Milik jak… piwo

Fot. Trafnie.eu

Przypuszczenia w pełni się potwierdziły. Transfer napastnika Ajaksu nabrał tempa. Oczywiście w teorii, z czego niektórzy zaczynają już drwić.

Niedawno, po kolejnych golach zdobytych w lidze holenderskiej przez Arkadiusza Milika, napisałem: „Z pewnością w najbliższych dniach nasili się proces jego sprzedaży do nowego klubu”. I rzeczywiście nabrał tempa. Szkoda tylko, że głównym bohaterem nie jest sam zawodnik, ale jego agent.

Wiem z doświadczenia, że podobna zmiana ról kończyła się fatalnie dla kilku piłkarzy. Dla mnie dobry agent jest jak sędzia. Mecz się kończy i dopiero wtedy wszyscy zauważają, że był właściwie niewidoczny. Czyli pełnił swoją trudno rolę w sposób wręcz niezauważalny. I o to właśnie chodzi.

Podobnie powinno być z agentem. Mija pół roku od sfinalizowania transferu, zawodnik świetnie sobie radzi w nowym klubie i wtedy ktoś wreszcie zauważa, że ma świetnego agenta, który tam go umieścił. Gdy wszystko odbywa się w odwrotnej kolejności, coś jest nie tak, a konsekwencje mogą być mało ciekawe.

W kilku polskich mediach pojawiła się właśnie informacja, której bohaterem jest agent dwojga imion - David Przemysław Pantak. Pojawiła się, bo doszło właśnie do jego tajnego spotkania z przedstawicielami Interu Mediolan. A tak dokładnie to „podobno” doszło. Skoro podobno i skoro spotkanie było tajne, dlaczego wszyscy o tym piszą? Dobre pytanie, nie ostatnie.

Wnioski z tych tekścików też są ciekawe. Na przykład taki, że nawet jeśli z transferu nic nie wyjdzie, Milik i tak będzie jednym z najgorętszych towarów tego lata. Po co od razu zakładać, że nie wyjdzie? Tym bardziej, że potencjalna transakcja jest nazywana „wielkim transferem”. Podobno Milik ma w Mediolanie zastąpić Mauro Icardiego. Bardzo możliwe. A skoro możliwe, dlaczego nikt z klubu tego nie potwierdza?

Z informacji na temat Milika, o niewiarygodnym wręcz zainteresowaniu klubów jego osobą, zaczynają już drwić. Na stronie football365.com znalazłem kawałek pod tytułem: „Wszyscy chcą pint Milika”. Pint jest miarą objętości (zbliżonej do pół litra), z pomocą której w Anglii w pubach zamawia się piwo. Jeśli ktoś powie „pint”, dostanie szklanicę wskazanego trunku. Portal tak rozwija rozwijają ów piłkarsko-piwny wątek:

„Polski napastnik Ajaksu Arkadiudz [pisownia oryginalna] Milik jest łączony z wieloma europejskimi klubami w oparciu o informacje na stronie futbol.pl. Nie wiemy nic o tym portalu i jego wiarygodności, ale wiele innych informacje powtarza. Nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby się okazało, że agent Milika jest właścicielem tej strony i przekazał jej listę klubów zainteresowanych młodym napastnikiem: Barcelona, Inter, Juventus, Leicester, Everton, Marsylia, Bayern, Lazio, Arsenal i Liverpool”.

Nie wiem czy football365.com nie pomyliło futbol.pl z futbolnews.pl. Nie ma to jednak istotnego znaczenia dla wniosku płynącego z ich prześmiewczego tekstu. Bo trudno go zakwestionować. Alternatywna rzeczywistość kreowana przez agentów w mediach jest czasami wręcz żenująca.

Za to moje nadzieje związane z dalszą karierą Milika są bardziej przyziemne i przez ostatnich kilka dni się nie zmieniły: „Życzę mu, by na przyszły sezon wybrał sobie taki klub, w którym nadal będzie się rozwijał”

▬ ▬ ● ▬