszą być wyeliminowani".

Wojciech Kowalczyk, ekspert Polsatu:
"Walkower z Celtikiem to porażka Leśnodorskiego, który umieścił niewłaściwych ludzi na niewłaściwych stanowiskach. Przecież takiej kompromitacji nie było w europejskiej piłce od lat! Ale cóż, niech się bawią dalej, niech uprawiają amatorszczyznę".

"Media piszą, że Bogusław Leśnodorski zrobił świetny transfer, sprowadzając do Legii Dudę. Mistrzostwo Polski zdobył… Bogusław Leśnodorski! A wie pan, kto w zeszłym sezonie odpadł z Pucharu Polski? Jan Urban! A Lewczuka i Piecha kto ściągnął? Nie wiadomo! Czyli sukcesy są zapisywane po stronie prezesa, ale pamiętajmy, że winnych porażek i wpadek też trzeba znaleźć. A nikt nie powie, że to Jan Urban zatrudnił kierowniczkę drużyny czy innych ludzi, którzy nie byli w stanie przeczytać regulaminu".

"Wiem o tym, że Leśnodorski chciał dobrze żyć z kibicami. Ale pamiętajmy, że z kibicem każdego klubu, nie tylko Legii, jest tak, że jak złapie za palec, to weźmie całą rękę. A pamiętajmy, że Leśnodorski to też kibic, a nawet przede wszystkim kibic. Dlatego według mnie nie nadaje się na prezesa. Ma za dużo telefonów, ma za dużo znajomych, za dużo udziela się w mediach".

"Jeżeli wywodzisz się ze środowiska kibicowskiego, nie możesz być prezesem klubu. To dotyczy prezesa Leśnodorskiego. Niby pogodził kibiców z władzami, ale niestety to jego zasługą jest, że klub był karany kilka razy za ekscesy na trybunach. To jego zasługa!"

Cytaty pochodzą z: legia.com, "Przegląd Sportowy", "Fakt", sport.pl, "Piłka Nożna", "Super Express", twitter.com, "Newsweek Polska", wprost.pl, polskatimes.pl, onet.pl.

▬ ▬ ● ▬