2025-11-11
Kto się z czego nie tłumaczy?
W ostatnich dniach Robert Lewandowski dwa razy totalnie wszystkich zaskoczył. A raz sam został zaskoczony. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie.
I od tego ostatniego, czyli książki mu poświęconej, zacznę. Nosi tytuł „Lewandowski. Prawdziwy”. Jest to jego biografia, ale nie żadna „oficjalna”, tylko napisana przez dziennikarza Sebastiana Staszewskiego, który tak ją reklamuje opowiadając o niedawnym konflikcie Lewandowskiego z byłym już selekcjonerem Michałem Probierzem (za: przegladsportowy.onet.pl):
„W książce opisuję dokładnie przebieg wydarzeń. Właściwie minuta po minucie. Ujawniam nazwisko osoby, która przekonała Roberta, żeby błyskawicznie podjął decyzję o rezygnacji z gry w kadrze tego selekcjonera. Podaję również nazwiska piłkarzy z kadry, którzy rozmawiali z Probierzem i przekonywali go, że kapitana należy zmienić”.
Ponieważ książki nie czytałem, więc trudno mi się odnosić do takich zapowiedzi co mogę w niej znaleźć. Natomiast Lewandowski odniósł się już do charakterystyki swojej osoby przestawionej przez autora, „że jest człowiekiem trudnym, skomplikowanym. Że nie jest empatyczny i jest egoistą”. Ale jednocześnie „nie ma w sobie pierwiastka zła”. Na pierwszej konferencji prasowej podczas zgrupowania reprezentacji przygotowującej się w Warszawie do meczów eliminacyjnych do mistrzostw świata z Holandią i Maltą, na której się pojawił wraz z selekcjonerem Janem Urbanem, stwierdził:
„Empatii może mi brakowało, ale serca nigdy”.
Na pewno ciągle nie brakuje mu piłkarskich umiejętności na najwyższym poziomie, skoro w ostatnim meczu ligowym Barcelony z Celtą Vigo zaliczył hat-tricka. Odniosłem wrażenie, że niektórzy mają teraz z tym problem. Gdy leczył kontuzję czekając na powrót na boisko, w mediach natrafiłem an wiele tekstów, z których płynął wniosek, że już się kończy, czy prawie skończył. Za chwilę Barcelona spróbuje go jeszcze gdzieś sprzedać, żeby coś na nim na koniec zarobić.
Strzelił trzy bramki i znów jest… genialny. Ociekające wazeliną komentarze po jego występie są dla mnie aż niestrawne. Znów zaczęło się liczenie ile ma bramek straty po przymusowej przerwie do lidera klasyfikacji strzelców La Liga… Sinusoida nastrojów bez hamulców powędrowała w górę.
I dosłownie po chwili Lewandowski znów został sponiewierany, choć tym razem tylko przez swoich rodaków. Okazało się, że na zgrupowaniu kadry pojawi się z jednodniowym opóźnieniem, ponieważ leci do Nowego Jorku, by wziąć udział w bliżej niesprecyzowanej ceremonii, określanej też w mediach mianem eventu.
Od razu posypały się gromy na jego głowę. Najmocniej przyłożył były agent piłkarza, Cezary Kucharski (za: X):
„Jaki znów skandal !? Dzień jak co dzień…Lewy uznał, że w towarzystwie małżonki Anny w podróży do USA lepiej przygotuje się do meczu z Holandią niż z selekcjonerem Janem Urbanem i piłkarzami reprezentacji PL Oby żaden wulkan nie wybuchł na Islandii w drodze powrotnej z USA”.
Okazało się, że Lewandowski był mistrzem ceremonii podświetlenia słynnego nowojorskiego wieżowca Empire State Building w biało-czerwone barwy, oczywiście z okazji obchodzonego w Polsce 11 listopada Święta Niepodległości. Czyli przedstawicielem całego narodu w tej wyjątkowej uroczystości, po której szybko przyleciał do Warszawy. I tu na wspomnianej już konferencji prasowej podzielił się patriotycznym przesłaniem:
„Dla mnie to wielka duma. Sukces wszystkich Polaków i całej ojczyzny”.
A dla mnie dowód, że internet nie znoszący próżni, nie pozwoli nikomu spokojnie wrócić na boisko po kontuzji czy spokojnie wyjaśnić swoje plany. Kto pierwszy przyłoży, może wyprzedzić konkurencję i zebrać więcej kliknięć. A tłumaczyć się ze swoich wpisów i komentarzy później nikt już raczej nie ma zamiaru.
▬ ▬ ● ▬








