Możemy wszystko?

Fot. Trafnie.eu

Po kolejnej ligowej porażce Legii ulubieńcem mediów pozostaje jej prezes. Tym razem przejechał się po nim, między innymi, były gwiazdor warszawskiego klubu.

Trzeba przyznać, że Dariusz Mioduski, bo o nim mowa, bardzo solidnie pracował przez kilka lat na swoją swoistą popularność. Po niedzielnej ligowej porażce w Krakowie z Cracovią na prezesa Legii spadły w mediach kolejne ciosy. W mikołajkowy poniedziałek obdzielano się prezentami, ale jemu przydzielono wielką... rózgę (sport.tvp.pl):

„W tym przypadku należą się nawet i dwie rózgi. Rozkład Legii Warszawa, jaki oglądamy w ostatnich miesiącach, spowodowany jest wysoce nieumiejętnym zarządzaniem klubem przez jego właściciela. Źli doradcy, uginanie się pod presją mediów i kibiców, a potem zrzucanie winy za zwolnienie Czesława Michniewicza na nich, decyzja o zatrudnieniu Marka Gołębiewskiego, który przegrywa mecz za meczem. W końcu otwarte przyznanie, że mistrz Polski czeka na Marka Papszuna, co bynajmniej nie pomogło i nie pomaga w negocjacjach. Wszystko, czego w 2021 roku dotknie się Dariusz Mioduski, zamiast w złoto, zamienia się w błoto. Dwie rózgi na opamiętanie”.

Przejechał się po nim także były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski, nie kryjący swej sympatii do Legii, w swym felietonie w „Przeglądzie Sportowym”:

„Niestety w oczy rzuca się i kłuje nie jakaś rozwaga i konsekwencja w realizacji przyjętej strategii, tylko bufonada i niestosowność”.

Dziekanowskiego poirytowała „niebotyczna kwota dla trenera na dorobku”, jak nazwał Marka Papszuna, co podsumował:

„Coraz więcej płynie z Łazienkowskiej sygnałów, które najwyraźniej nastawione są na efekciarstwo, pokazanie całej Polsce: możemy wszystko”.

Przypomnę tylko, że w mediach pojawiła się informacje, że jeśli Papszun trafi do Legii, ma zarabiać nawet 250 tysięcy złotych miesięcznie. A Mioduski w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej wysłał jasny komunikat (za: legia.com):

„Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun, przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza i doświadczenie trenera Papszuna, bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu”.

Zapytany o tę kwestię były prezes i współwłaściciel Legii Bogusław Leśnodorski przyznał (za: interia.pl):

„Wszyscy zdążyli się już na ten temat wypowiedzieć. Nie słyszałem ani jednej pozytywnej opinii. Dziwne to było, zaskakujące, a nawet trochę groteskowe”.

A tak się odniósł do potencjalnych zarobków potencjalnego trenera:

„Słyszałem o takiej kwocie, ale to już jest lekko śmieszne”.

Za to prezes Mioduski we wspomnianym już wywiadzie stwierdził co z jego perspektywy nie wydaje się mądre i postanowił, nie pierwszy raz, dać dobrą radę:

„Łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi. Wszystkich moich krytyków zachęcam do zainwestowania swoich pieniędzy w piłkę nożną”.

Leśnodorski postanowił więc w bolesny sposób sprowadzić go na ziemię:

„Przecież możliwości finansowe Michała Świerczewskiego (właściciel Rakowa - przyp. red.) są jakieś - no tak rzućmy - dwadzieścia razy większe niż Darka Mioduskiego. Jak Michał będzie chciał, to zapłaci trenerowi każdą kasę. Pieniędzmi można palić w każdym kominku. Nie wiem tylko, czy to jest do końca mądre”.

Niedawno do kwestii finansowych Legii odniósł się także drugi były jej współwłaściciel zapytany o możliwość ewentualnej sprzedaży klubu (za: fakt.pl):

„Z racji tego, jaki Legia ma bilans i zadłużenie, to potencjalny inwestor musiałby być majątkowo z najwyższej półki”.

Zaczynam się więc zastanawiać, trafiając na kolejny tytuł w mediach, że „Legia rozbija bank”, kto tym bankiem rządzi i da pieniądze? Bo jeśli byli współwłaściciele, chyba nieźle zorientowani w sprawach klubu, tak opisują jego i jego prezesa finansowe możliwości, to czy rzeczywiście aktualne pozostaje hasło „możemy wszystko”?

▬ ▬ ● ▬