Kup sobie klub!?

Fot. Trafnie.eu

Dzień bez prezesa PZPN byłby dniem straconym. Udzielił wywiadu, który budzi emocje u kolejnych osób związanych z piłką. Tym razem u prezesa Legii.

Zbigniew Boniek, czyli medialny lew, w ubiegłym tygodniu z typowym dla siebie wdziękiem postanowił wystartować w kolejnych zawodach narodowego sportu - liczenia pieniędzy innym. Główny wniosek był taki, o czym przed kilkoma dniami już wspominałem, że w Ekstraklasie powinny zostać na stałe obniżone wynagrodzenia zawodników, bo to wpłynęłoby korzystnie na poziom rozgrywek. Może by i wpłynęło, ale…

Do jego uwag odniósł się w programie „Sekcja Piłkarska” (na sport.pl) prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski (za: onet.pl):

„Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie można takie stwierdzenia wygłaszać. Każdy zawodnik podpisuje kontrakt indywidualny z klubem i on obowiązuje obie strony, więc sprawa jest prosta”.

W odróżnieniu od Mioduskiego ja rozumiem. Biorąc pod uwagę prezentowany przez prezesa PZPN poziom pokory, żadna teoria nie stanowi dla niego problemu, choćby czysto teoretyczna. Szkoda, że nie wspomina nic o praktycznym wcieleniu jej w życie na własnym podwórku.

Bo przecież nie słyszałem, żeby związek zająknął się choćby jednym zdaniem na temat ewentualnego obniżenia na stałe pensji sztabu szkoleniowego reprezentacji, czy obiecanych premii dla jej piłkarzy. Niech spróbuje, zawsze może przecież uzasadnić decyzję faktem poniesienia wielkich strat z powodu pandemii koronawirusa, co Boniek sam oficjalnie przyznał w wywiadzie, przy okazji z naturalną skromnością chwaląc własne działania (za: przegladsportowy.pl):

„W naszej piłce na epidemii najwięcej stracił PZPN – na dzień dobry 80 milionów złotych. Gdyby spotkało to któryś z klubów, byłby na łopatkach. My natomiast potrafiliśmy się zorganizować i jeszcze ponad 100 milionów złotych przeznaczyliśmy na pomoc w ramach tarczy”.

Naprawdę ma mocne argumenty do kolejnych działań polegających na obniżeniu wynagrodzeń, do których sam innych namawia.

Od Mioduskiego dostał jeszcze radę:

„Boniek powinien kupić klub piłkarski albo zostać prezesem jednego z nich. Wtedy zobaczy, jakie są realia. Mówienie, że coś powinno być tańsze albo inaczej zorganizowane jest dziwne. Można zastanowić się nad tym, w jaki sposób konstruować umowy, jak wprowadzać młodych Polaków do zespołów, ale to już zupełnie inne kwestie”.
Sam zresztą wspomina o tym w wywiadzie chwaląc się, że odbiera wiele telefonów z propozycjami dla siebie po zakończeniu prezesury PZPN:

„Naprawdę jest wiele możliwości. Można na przykład kupić klub”.

Nieśmiało zwracam uwagę, że mówi o tym, jakby kupno klubu było kupnem paczki dropsów. Dlatego nie mogę się doczekać kiedy to nastąpi.

▬ ▬ ● ▬