Misja niewykonalna i cena popularności

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o zakończonym w sobotę występie kobiecej reprezentacji Polski w finałach mistrzostw Europy w Szwajcarii.

Odniosła pierwsze zwycięstwo. Zwycięstwo historyczne, jak wszystko dla tej drużyny na wspomnianej imprezie, bo to był jej debiut na wielkim turnieju. I po dwóch porażkach w grupie (0:2 z Niemkami i 0:3 ze Szwedkami) oznaczających utratę szans na awans do ćwierćfinału, w trzecim meczu pokonała w Lucernie 3:2 Danię. Dla osób niezorientowanym w realiach kobiecej piłki tylko wspomnę, że rywalki są teoretycznie drużyną lepszą o klasę od naszej. Może nawet dwie, jeśli zaufać choćby rankingowi FIFA. Nasze panie zajmują w nim 27. miejsce, Dunki 12.

To z pewnością najcenniejszy wynik w historii polskiej kobiecej piłki, biorąc pod uwagę wynik, przeciwnika i rozgrywki, w których został uzyskany. Przed mistrzostwami bilans Polek z rywalkami z grupy był fatalny. Tylko jeden remis z Dunkami, a same porażki z Niemkami i Szwedkami. To dowód do jak silnej grupy trafiły. Choć w finałach z udziałem szesnastu drużyn tych słabych raczej już nie ma.

Wszystkie trzy w grupie teoretycznie były poza zasięgiem reprezentacji prowadzonej przez Ninę Patalon. W przypadku dwóch okazało się, że teoria rzeczywiście znalazła potwierdzenie w praktyce. Ale każdy mecz stanowił możliwość zdobycia bezcennych doświadczeń. Kto rozsądnie podchodził do startu w mistrzostwach bazując na twardych faktach, ten wiedział, że awans do ćwierćfinałów należał do zadań z rodzaju misji niewykonalnych.

Ale stało się coś jeszcze, co trudno było do końca przewidzieć. Mecze kobiecej reprezentacji miały świetną oglądalność w rodzimej telewizji, liczoną w milionach. Nieliczni może nawet odkryli, że nie tylko faceci ganiają zawodowo za piłką. Czyli panie stały się bardziej popularne w narodzie. A skoro bardziej, więcej osób postanowiło wyrazić swój pogląd na temat ich występów. Oczywiście w internecie, którego tak zwane media społecznościowe dają praktycznie niczym nie ograniczoną możliwość wyrażenie własnego zdania dosłownie na każdy temat.

I okazało się, że niektórzy, szczególnie po meczu ze Szwedkami, postanowili się ostro po paniach przejechać. Zamiast cytować wspomniane opinię, zacytuję tylko tytuł tekstu, który starał się choć ich część podsumować: „Szambo wybiło”.

Płynie z tego wniosek, że popularność ma swoją cenę. To uboczny wniosek dla zawodniczek reprezentacji Polski po mistrzostwach w Szwajcarii do wnikliwego przeanalizowania i zapamiętania. Chciały, by ich wysiłki na boisku były bardziej zauważane, co się z pewnością spełniło. Ale teraz będzie im już zawsze towarzyszyło większe ciśnienie związane z większymi oczekiwaniami dotyczącymi ich gry i potencjalnych oczekiwanych zwycięstw.

Jak w życiu – coś za coś. Muszą się do tej znacznie większej presji przyzwyczaić, bo stanie się nieodłącznym elementem każdego kolejnego meczu, jak odpowiednie taktyczne rozpracowanie rywalek. Ale chyba nikt nie obiecywał, że będzie łatwiej?

▬ ▬ ● ▬