2021-12-07
Możemy wszystko?
Po kolejnej ligowej porażce Legii ulubieńcem mediów pozostaje jej prezes. Tym razem przejechał się po nim, między innymi, były gwiazdor warszawskiego klubu.
Trzeba przyznać, że Dariusz Mioduski, bo o nim mowa, bardzo solidnie pracował przez kilka lat na swoją swoistą popularność. Po niedzielnej ligowej porażce w Krakowie z Cracovią na prezesa Legii spadły w mediach kolejne ciosy. W mikołajkowy poniedziałek obdzielano się prezentami, ale jemu przydzielono wielką... rózgę (sport.tvp.pl):
„W tym przypadku należą się nawet i dwie rózgi. Rozkład Legii Warszawa, jaki oglądamy w ostatnich miesiącach, spowodowany jest wysoce nieumiejętnym zarządzaniem klubem przez jego właściciela. Źli doradcy, uginanie się pod presją mediów i kibiców, a potem zrzucanie winy za zwolnienie Czesława Michniewicza na nich, decyzja o zatrudnieniu Marka Gołębiewskiego, który przegrywa mecz za meczem. W końcu otwarte przyznanie, że mistrz Polski czeka na Marka Papszuna, co bynajmniej nie pomogło i nie pomaga w negocjacjach. Wszystko, czego w 2021 roku dotknie się Dariusz Mioduski, zamiast w złoto, zamienia się w błoto. Dwie rózgi na opamiętanie”.
Przejechał się po nim także były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski, nie kryjący swej sympatii do Legii, w swym felietonie w „Przeglądzie Sportowym”:
„Niestety w oczy rzuca się i kłuje nie jakaś rozwaga i konsekwencja w realizacji przyjętej strategii, tylko bufonada i niestosowność”.
Dziekanowskiego poirytowała „niebotyczna kwota dla trenera na dorobku”, jak nazwał Marka Papszuna, co podsumował:
„Coraz więcej płynie z Łazienkowskiej sygnałów, które najwyraźniej nastawione są na efekciarstwo, pokazanie całej Polsce: możemy wszystko”.
Przypomnę tylko, że w mediach pojawiła się informacje, że jeśli Papszun trafi do Legii, ma zarabiać nawet 250 tysięcy złotych miesięcznie. A Mioduski w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej wysłał jasny komunikat (za: legia.com):
„Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun, przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza i doświadczenie trenera Papszuna, bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu”.
Zapytany o tę kwestię były prezes i współwłaściciel Legii Bogusław Leśnodorski przyznał (za: interia.pl):
„Wszyscy zdążyli się już na ten temat wypowiedzieć. Nie słyszałem ani jednej pozytywnej opinii. Dziwne to było, zaskakujące, a nawet trochę groteskowe”.
A tak się odniósł do potencjalnych zarobków potencjalnego trenera:
„Słyszałem o takiej kwocie, ale to już jest lekko śmieszne”.
Za to prezes Mioduski we wspomnianym już wywiadzie stwierdził co z jego perspektywy nie wydaje się mądre i postanowił, nie pierwszy raz, dać dobrą radę:
„Łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi. Wszystkich moich krytyków zachęcam do zainwestowania swoich pieniędzy w piłkę nożną”.
Leśnodorski postanowił więc w bolesny sposób sprowadzić go na ziemię:
„Przecież możliwości finansowe Michała Świerczewskiego (właściciel Rakowa - przyp. red.) są jakieś - no tak rzućmy - dwadzieścia razy większe niż Darka Mioduskiego. Jak Michał będzie chciał, to zapłaci trenerowi każdą kasę. Pieniędzmi można palić w każdym kominku. Nie wiem tylko, czy to jest do końca mądre”.
Niedawno do kwestii finansowych Legii odniósł się także drugi były jej współwłaściciel zapytany o możliwość ewentualnej sprzedaży klubu (za: fakt.pl):
„Z racji tego, jaki Legia ma bilans i zadłużenie, to potencjalny inwestor musiałby być majątkowo z najwyższej półki”.
Zaczynam się więc zastanawiać, trafiając na kolejny tytuł w mediach, że „Legia rozbija bank”, kto tym bankiem rządzi i da pieniądze? Bo jeśli byli współwłaściciele, chyba nieźle zorientowani w sprawach klubu, tak opisują jego i jego prezesa finansowe możliwości, to czy rzeczywiście aktualne pozostaje hasło „możemy wszystko”?
▬ ▬ ● ▬