Mądrzy po czasie

Fot. Trafnie.eu

Niko Kovač nie jest już trenerem Bayernu Monachium. Informacja o jego dymisji nie powinna nikogo zaskoczyć. Zaskakujące jest zupełnie co innego.

Przypadek Chorwata jest dowodem żywotności starej dziennikarskiej zasady, by wierzyć tylko w informacje dementowane. Czyli właściwie nie wierzyć w żadne dementi, które paradoksalnie oznaczają jedynie zapowiedź zupełnie odwrotnej decyzji już oficjalnie ogłaszanej dosłownie po chwili.

Tak było właśnie w przypadku Kovača. O tym, że ma zostać lada dzień pogoniony spekulowano w mediach od dawna. Po ostatnim meczu ligowym z Eintrachtem Frankfurt przegranym 1:5 jego los wydawał się przesądzony. I właśnie wtedy pojawiła się informacja dementująca plotki o zwolnieniu, że jednak zachowa posadę. Stanowiła solidny fundament dla kolejnej informacji, już oficjalnej, o dymisji trenera.

Kovač pracował w Bayernie od początku ubiegłego sezonu. Usiadł na jednym z najgorętszych trenerskich stołków w Europie, przychodząc do Monachium po pracy w Eintrachcie Frankfurt, który pod jego wodzą zaczął znów coś znaczyć w Bundeslidze. I paradoksalnie właśnie ta drużyna zwolniła go sprawiając Bayernowi straszne baty w sobotę.

Zanim do tego doszło Chorwat zdołał zdobyć dublet w ubiegłym sezonie, właściwie ciągle będąc krytykowanym. Nie zdobył za to nic w Lidze Mistrzów, choć w Monachium z całą pewnością liczono na kolejny triumf w prestiżowych rozgrywkach. Liczono jak co roku, tylko czy słusznie? Czy drużyna od lat niepodzielnie panująca w Niemczech miała (ma) potencjał na zawojowanie Europy? Raczej wątpię, choć jestem pewny, że w stolicy Bawarii nikt tego nie chce przyjąć do wiadomości.

Tak jak nikt nie zaakceptuje faktu, że Bayern może przegrać w Bundeslidze 1:5 nawet z drużyną, która kolejny sezon wydaje się należeć do ligowej czołówki. Biorąc wszystko pod uwagę los Kovača wydawał się przesądzony, tym bardziej, że z klubowej szatni dochodziły przecieki o niezadowoleniu zawodników ze współpracy ze szkoleniowcem. A jak trener „straci szatnie”, najczęściej szybko traci też robotę. Dlatego dymisja Kovača nie mogła być wielkim zaskoczeniem.

Z niedowierzaniem czytałem za to opinie pojawiające się później w niemieckich mediach. Że właściwie nigdy nie dostał prawdziwej szansy w Bayernie, że brakowało mu wsparcia szefów klubu, którzy rządzili za niego, że mógł się czuć jak trener tymczasowy, więc nie miał dostatecznie silnej pozycji, itp., itd.

Aż nie mogłem uwierzyć! Przecież wcześniej był niemal przez wszystkich poniewierany, przynajmniej takie miałem wrażenie. Jak to więc możliwe, że teraz dopiero zaczęli bronić Kovača, gdy już go w Bayernie nie ma? Dlaczego nikt tak odważnie nie wstawiał się za nim wcześniej? I nagle wszyscy są tacy mądrzy?

Warto by od razu równie mądrze zabrali głos na temat potencjalnego następcy Chorwata. Kto nim będzie? Erik ten Hag? Massimiliano Allegri? Jose Mourinho? Mauricio Pochettino? Ralf Rangnick? Ktoś inny?

Niech teraz jasno zadeklarują kto ich zdaniem się nadaje, a kto nie. Żeby później znów się nie okazało, że wszystko wiedzą najlepiej dopiero po czasie...

▬ ▬ ● ▬