Kto stoi ponad prawem?

Fot. Trafnie.eu

Kolejny dzień staram się zgłębić znaczenie słowa „skandal”. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dla jednych znaczy zupełnie co innego niż dla innych.

Najpierw fakty. Skandalem nazwano wydarzenia w meczu Brazylia - Argentyna, czyli południowoamerykańskim klasyku w kwalifikacjach do mistrzostw świata. Właściwie jedno wydarzenie w szóstej jego minucie. Szóstej i ostatniej, ponieważ wtedy został przerwany gdy na murawę stadionu w Sao Paulo wkroczyli przedstawiciele miejscowego odpowiednika polskiego Sanepidu wraz z funkcjonariuszami policji. Chcieli zatrzymać czterech piłkarzy reprezentacji Argentyny za złamanie przepisów sanitarnych związanych z koronawirusem.

Osoby przebywające w ciągu ostatnich czternastu dni na terytorium Wielkiej Brytanii, po wjeździe do Brazylii powinni odbyć dwutygodniową kwarantannę. Wspomniany przepis obejmował czterech argentyńskich piłkarzy występujących w Premier League - Giovanniego Lo Celso i Cristiana Romero z Tottenhamu Hotspur oraz Emiliano Buendię i Emiliano Martineza z Aston Villi. Wszyscy mieli w wypełnianym formularzy przy wjeździe do Brazylii zataić ów fakt.

To stanowiło podstawę interwencji określonych brazylijskich służb na stadionie w Sao Paulo, na murawie którego powstało wielkie zamieszanie nacechowane emocjami i przepychankami. Próbowali im się przeciwstawić sędziowie prowadzący mecz wraz z przedstawicielami południowoamerykańskiej konfederacji piłkarskiej – CONMEBOL, a także największe gwiazdy obu drużyn – Leo Messi i Neymar. W końcu postanowiono nie wznawiać już gry.

Czy do tego wszystkiego musiało dojść? Oczywiście, że nie. Wkroczenie wspomnianych osób na murawę zaraz po rozpoczęciu meczu było głupotą w najczystszej formie. Rodzajem pokazówki, która chyba przyniosła efekt mimo fiaska zamierzonych działań, skoro mówi o tym cały świat. Przecież samolot z argentyńskimi piłkarzami nie wylądował bezpośrednio na boisku stadionu tuż przed meczem. Przebywali w Brazylii kolejny dzień i gdyby ktoś chciał ich zatrzymać, mógł to spokojnie zrobić choćby w ich hotelu znacznie wcześniej. Podobno nawet tam próbowano przeprowadzić odpowiednią akcję, ale nieskutecznie.

Mnie jednak zastanawia co innego. To mianowicie, że nikt nie zwraca uwagi na najistotniejszy aspekt sprawy. Otóż, jeśli przedstawiane w mediach fakty są zgodne z prawdą, czterech dżentelmenów postanowiło sobie zakpić z obowiązującego prawa. Gdybym na przykład ja był na ich miejscu, nikt by się ze mną nie cackał, tylko wlepił odpowiednią karę wysyłając na kwarantannę. Ale ponieważ chodzi o panów piłkarzy, próbuje się bagatelizować ich winę.

Dlatego skandalem nazywa się wydarzenia na stadionie, a nie przekręt jakiego dokonała argentyńska czwórka kłamiąc z premedytacją przy wypełnianiu odpowiednich dokumentów związanych z pandemią, a wymaganych przy przekraczaniu brazylijskiej granicy.

Prezydent FIFA Gianni Infantino wygłosił z tej okazji okolicznościową mowę nazywając zaistniałą sytuację „szaleństwem” i apelując o więcej wyrozumiałości. Odnoszę wrażenie, że sam ma za wiele wyrozumiałości dla przedstawicieli środowiska, w którym funkcjonuje od lat, a od kilku nim kieruje. I oczywiście wymaga, by jego przedstawiciele byli zawsze traktowani w szczególny sposób.

Dlatego próba stawiania czterech piłkarzy ponad prawem nie jest dla niego żadnym skandalem, tylko skandalem jest próba egzekwowania tego prawa. A w żadnym tekście na wspomniany temat nie znalazłem choćby pół zdania potępienia zawodników i informacji, by któremuś spadł przysłowiowy włos z głowy za dokonany przekręt.

▬ ▬ ● ▬