Ktoś się pomylił

Fot. Trafnie.eu

Kevin De Bruyne jest już piłkarzem Manchesteru City. Z jego transferem wiąże się kilka ciekawych pytań. Na odpowiedzi musimy jednak trochę poczekać.

W niedzielę Manchester City oficjalnie potwierdził transfer Belga, jeden z najwyższych w historii futbolu. Zapłacił za niego VfL Wolfsburg ponad 54 miliony funtów. To drugi najdroższy zawodnik kupiony do Premier League. Więcej kosztował tylko Angel di Maria (60 milionów funtów) sprowadzony w ubiegłym roku z Realu Madryt do Manchesteru United. Już go w Manchesterze nie ma. Został niedawno zawodnikiem PSG za (podobno) 44 miliony funtów.

Każdy miesiąc gry Argentyńczyka w ostatnim sezonie drogo kosztował jego pracodawców. Ale sami sobie zgotowali ten los. Di Maria nie jest przecież anonimem w piłkarskim świecie, więc wiedzieli co biorą. Czy podobne problemy będą mieli z nim w Paryżu? Albo jeszcze ciekawsze pytanie – czy rywale zza miedzy także nie przepłacili za De Bruyne? Ja bym za niego tyle nie dał, co akurat najmniej ważne, skoro nie pracuję w żadnym klubie i piłkarzy nie kupuję.

Na pewno De Bruyne to inna osobowość niż Di Maria. Zdecydowanie bardziej przewidywalny. Nie sądzę więc, by wyciął w Manchesterze jakiś numer. Ma motywację, by skrupulatnie wypełniać kontrakt, skoro jego tygodniówka wyniesie ponad dwieście tysięcy funtów. To (w skali roku) sporo więcej, niż wynosi budżet Lecha, drugi najwyższy w polskiej lidze!!! Wysokości samego transferu z czymkolwiek w polskiej piłce nie ma sensu porównywać, bo nie ma z czym.

Ciekawi mnie, jak Manchester City zamierza wypełniać zasady finansowego fair play, na co coraz mocniejszy nacisk kładzie UEFA. Przecież kilka tygodni wcześniej kupił z Liverpoolu za 49 milionów funtów Raheema Sterlinga. Teoretycznie więc powinien mieć górką ponad sto milionów funtów z wypracowanego zysku. Ciekawy jestem jak i gdzie tego dokonał?

I pytanie najważniejsze – kto się w przypadku De Bruyne pomylił? Od najbliższej kolejki Premier League korespondencyjny pojedynek będą toczyli dwaj menedżerowie, którzy za sobą nie przepadają – Manuel Pellegrini i Jose Mourinho. Otóż zanim Manchester City zapłacił Wolfsburgowi fortunę za Belga, ten był piłkarzem Chelsea. Angielskie media komentując jego transfer podkreślają, że zaledwie przed osiemnastoma miesiącami został pogoniony z Londynu. Cytują przy okazji wypowiedź Mourinho, gdy ten się z nim rozstawał, oddając za skromne osiemnaście milionów funtów:

„Wiemy, że Kevin nie potrafił przystosować się do ciężkiego życia, jakie mają piłkarze w Chelsea”.

Teraz Belg wraca do Premier League, ale do najgroźniejszego rywala. Kosztował fortunę, ale, jak wylicza bt.com, będzie musiał walczyć o miejsce w podstawowym składzie z tak doborowym towarzystwem, jak David Silva, Raheem Sterling i Samir Nasri. Czy rzeczywiście stanie się tym, jak przewiduje kapitan drużyny Vincent Kompany, który sam potrafi zmienić wynik meczu? Czy ten transfer naprawdę był niezbędny?

Na koniec sezonu powinniśmy się przekonać, kto się pomylił. Czy Pellegrini, płacąc za Belga ogromne pieniądze? Czy Mourinho, pozbywając się go z Chelsea?

▬ ▬ ● ▬