2013-08-15
Mentalność z innej półki
Jest zwycięstwo nad Danią, ale jest też afera. Kibice wygwizdali schodzącego z boiska Roberta Lewandowskiego. Wszyscy pytają – dlaczego?
Najpierw kilka słów o Lewandowskim. Znowu nie strzelił bramki, znowu ktoś go chce posadzić na ławę. Czyli odwrotnie niż w Borussii Dortmund. To, co wyczyniał w jej barwach w ostatnim sezonie nie było dziełem przypadku. Jest naprawdę grajkiem światowej klasy. Niech każdy popatrzy jak potrafi przyjmować piłkę, ustawiać sobie odpowiednio rywala przed przyjęciem, walczyć w powietrzu, wychodzić na pozycje, podawać i strzelać. Każdego innego polskiego napastnika wyprzedza o kilka długości.
Ale wartość każdego zawodnika mierzy się tym, ile znaczy dla konkretnej drużyny. A Lewandowski dla reprezentacji znaczy niestety znacznie mniej, niż dla Borussii. I to jest problem. Wysłuchałem co miał do powiedzenia na ten temat sam piłkarz po meczu z Danią. Jest mu przykro, że znowu nie trafił do siatki, ale brakowało mu podań, które mógłby skutecznie wykańczać. Argument logiczny. Czy ktoś ma lepszy? Tylko od razu mówię, że opinie w rodzaju – nie chce mu się, gra tylko dla pieniędzy – raczej do mnie nie trafią.
Teraz o kibicach. Skandal, że wygwizdali Lewandowskiego, gdy w drugiej połowie schodził z boiska? Raczej norma, którą nie wszyscy chcą zauważyć. Dla mnie takim samym skandalem były gwizdy pod koniec pierwszej połowy. Drużyna grała słabiej, straciła jedną bramkę, później drugą. Wtedy najbardziej potrzebny był jej doping. Zamiast tego gwizdy, z każdą minutą coraz głośniejsze.
Od lat regularnie chodzę na mecze ligowe i przyzwyczajony jestem do innych standardów. Tam się drużynę przede wszystkim wspiera. Nawet jak traci bramkę, doping nie milknie na sekundę. Nie powiem, że nie ma gwizdów, bo też są. Ale najpierw drużyna musi poczuć, że trybuny są razem z nią. I czuje. Polska powoli staje się sławna na świecie z tego powodu. Piłkarze długo pamiętają mecze w pucharach z polskimi zespołami.
To się banalnie nazywa „gorąca atmosfera”. Czasami bywa za gorąca, są race, są kary. Ale cicho nie jest nigdy.
Na reprezentację przychodzi inna klientela. Kibiców mało, oglądaczy meczów dużo. Drudzy tym się różnią od pierwszych, że interesują ich wyłącznie sukcesy. Piłka stała się tak popularna, więc czasami po prostu wypada się pokazać na trybunach w określonym towarzystwie, pochwalić później znajomym. Tacy chętnie pstrykną sobie fotkę na tle stadionu po wygranym meczu. Ale boiskowe problemy za bardzo ich nie interesują. Doping w najtrudniejszych momentach, gdy nic nie wychodzi, gdy nie chce się tego oglądać? Nie wymagajmy za dużo…
Stadiony coraz piękniejsze i nowocześniejsze. Widzowie na trybunach barwnie poprzebierani, prawie wyłącznie w bieli i czerwieni. Różnych kibicowskich gadżetów kupić można teraz ile dusza zapragnie. Tylko głowy z mentalnością z innej półki. To zmienić najtrudniej.
▬ ▬ ● ▬