Na czyje pomysły warto uważać?

Media obwieściły właśnie upadek jednego z reprezentacyjnych polskich piłkarzy. Nie wiem, czy słusznie, choć wiem na pewno, że te same media zrobiły z niego wcześniej...

Upadek ma dotyczyć Sebastiana Szymańskiego, czyli kadrowicza Michała Probierza, przymierzanego do reprezentacji na wyjazd w czerwcu na finały mistrzostw Europy. Tak twierdzą media w kraju, w którym teraz występuje:

„Turecki portal sozcu.com w mocnych słowach podsumowuje kryzys Polaka. »Upadek Sebastiana Szymańskiego, który wywołał burzę, gdy po raz pierwszy założył koszulkę Fenerbahçe i który zrobił różnicę w drużynie dzięki bramkom zdobytym w lidze i Europie, trwa«”.

Na czym konkretnie ten upadek miałby polegać? Otóż:

„Nie strzelił gola w ostatnich 12-13 meczach, ale nadal ma 12 goli i 15 asyst”.

No właśnie, więc chyba generalnie z tym upadkiem to lekkie medialne przegięcie i nie jest aż tak źle:

„Zdecydowanie przekroczył oczekiwania, szczególnie jeśli chodzi o występ w pierwszej połowie sezonu. Oprócz zdobywania bramek na pierwszy plan wysunął się także jego wkład w obronę. Jego waleczna gra i ambicja bardzo podobają się fanom”.

Waleczna i ambitna gra podoba się kibicom na całym świecie, to pewne. Tak samo pewne jest, że jedynie wymienionymi atutami piłkarskiego świata się nie podbije. Bo Szymański ma też wady, z czego zdają sobie sprawę w Turcji, a co cytują rodzime media:

„Musi poprawić siłę fizyczną, co przy metodach treningowych stosowanych w naszym kraju nie będzie łatwe. To może być największy problem zawodników ligi tureckiej”.

Czytając o „upadku” Szymańskiego mam podobne odczucia jak wcześniej czytając wręcz peany na jego temat. Opinie układają się więc w swoistą sinusoidę charakterystyczną dla współczesnych mediów, w których ważne jest tylko to, co dobrze się klika. Dlatego wcześniej robiono z Szymańskiego niewiarygodną gwiazdę, w czym wybitnie pomagał agent piłkarza Mariusz Piekarski potrafiący z wdziękiem żeglować nawet po oparach absurdu wychwalając pod niebiosa tych, których interesy reprezentuje.

Pamiętam jak wcześniej chyba z pół Europy miało się bić o jego innego klienta, Michała Karbownika, którego karierą tak pokierował, że ten ostatecznie wylądował w drugiej lidze niemieckiej. Podobnie wychwalał Szymańskiego, o czym świadczy ta wypowiedź:

„Szaleją na jego punkcie. Do tego stopnia, że jak odwiedziłem go niedawno w Stambule, wynająłem jacht, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. W restauracji nie dałoby się posiedzieć (śmiech). Nawet fani Galatasaray robią sobie z nim zdjęcia. (…) Mówi się, że Fener za Szymańskiego mogłoby dziś dostać 30-40 mln euro, ale myślę, że na ten moment jest to dla nich piłkarz bezcenny”.

I doszedł do takiej konkluzji w czasie trwania ostatniego zimowego okna transferowanego:

„Jestem odpowiedzialny za sprawy Sebastiana, ale uważam, że nie jest on na sprzedaż. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym Fenerbahce i usłyszałem, że zimą w żadnym wypadku nie dojdzie do transferu. Musiałaby się pojawić jakaś gigantyczna oferta, żeby Turcy w ogóle zaczęli ją rozpatrywać. Sebastian skupia się tylko na grze dla Fenerbahce. Chce wygrać w tym sezonie jak najwięcej”.

Najważniejsze, biorąc pod uwagę doświadczenia Karbownika, by przede wszystkim polegał na zdrowym rozsądku zdecydowanie bardziej, niż na pomysłach swojego agenta.

Cytaty pochodzą z: sport.tvp.pl, sport.pl, wp.pl, przegladsportowy.onet.pl

▬ ▬ ● ▬