Kto wydaje najwięcej?

Fot. Trafnie.eu

Obchodziliśmy kolejny dzień Matki Boskiej pieniężnej. Kolejny, bo o kasie w futbolu mówi się coraz częściej. Tym razem z przekornym wnioskiem.

Nowy kontrakt z Barceloną podpisał Lionel Messi, dając pretekst włoskiemu dziennikowi „La Gazzetta dello Sport”, by sporządzić zestawienie najlepiej zarabiających piłkarzy. Listę otwiera Argentyńczyk, co nie powinno nikogo dziwić. Tak jak i suma jego rocznych zarobków - 39-40 milionów euro.

Zdecydowanie ponad średnią krajową, nie tylko w Hiszpanii czy próbującej się wybić na niepodległość Katalonii. Ale rozmawiamy przecież o współczesnym piłkarskim geniuszu, a jakość kosztuje. Musi kosztować.

Messiemu nie zazdroszczę. Życzę mu tylko, by nie przetracił zarobionych pieniędzy i zapłacił wszystkie podatki, bo miał już z tym problemy. I cieszę się, że wiele razy mogłem oglądać go na żywo. Będzie kogo wspominać, gdy zakończy karierę.

W związku z zarobkami Argentyńczyka intrygują mnie dwie sprawy. Zawsze w podobnych przypadkach zastanawiam się jak to możliwe, że już w momencie podpisywania kontraktu wszyscy wszystko wiedzą o jego wysokości? Przecież nie mówimy o informacji, od której powinny się zaczynać najbliższe wiadomości. Ma do nich dostęp raczej wąskie grono wtajemniczonych osób. Mimo wszystko za szerokie, czy za bardzo wtajemniczone?

A może w swej naiwności totalnie się mylę? Może chodzi właśnie o to, by wszyscy się dowiedzieli, co wydaje mi się jednak mało prawdopodobne. Bardzo prawdopodobne jest natomiast, że gdy dowiedział się Cristiano Ronaldo, musiał poczuć się mocno zdołowany, jak na prawdziwego narcyza przystało.

To druga intrygująca mnie sprawa. Otóż Portugalczyk jest na liście najlepiej zarabiających dopiero (tak, tak!) szósty. Wyprzedza go towarzystwo przepłacane w Chinach (Carlos Tevez, Ezequiel Lavezzi, Oscar) i Neymar pobierający pensję w Paryżu. Cristiano dostaje skromne 22 miliony rocznie. Przecież to skandal, wystarcza mu pewnie tylko na waciki. Dlatego nie wierzę, by sytuacja była na dłuższą metę do zaakceptowania. Czyli co? Kolejne przedłużenie kontraktu z Realem czy raczej transfer w zamian za najlepsze zarobki na świecie?

Robert Lewandowski jest z pewnością najlepiej opłacanym polskim piłkarzem. I byłoby dziwne, gdyby nie był, biorąc pod uwagę prezentowaną klasę. Właśnie znalazł się na liście najbogatszych Polaków przed czterdziestką sporządzoną przez tygodnik „Wprost”. Zajął 12 miejsce z 271 milionami złotych. Jego agent Cezary Kucharski prorokuje, że Lewandowski ma szansę stać się pierwszym polskim sportowcem, który dzięki karierze sportowej zarobi ponad miliard złotych!

Życzę mu, żeby zarobił, a jeszcze bardziej, by zarobionych pieniędzy nie roztrwonił. Nie jest to wbrew pozorom takie trudne. Gdyby powstała lista polskich piłkarzy, którzy przepuścili najwięcej pieniędzy, Tomasz Hajto miałby szansę ją otwierać. Sam przyznał niedawno z uśmiechem, że podczas kariery przebalował dwadzieścia milionów złotych!!!

Wynika z tego prosty wniosek - piłkarze są z pewnością jednymi z najlepiej opłacanych zawodów, ale jeszcze lepiej potrafią trwonić pieniądze. Najważniejszy, by zostało im chociaż na opłacenie rachunków...

▬ ▬ ● ▬