2024-09-20
Kto to wytrzyma?
Liga Mistrzów zainaugurowała rozgrywki w nowej formule. UEFA wyjątkowo je zachwalała, przy okazji wyjaśniając jak będzie teraz przebiegała rywalizacja.
Przede wszystkim trzeba się próbować odzwyczaić od sformułowania „faza grupowa”. Przyznam, że choć z pewnymi problemami zdołałem już się przyzwyczaić do nowego terminu – „faza ligowa”. Choć stare przyzwyczajenia pozostały i analizując wyniki pierwszych meczów zacząłem się odruchowo zastanawiać, jakie będą w rewanżach. A tych przecież nie będzie!
Ligę Mistrzów od tego sezonu tworzyć będzie 36 drużyn. Czyli o cztery więcej niż w poprzedniej formule. Każda rozegra po osiem meczów (cztery u siebie, cztery na wyjeździe) z ośmioma różnymi przeciwnikami. To jest właśnie owa „faza ligowa”, czyli największa zmiana obok wspólnej tabeli, w której będą uwzględniane wyniki. Do kolejnego etapu bezpośrednio awansują drużyny z miejsc 1 – 8. Kolejne, z miejsc 9 -24, powalczą o awans w barażach, a dwanaście najsłabszych zakończy na tym etapie udział w rozgrywkach.
Tak wygląda w największym skrócie Liga Mistrzów po reformie. Będzie więc w nieco większym stopniu niż wcześniej przypominała ligę. Ciekawe jak te zmiany wpłyną na poziom rozgrywek. Przy wspólnej tabeli teoretycznie walka o czołowe miejsca powinna być bardziej zacięta niż przy systemie grupowym. Ale czy rzeczywiście będzie? Sam chciałbym wiedzieć.
Na razie wiadomo, że nowy schemat rozgrywek stanowi dodatkowe obciążenie dla zawodników. W początkowej fazie muszą rozegrać o dwa mecze więcej. A przecież piłkarzy z najlepszych klubów czeka jeszcze na koniec sezonu niespodzianka przygotowana przez FIFA – klubowe mistrzostwa świata, też w nowej formuje z udziałem 32 drużyn. Kto to wytrzyma?
Rodri, czyli jeden z tych potencjalnie najbardziej zaangażowany we wszystkie rozgrywki w barwach Manchesteru City, na konferencji prasowej przed pierwszym meczem z Interem Mediolan zauważył, że gra za dużo, więc są przemęczony. A skoro za dużo, musi się to odbić na jakości występów nie tylko jego, ale też innych zawodników z czołowych zespołów. Czyli, idąc dalej tym tropem rozumowania, także na poziomie rozgrywek proponowanych w nowej, poszerzonej formie. Niektórzy trenerzy przebąkują, że będą zmuszeni dawać swoim piłkarzom wolne w niektórych meczach…
Nowa Liga Mistrzów już pierwszego dnia doznała bolesnej wizerunkowej porażki. Otóż Bayern Monachium wygrał z Dinamem Zagrzeb aż 9:2. Nikt wcześniej nie zwyciężył w tych rozgrywkach strzelając aż tyle bramek. Tylko dwa mecze zakończyły się porażkami, w których bramkowa różnica była większa (po 8:0). Czyli z jednej strony UEFA zachwala swój pomysł, który ma dać kibicom spektakle na jeszcze wyższym poziomie, a z drugiej już na samym początku dostaliśmy spektakl, w którym jedna drużyna deklasuje drugą, wyraźnie zaprzeczając wcześniej lansowanej tezie.
Nikt nie zauważył jeszcze jednego problemu związanego ze zmianą formuły europejskich pucharów. Bo dotyczy ona przecież nie tylko Ligi Mistrzów, ale i dwóch pozostałych rozgrywek. Skoro te najważniejsze zostały rozszerzone o udział dodatkowo czterech drużyn, to cztery potencjalnie najlepsze zostały wyssane z Ligi Europy, która też jest liczniejsza, więc musi uzupełnić skład zabierając, również potencjalnie najlepsze, drużyny z Ligi Konferencji. Ta ostatnia została więc osłabiona najbardziej, bo, jeśli dobrze liczę, straciła na starcie aż osiem zespołów z grona potencjalnie najsilniejszych. Czyli, w teorii, będzie to najsłabsza Liga Konferencji odkąd zainaugurowano przed paroma laty te rozgrywki. Pierwsza ofiara nowej formuły rozgrywek zanim jeszcze wystartowały.
▬ ▬ ● ▬