Mocny rezerwowy

Jerzy Brzęczek rozdał powołania na październikowe mecze eliminacyjne do EURO 2020 z Łotwą i Macedonią Północną. W kadrze znalazł się jeden debiutant.

Jest nim Radosław Majecki. To znaczy, ma dopiero szansę na debiut. Na razie poczuje atmosferę w kadrze, bo jego prawdopodobieństwo gry w wymienionych meczach jest minimalne, żeby nie powiedzieć zerowe.

Powołanie było konsekwencją kontuzji Łukasza Fabiańskiego. Bramkarz West Ham United zszedł z boiska w trakcie w sobotniego meczu Premier League z Bournemouth i z powodu urazu biodra może nie zagrać nawet do końca roku. Czyli Majecki może liczyć na kolejne powołanie w listopadzie.

Pierwsze otrzymał świeżo po pierwszej poważnej wpadce w lidze. Po jego błędzie Legia przegrała przecież niedawno z Wisłą w Płocku. Ale byłoby dziwne, gdyby tak młody bramkarz nie popełniał żadnych błędów. Popełniają je wszyscy, także zdecydowanie starsi od niego. Najważniejsze, by zdarzały się jak najrzadziej i w jak najmniej istotnych momentach.

Majeckiemu przytrafił się błąd akurat w dość istotnym momencie, decydujący o wyniku meczu. Brzęczkowi to jednak nie przeszkadza. Brał pod uwagę wcześniejsze i późniejsze występy bramkarza Legii, w których na szczęście do niewielu jego interwencji od początku sezonu można się przyczepić, choć prawie wszyscy pozostali koledzy z drużyny dostawali cięgi.

Gdy dowiedziałem się, że Fabiański jest kontuzjowany, automatycznie pojawiło się pytanie – ciekawe kogo za niego powoła do kadry Brzęczek? Majecki nie znalazł się na liście, która błyskawicznie przeleciała przez głowę. Ale gdy już się dowiedziałem o tym powołaniu, nie byłem specjalnie zaskoczony. Raczej zaskoczony faktem, że sam nie brałem go pod uwagę.

Bardziej stawiałem na Bartłomieja Drągowskiego z Fiorentiny. Co prawda oglądałem tylko kilka fragmentów meczów tej drużyny w Serie A w tym sezonie, ale jeśli na ich podstawie można kogoś choćby pobieżnie oceniać, polski bramkarz zrobił na mnie dobre wrażenie. Na pewno nie gorsze niż Łukasz Skorupski w barwach Bologny dostający regularnie powołania.

Generalnie nie jestem aż tak zaskoczony powołaniem Majeckiego, gdy logicznie je przeanalizować. Zaskakuje mnie coś innego. Brzęczek postawił na kogoś, kto w kadrze młodzieżowej jest tylko rezerwowym! Czesław Michniewicz konsekwentnie trzyma w niej miejsce między słupkami dla Kamila Grabary, co jeszcze przed pierwszym meczem tej reprezentacji dał mocno i jasno do zrozumienia. Jako trener, a także były bramkarz, ma oczywiście prawo. Tak jak ja mam prawo popierać Brzęczka w wyborze Majeckiego.

Gdyby ego potrafiło latać, Grabara pewnie już wylądowałby na Księżycu, bo jest tak wielkie, że wręcz go rozsadza od środka. Michniewiczowi bezgraniczna pewność siebie bramkarza Huddersfield Town bardzo odpowiada. Mnie zdecydowanie mniej.

Zastanawiam się tylko, dlaczego trenerzy dwóch najważniejszych w kraju reprezentacji mają tak odmienne spojrzenie na hierarchię zawodników, która powinna być przecież wspólna dla obu drużyn, skoro jedna z założenia powinna przede wszystkim stanowić zaplecze tej drugiej, regularnie dostarczać jej wartościowych graczy? Na tym prostym przykładzie widać, że coś tu do końca nie gra, a obie kadry stanowią oddzielne twory, powiązane ze sobą tylko w teorii.

▬ ▬ ● ▬