Między realizmem a...

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski zagra w piątek z Portugalią w Porto przedostatni mecz grupowy w dywizji A Ligi Narodów. To pewne. Nie wszyscy wiedzą tylko…

Przypomnę, że awans do ćwierćfinału rozgrywek uzyskają dwie pierwsze drużyny z grupy. Polska jest trzecia. Jak czytam i słucham ciągle ma szansę na zajęcie drugiego miejsca. Musi „tylko” w dwóch ostatnich meczach zdobyć cztery punkty więcej od Chorwacji. Czyli ma szanse mniej więcej takie, jak ja na lot w... Kosmos. Nie mam już ochoty tego dokładniej opisywać, nawet jeśli ktoś ma ochotę oskarżyć mnie o niedostateczny poziom patriotyzmu. Chyba nie tylko ja tak myślę, skoro znalazłem tytuł, w którym wspominano o wierze, że w Porto „wydarzy się cud”.

Ja w cuda nie wierzę, czego dałem wyraz już po lutowym losowaniu grup do obecnej edycji Ligi Narodów, gdy okazało się, że zagramy z Portugalią, Chorwacją i Szkocją. Postawiłem wtedy tezę:

„Utrzymanie się w dywizji A będzie kosmicznym sukcesem. Liczenie na coś więcej uznaję za szczyt roztargnienia”.

Inne zdanie w tej kwestii miał wtedy trener Michał Probierz:

„Nie można przystępować do walki z myślą o utrzymaniu w dywizji”.

Co skwitowałem stwierdzeniem:

„No cóż, szczerze życzę trenerowi, sobie zresztą też, by Polska walczyła w Lidze Narodów nie tylko o utrzymanie w najwyższej dywizji. Ale te życzenia dość szybko zweryfikuje boisko podczas sześciu meczów grupowych”.

Po niemal dziesięciu miesiącach zdania nie zmieniam. I co do stawianej tezy, i co do życzeń dla selekcjonera. Dlatego radziłbym się oswoić z myślą, że z dwóch czekających reprezentację Polski meczów, ważniejszy będzie ten poniedziałkowy ze Szkocją w Warszawie. A w piątek należy trzymać kciuki przede wszystkim za… Chorwację, by nie dała się ograć Szkotom w Glasgow. Bo jak się da, nie będzie za wesoło. I dobrze by było, gdyby nasze orły nie dały się ograć Portugalczykom.

Dlatego z przedmeczowych zapowiedzi cenię te najbardziej realistyczne, świadczące o trzeźwym postawieniu celu i jego realizacji (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Łukasz Skorupski, Jan Bednarek, Sebastian Walukiewicz, Przemysław Frankowski, Bartosz Slisz, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski i Krzysztof Piątek - nikt by się nie zdziwił, gdyby ci piłkarze znaleźli się w wyjściowym składzie na piątkowy mecz z Portugalią. Może się jednak okazać, że część z nich Michał Probierz będzie chciał oszczędzić na kluczowe starcie Ligi Narodów - ze Szkocją w Warszawie. Wymieniona ósemka jest bowiem zagrożona absencją w poniedziałkowym starciu, co dokładnie precyzuje artykuł 58. UEFA”.

Zgodnie z nim zawodnicy muszą pauzować w kolejnym meczu, gdy obejrzą w poprzednim drugą żółtą kartkę w tych rozgrywkach, a…:

„Aż ośmiu piłkarzy dostało w czterech dotychczasowych meczach po jednej żółtej kartce i każdy z nich jest zagrożony absencją przeciwko Szkocji”.

Siedmiu, bo okazało się, że Frankowski musiał opuścić zgrupowanie z powodu kontuzji. Co będzie z pozostałymi sześcioma? Czy rzeczywiście:

„Można się jednak spodziewać, że niezbyt skory do kunktatorstwa Probierz nie będzie martwił się na zapas. Jak mantrę powtarza, że liczy się najbliższy mecz, można więc przypuszczać, że w Portugalii desygnuje do boju najlepszy możliwy skład, by już w Porto przybliżyć się do utrzymania w elicie”.

Nie byłbym taki pewny. A czy mam rację, przekonamy się dość szybko.

▬ ▬ ● ▬