Ktoś mi wreszcie pomoże?

Fot. Trafnie.eu

Gdy inni pasjonują się kolejnymi meczami mistrzostw świata w Katarze, my mamy problemy ze zdefiniowaniem właściwie wszystkiego związanego z reprezentacją.

Próbuję się wczuć w medialne dywagacje, ale już dawno straciłem orientację. Nawet się chyba zrymowało, ale to żaden powód do dumy. Tak samo jak próba zrozumienia o co w tym wszystkim chodzi. Bo już nie wiem czym jest sukces, a czym porażka? Po co zatrudnia się trenera? Czym taki powinien się wyróżniać? Jaki jest cel stawiany przed nim i jego drużyną? I jak się ten cel osiągnie, czy to dobrze, czy źle?

Już kiedyś wspominałem o zjawisku „hasłowości” w mediach. To moja własna definicja coraz częściej pojawiających się w nich tematów. Są rzucane niczym hasła, stąd definicja, z założenia bardzo chwytliwe, dlatego zaczynają żyć własnym życiem, powielane na wyścigi przez kolejne strony internetowe.

Nikt nie zadaje sobie trudu zgłębienia tematu, bo po co. Mogłoby się wtedy szybko okazać, że to mocno nadmuchana teoria, którą łatwo obalić. Nie ma takiej potrzeby, skoro dzięki temu można zwiększyć klikalność. I tak się wszystko kręci.

Ostatnim przykładem owej hasłowości związanej z reprezentacją jest „bardziej ofensywny styl gry”. Z tego powodu niektórzy już jawnie domagają się dymisji trenera Czesława Michniewicza, mimo że ten w Katarze stawiany przed nim cel osiągnął, awansując do fazy pucharowej mistrzostw. Jednak w złym stylu, bo cały świat się z nas śmiał, to znaczy z topornej polskiej piłki, jak twierdzą rodzime media.

Nie zauważyłem jednak, choć być może za bardzo koncentruję się na kolejnych meczach w turnieju, żeby ktoś próbował zgłębić temat, czyli wytłumaczyć mi na czym konkretnie powinny polegać zmiany w grze, by zadowolić zwolenników ofensywnego stylu.

Jeśli przeciwnik nie pozwala Polakom wyjść z ich polaka karnego, jak to było na przykład często w meczu z Argentyną, wybicie piłki na połowę rywala jest próbą szybkiej gry ofensywnej czy wręcz odwrotnie, bezradności? Jakie znaczenie ma założona przed meczem ofensywna czy defensywna taktyka, jeśli drużyna nie potrafi wyjść spod pressingu i decyduje się na takie środki, bo nie posiada żadnej alternatywy?

Czy ofensywna gra, jak zauważył po meczu z Francją Jakub Kamiński, to umiejętność utrzymania się przy piłce na połowie rywala? Ale chyba w tej samej Mixed Zone, po tym samym meczu Piotr Zieliński stwierdził, że jednak Francuzi grają inaczej niż poprzedni rywale Polaków. Dają przeciwnikom więcej miejsca do gry, spokojnie na nich czekając. W ten sposób podstępnie stwarzają sobie przestrzeń do kontrataków, gdy ci stracą piłkę lub sami im ją zabiorą, bo wtedy skrzydłami ruszają do boju szybsi od wiatru Kylian Mbappé i Ousmane Dembélé.

Czy w takim razie jest się czym podniecać po meczu z Francuzami? Czy porażka 1:3 to naprawdę powód do dumy i głoszenia teorii, że wreszcie widać było odmianę w stylu gry w starciu z silnym rywalem, który jednak nie pokazał pełni swego potencjału, bo nie musiał?

A czy 1:6 z Belgią w czerwcu w Brukseli to przykład ofensywnego stylu gry, skoro nasi pierwsi strzelili bramkę? Właśnie takiego, o jaki apelują dziś jego zwolennicy? Może ktoś mi wreszcie pomoże i odpowie chociaż na część tych pytań, bym do końca nie zgłupiał, skoro już nie nadążam za zbyt ofensywnym stylem dyskusji bez oglądania się na realia?

▬ ▬ ● ▬