ŁKS i szampan w Monako

Fot. trafnie.eu

Nie będzie żadnej żałoby. Mam zamiar pogodnie wspominać ŁKS, który praktycznie przestał istnieć. Podniesie się na pewno!

To jest klub, dzięki któremu trochę przeżyłem. Wszystko zaczęło się, gdy zachciało mu się sukcesów. Wcześniej grał sobie spokojnie całe lata w lidze, najczęściej kończąc sezon w środku tabeli. Aż ktoś namówił dwóch braci, by przejęli klub. Pojęcia nie mieli o piłce żadnego, ale mieli pieniądze. Obrotni biznesmeni spod Łodzi, którzy rozkręcili tam handel na bazarach na niespotykaną wcześniej skalę – Antoni i Edward Ptak.

Pamiętam pierwsze spotkanie z nimi. To było przed meczem z FC Porto we wrześniu 1994 roku. Pod stadion podjechał samochód. Wysiadło z niego dwóch kolesi w eleganckich garniturach. To oni? Miałem nadzieję, że znajomi dziennikarze z Łodzi tylko mi potwierdzą kiwnięciem głowy. Ale nic z tego. Jeden z tych w garniturze otworzył drzwi samochodu i najpierw wysiadł ktoś w jeansowej kurtce, a później drugi z ręką w gipsie na temblaku. „To bracia Ptakowie” – usłyszałem.   

Do tego spotkania doszło już po powrocie z pierwszego meczu w Porto. Jechaliśmy tam busikiem, większą grupą (nie tylko) redaktorów, chyba ze trzy dni. W jedną stronę! Ale jest co wspominać, ponieważ podróż była długa i wyczerpująca. „Budzę się, nie wiem gdzie jestem. Ale miasto piękne” – tak jeden z członków wesołej kompanii opisał trudny poranek w San Sebastian. Nic nie przesadził. Mogę zaświadczyć - miasto naprawdę przepiękne! Zahaczyliśmy jeszcze o inne ciekawe miejsca jak Andora i Monako.

Do tego ostatniego była też oddzielna wyprawa na pojedynek ŁKS z AS Monaco w Pucharze UEFA cztery lata później. W pięknym księstwie panował zwyczaj, że gdy przyjeżdżała drużyna na mecz pucharowy, odpowiednik premiera w miejscowym rządzie (!) zapraszał oficjeli i dziennikarzy na obiad. Tak trafiliśmy do jednej z najlepszych miejscowych restauracji, „L’Argentin” w Hotelu Loews w Monte Carlo. Nie pamiętam co wtedy jadłem, ale pamiętam doskonale co piłem. Po raz pierwszy nie żadne wino musujące, tylko prawdziwego szampana - Champagne Moët et Chandon - Brut Impérial. 

Monaco gra teraz w drugiej lidze, jak ŁKS. Różnica jest taka, że klub przejął rosyjski miliarder i za chwilę znów będą w pierwszej. To nie koniec protokołu rozbieżności. Już w przyszłym sezonie mają stanowić nową siłę francuskiej ekstraklasy i walczyć nawet z PSG.

Z kim będzie walczył ŁKS na razie nie wiadomo. Nie wiadomo nawet co to będzie za ŁKS. Jak słyszę, cztery grupy chętnych już się przymierzają, by go wskrzesić z popiołów. To dobrze wróży. Ale kręcą się wokół tego niestety i tacy ludzie, którzy powinni mieć zakaz zbliżania się do Alei Unii.  

Jednego jestem pewny. ŁKS NIE ZGINIE! Za długo istnieje, za dużo osiągnął,  zbyt wielu ma kibiców. Jeszcze kiedyś pojedziemy na jakiś jego mecz na koniec Europy. Wiary nie traćcie…

    ▬ ▬ ● ▬