2025-10-21
Ku przestrodze
Dwa teksty, na które trafiłem tego samego dnia. Różni piłkarze z różnych okresów z różnych krajów. Łączy ich tylko jedno, ten sam problem. Niestety…
Najpierw były niemiecki bramkarz Eike Immel, który (za: sport.pl):
„Był kiedyś gwiazdą - zarabiał grube pieniądze, mieszkał w luksusowej posiadłości i - jak przyznał wprost - był wszędzie pożądany. (...) Grał w takich klubach jak Borussia Dortmund, VfB Stuttgart i Manchester City, a ponadto dumnie reprezentował Niemcy, będąc dwukrotnym uczestnikiem mistrzostw świata i Europy. Po karierze zajął się trenerką w niższych ligach niemieckich oraz trenował bramkarzy m.in. w Besiktasie, Fenerbahce, czy Austrii Wiedeń”.
Immel „potrafił kupować swojej partnerce zakupy za 30 tysięcy euro, a za telefon płacił 10 tysięcy”. Jednak „w 2008 roku zbankrutował przez m.in. problemy z hazardem”, a wcześniej „roztrwonił co najmniej 10 milionów euro”. Teraz żyje z zasiłku.
I drugi przypadek - Martin Fenin, złote dziecko czeskiego futbolu (za: przegladsportowy.onet.pl):
„Rok 2007. Kanada. Mistrzostwa świata do lat 20. Czesi w finale z Argentyną, a Martin Fenin zdobywa gola, który mógł im dać złoto. Świat futbolu zachwycony. Transfer do Eintrachtu Frankfurt, debiut w Bundeslidze i hat-trick przeciwko Hercie Berlin. Tak jakby los sam pisał scenariusz o cudownym dziecku z Teplic”.
W tym mieście, w którym dorastał…:
„Obecnie budzi wstyd i gniew. "To lekkomyślna bestia, która niszczy nasz dom" - mówią sąsiedzi w rozmowie z czeskim portalem "Blesk". Znużeni jego zachowaniem, narzekają na hałas, brud, podejrzane towarzystwo. Dziennikarze próbowali z nim rozmawiać - bez skutku. W końcu znaleźli go przed klubem nocnym, z butelką alkoholu w dłoni. Obraz, który mówi wszystko”.
Płynie z tego pouczający wniosek:
„Pokręcone losy Martina Fenina to opowieść o tym, jak kruche potrafią być sukces i talent. O tym, że blask reflektorów nie zawsze ogrzewa. Czasem po prostu parzy. W wieku, w którym inni dopiero uczą się radzić sobie z dorosłością, on miał na głowie kontrakty, miliony, presję i sławę. A gdy zabrakło ludzi, którzy pomogliby mu przejść przez to spokojnie - został sam”.
Gdy czytam o takich (byłych) piłkarzach, zawsze automatycznie przypominam sobie tekst sprzed dwunastu lat. Już go kiedyś cytowałem, więc zacząłem się zastanawiać, czy zacytować znowu. Ale tylko przez chwilę, bo szybko doszedłem do wniosku, że to wręcz mój obowiązek. Nie tylko warto, ale koniecznie trzeba przypominać (!) ku przestrodze. Otóż organizacja charytatywna XPro, zajmująca się pomocą byłym profesjonalnym piłkarzom w Wielkiej Brytanii i Irlandii, opublikowała wtedy dane że „sześćdziesiąt procent piłkarzy z Wysp Brytyjskich staje się bankrutami w ciągu pięciu lat od zakończenia kariery!!! Jeden na trzech w tym samym czasie się rozwodzi.
To nie jest tylko problem piłkarzy. Wcześniej opublikowano podobne informacje o zawodowych sportowcach najpopularniejszych dyscyplin w Ameryce. W NBA smutny wskaźnik też sięga sześćdziesięciu procent (również w okresie pięciu lat od zakończenia kariery). Najgorzej jest z zawodnikami futbolu amerykańskiego, wśród których aż 78 procent (!) staje się bankrutami”.
Dedykuję to młodym gwiazdorom, którzy wierzą, że za chwilę podbiją piłkarski świat. A wszystkim kibicom uświadamiam, że część z tych, których dziś podziwiacie i zazdrościcie nieziemskich zarobków, to niestety przyszli bankruci.
▬ ▬ ● ▬








