2015-07-17
Kto zasłużył na doping?
Czwartkowy mecz Ligi Europejskiej w Warszawie pokazał, że w Legii normalnie nie jest. W związku z tym pytanie – a kiedy ostatnio było? Nie pamiętam…
Jeśli komuś się wydawało, że przed rokiem, zapytam – dlaczego Legia nie awansowała wtedy do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Wiadomo dlaczego. Bo nie było normalnie. Gdyby było, nikt nie przewróciłby się o drobiazg, który w innych klubach załatwia się bez żadnych problemów.
Wcześniej też były problemy, choć wydawało się, że ich nie ma. Dlaczego zmieniono trenera, którego drużyna prowadziła w lidze? To był efekt nowej miotły, czyli chęć wprowadzania nowych standardów w klubie przez Henninga Berga. Jakich? Chyba nie tylko ja nie wiem, skoro media od wielu tygodni spekulują kiedy zostanie pogoniony. To uboczny efekt popisów jego drużyny w ostatnim sezonie, gdy sama z sobą przegrała walkę o mistrzostwo.
Ale wcześniej było jeszcze gorzej. Kilka lat otwartej walki między kibicami i klubem, których właściciele byli przez nich traktowani jak „okupanci”. Ta walka przybierała czasami formę jak najbardziej dosłowną. Przypomnę tylko wydarzenia na meczu pucharowym na Litwie, czyli totalną burdę kibiców z Warszawy, która doprowadziła (o to chyba chodziło!) do wykluczenia klubu z pucharów.
W czwartkowy wieczór Legia zmierzyła się w Warszawie w meczu Ligi Europejskiej z rumuńskim Botosani. Wygrała 1:0. Wynik uważam za znakomity, biorąc pod uwagę, co działo się na stadionie. Piłkarzy wychodzących na rozgrzewkę powitały dwa transparenty. Pierwszy [patrz zdjęcie] dość wymowny. Drugi do cytowania za bardzo się nie nadawał. Za dużo trzeba by wykropkować.
Kibice od początku zaczęli skandować:
„Legia to my”.
Tak jest zawsze, gdy piłkarze grają słabiej. W meczu o Superpuchar zagrali nawet bardzo słabo, więc efekt niemal oczekiwany. Ale pojawiło się też drugie skandowane hasło, pojawiające się niemal zawsze z pierwszym:
„Legia grać, k… mać”.
Rzeczywiście grała słabo. Nawet z drużyną, która mnie trochę rozczarowała. Spodziewałem się więcej po Rumunach. Nie przekonywało mnie, że zajęli dopiero ósme miejsce w swojej lidze, bo to liga silniejsza od polskiej. Jak powiedział po meczu trener Berg, Botosani w Ekstraklasie znalazłaby się w pierwszej piątce. Ale przed nowym sezonem doszło w drużynie do wielu zmian, więc na razie to jeszcze zbieranina. Nie wszyscy odpowiednio przygotowani do gry, więc pewnie dlatego siedli kondycyjnie pod koniec meczu.
Momentami Legia prawie nie wychodziła z ich pola karnego. Powinna wygrać wyżej, Berg stwierdził, że 4:0 lub 5:0. Rzeczywiście miała sporo sytuacji, niektóre wręcz idealne. Może ciśnienie z trybun było za duże, dlatego zawodnicy ich nie wykorzystali? Bo gdy pod koniec meczu naprawdę się rozkręcili, dalej było słychać:
„Legia grać, k… mać”.
Tego za bardzo nie rozumiem. Tak samo jak zachowania Ondreja Dudy, który po zdobytej bramce ściągnął z radości koszulkę. Musiał za to dostać żółtą kartkę. I dostał, a w konsekwencji w przyszłości szybciej zostanie za ukarany wykluczeniem z jakiegoś meczu. Ale czy można od niego wymagać, by zachowywał się normalnie, gdy wokół za normalnie nie jest?
▬ ▬ ● ▬