Los raczej przesądzony

Fot. Trafnie.eu

Czesław Michniewicz nie jest już trenerem Legii Warszawa. Obłudą byłoby udawanie zaskoczenia tą informacją. Choć mogą zaskakiwać inne informacje.

Były już szkoleniowiec warszawskiego klubu od pewnego czasu spokojnie odpowiadał na pytania, czy za moment zostanie zwolniony. Jak choćby po meczu z Lechem Poznań:

„Nie martwię się o swoją przyszłość. Martwię się szóstą porażką w lidze. Co będzie, to będzie. Pracuję najlepiej jak potrafię”.

Od niedzieli porażek jest już siedem, bo Legia poległa w Gliwicach przegrywając z Piastem 1:4. Na konferencji prasowej po meczu Michniewicz był wyjątkowo oszczędny w słowach:

„Chciałbym z tego miejsca przeprosić wszystkich sympatyków naszego klubu, którzy byli dzisiaj na miejscu i tych, którzy oglądali nas w telewizji, za to co się tutaj wydarzyło. Nie mam nic więcej do powiedzenia i prosiłbym o nie zadawanie pytań i uszanowanie tego”.

Było niemal pewne, że to ostatnia konferencja prasowa Michniewicza w roli szkoleniowca Legii. Dzień później został zwolniony. Równolegle zaczęły się pojawiać informacje o tym, że w prowadzonej przez niego drużynie za dobrze się ostatnio nie działo (za: meczyki.pl):

„Według naszych informacji Czesław Michniewicz nie zdecydował się wziąć na niedzielny mecz [z Piastem Gliwice] aż czterech piłkarzy (…) Kastrati, Johansson i Rose zostali odsunięci od zespołu za szeroko pojęte psucie atmosfery lub jak kto woli - niesubordynację.

- Nie ciągną wózka w tę samą stronę, a na to żaden trener nie może sobie pozwolić - słyszymy. Natomiast Celhaka odmówił gry w rezerwach i za taką postawę także spotkała go kara. Jak długo ona potrwa? Na tę chwilę zdecydowanie trudno o takie prognozy”.

To już nie problem Michniewicza, ale jego następcy, Marka Gołębiewskiego, który dotychczas prowadził drużynę rezerw Legii. Czy sobie z tym poradzi, czy potrafi zapanować nad szatnią i panującym w niej rozprężeniem? Niektórzy twierdzą, że tak (za: sport.pl):

„To trener wręcz zbudowany na bazie La Masii, nowej generacji, nowocześnie myślący. Będzie świeżym powiewem dla polskiej piłki - opisuje nowego trenera Legii Warszawa, Marka Gołębiewskiego prezes szkółki Escoli Varsovia, Wiesław Wilczyński, u którego szkoleniowiec spędził aż osiem lat”.

Nie sądzę, by w przypadku klubu zarządzanego przez Dariusza Mioduskiego wystarczył świeży powiew nawet z samej Barcelony. Od kiedy w 2017 roku został jedynym właścicielem i prezesem Legii zdążył właśnie zwolnić szóstego trenera. Nie wierzę, by Gołębiewskiego spotkał inny los, tym bardziej, że jest raczej opcją tymczasową.

Nie wierzę też, by Marka Papszuna, który jest podobno wymarzonym kandydatem Mioduskiego i którego próby ściągnięcia do Warszawy mają wkrótce zostać podjęte, spotkał inny los, jeśli te próby się powiodą. Gdyby zdołał przepracować więcej niż półtora roku, to byłby niemal cud. Czy raczej szansa na realizację, niedawno przedstawionego, całkiem obiecującego scenariusza - wynegocjować jak najwyższy i najdłuższy kontrakt, a po szybkim zwolnieniu, co w Legii jest niemal pewne, lenić się na długim i bardzo dobrze płatnym urlopie.

▬ ▬ ● ▬