2015-09-03
Löw szczery do bólu
We Frankfurcie odbyły się dwie oficjalne konferencje prasowe przed piątkowym meczem eliminacyjnym Niemcy – Polska. Jedna nawet dość ciekawa.
Ciekawa oczywiście jak na tego typu konferencje, z reguły nudne do bólu. Bo co ciekawego można się z nich dowiedzieć? Okazało się, że tym razem trener reprezentacji Niemiec Joachim Löw powiedział o swoim przeciwniku więcej, niż mówi zazwyczaj. Stwierdził oczywiście, że reprezentację Polski będzie trudnym rywalem w trudnym dla jego drużyny meczu, ale...
Zaczął szczegółowo charakteryzować kadrę Nawałki i powiedział, że jest zespołem grającym defensywnie. A to oznacza, że prawie nigdy nie ma przewagi w posiadaniu piłki podczas meczu. Tu Löw podkreślił że takiej przewagi nie miała nawet w meczu z Gibraltarem!!! Wątpię, by to była prawda, niech ktoś sprawdzi, jeśli ma ochotę. Nawet jeśli prawdą nie jest, interesujące, że trener niemieckiej drużyny zdobył się na taki argument raczej mocno deprecjonujący zuchów Nawałki.
Stwierdził także, że grające tak defensywnie drużyny jak Polska, potrafią się bronić ośmioma, a nawet A stają się niebezpieczne, gdy przejmą piłkę. Wtedy trzeba na nich szczególnie uważać, bo potrafią groźnie kontratakować.
Nie powiem, by ta charakterystyka była budująca dla obywatela kraju, którego reprezentacja zmierzy się we Frankfurcie z zespołem Löwa, ale za to do bólu szczera. Trzeba pana Joachima za tę szczerość pochwalić. Przynajmniej wiem jak naprawdę postrzega polską drużynę.
Choć walczy z nią o awans do finałów mistrzostw Europy, nawet przez moment nie zakłada, że Niemców mogłoby w nich zabraknąć. Dał to wyraźnie do zrozumienia odpowiadając na inne pytania. Między innymi na takie, dotyczące jednego z jego grajków, który chciałby w przyszłym roku wystąpić w turnieju piłkarskim na igrzyskach w Rio de Janeiro. Löw nie wyobraża sobie, by zawodnik mógł zagrać w obu turniejach i odpowiednio się do nich przygotować, skoro odbędą się w krótkim odstępie jeden po drugim. Czytaj – przecież Niemcy wystąpią obu - EURO 2016 i igrzyskach!
Można więc pozazdrościć Löwowi problemów. I podziękować, że powiedział (prawie) otwartym tekstem co sądzi o Polsce. Jego uwagi są zresztą bardzo racjonalne. Gdyby przed meczem analizować na zimno potencjał futbolu polskiego i niemieckiego, każda porażka poniżej 0:3 powinna być sukcesem gości. Na szczęście w piłce nie zawsze dwa plus dwa jest cztery. Taka to dziwna branża, ale i taka dzięki temu pasjonująca.
W czwartkowy ranek na lotnisku Okęcie zdążyłem w biegu przeczytać tylko tytuł w jednej z gazet: „Do Niemiec po trzy punkty”. Chyba nawet był wykrzyknik na końcu. Nie wiem czy autor w to wierzy? Chciałbym sam w taki wynik uwierzyć.
▬ ▬ ● ▬