Majaczenia trzecioligowców

Coraz mocniej dochodzę do przekonania, że jestem… nienormalny. Dlatego uczciwie informuję o tym wszystkich, którzy postanowili przeczytać ten tekst.

Takie wnioski wyciągnąłem po pierwszych meczach ostatniej rundy kwalifikacyjnej do europejskich pucharów. Okazało się po nich, że za tydzień polskie drużyny mogą się zameldować w komplecie w fazie ligowej Ligi Konferencji. To znaczy jedna już się zameldowała, ale ją zostawię na deser, niestety niezbyt smakowity. Pozostała trójka ma spore szanse.

Żeby uświadomić jak duże, tylko przypomnę rezultaty czwartkowych meczów. Jagiellonia wygrała w Białymstoku 3:0 z albańskim Dinamem City Tirana i chyba tylko katastrofa mogłaby jej odebrać awans. Legia Warszawa w szkockim Edynburgu pokonała Hibernian 2:1. Gdyby w samej końcówce nie straciła bramki, pewnie też napisałbym to, co o Jagiellonii. A Raków w Częstochowie zwyciężył bułgarską Ardę Kyrdżali 1:0 i w rewanżu z tej trójki może teoretycznie mieć najtrudniejsze zadanie. Ale wszystko zweryfikuje boisko w najbliższy czwartek.

Rodzime media nie zamierzały na niego czekać i kontynuują zachwyty nad występami polskich drużyn w oparciu o mityczny ranking klubowy UEFA. Dlatego się dowiedziałem, że Polska (na 13. miejscu) ma „przełomową szansę”, że Norwegia (12.) „już o krok”, a także jest „coraz bliżej Greków” (na 11. miejscu).

Lech Poznań już zapewnił sobie awans do fazy ligowej Ligi Konferencji, a jeśli dołączy do niego za tydzień pozostała trójka, będzie to precedensowy przypadek w historii polskiej piłki, więc potrafię sobie wyobrazić jak to zostanie odebrane w rodzimych mediach. Okaże się, ze jesteśmy już prawdziwą potęgą.

Niestety jestem jakiś nienormalny i nie potrafię jechać w tym peletonie, zachwycać się wspomnianymi wynikami. Jako niereformowalny realista potraktowałem w czwartkowy wieczór wszelkie zachwyty jako licznik ułamka, w którym w mianowniku był występ wspomnianego już Lecha. Napisałem, że już zapewnił sobie awans do Ligi Konferencji, choć przecież gra jeszcze w Lidze Europy. Niestety problem polega na tym, że tylko stara się grać.

W czwartek przegrał w Poznaniu 1:5 z belgijskim Genkiem i trzeba stracić kontakt z rzeczywistością, by wierzyć w odrobienie strat w rewanżu. Rundę wcześniej, jeszcze w kwalifikacjach do wymarzonej Ligi Mistrzów odpadł z serbską Crveną zvezdą, też przegrywając w pierwszym meczu u siebie, choć skromniej, bo 1:3.

Te wyniki są niestety rzeczywistym miernikiem poziomu polskiej klubowej piłki. Mistrz kraju nie miał szans, by zaistnieć na jesieni w dwóch lepszych rozgrywkach, więc zagra w tych, stanowiących trzecią ligę europejską, jaką jest niewątpliwie Liga Konferencji. UEFA wymyśliła ją, by drużyny z prowincjonalnych piłkarsko krajów też mogły zaistnieć w Europie w takim pucharze pocieszenia, i widać ile dzięki temu sprawiła im frajdy.

Jak traktuje poszczególne rozgrywki wystarczy prosta analiza ich kalendarza. Ostatni wtorek został zarezerwowany na 3 mecze kwalifikacji do Ligi Mistrzów, środa na 4 kolejne. Resztę, czyli 12 w Lidze Europy i 24 w Lidze Konferencji, wrzuciła do wspólnego wora, rozgrywając je w czwartek!

Poddają pod rozwagę wszystkim redaktorom zachłystującym się od tygodni awansem Polski w rankingu UEFA, by się choć przez moment zastanowili, po co im ten awans? Żeby grać z przydziału w lepszych rozgrywkach i dostawać takie baty jak Lech od, co najwyżej europejskiego średniaka, Genku? Wiara w potęgę polskiej klubowej piłki to na razie majaczenia trzecioligowców.

▬ ▬ ● ▬