Na prezesa zawsze można liczyć

Fot. Trafnie.eu

Szczególnie dwóch z najsilniejszych, ostatnio tylko teoretycznie, polskich klubów. I szczególnie, gdy opowiadają o zatrudnianiu trenerów. A może raczej zwalnianiu.

Pierwszym jest Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. Wziął udział w programie „Sekcja Piłkarska” emitowanym na sport.pl. I stwierdził:

„Mamy słaby sezon. To nie jest sezon naszych marzeń, którego oczekiwaliśmy. Po tym jak dobry trener Nenad Bjelica zakończył przygodę z Lechem Poznań, postawiliśmy na Ivana Djurdjevicia. Potem na wielkie nazwisko, trenera, który osiągnął największe sukcesy w ostatnich latach z polska piłką – awans na mistrzostwa świata, awans na mistrzostwa Europy. To pokazywało, że chcemy więcej, że chcemy się liczyć w rozgrywce o mistrzostwo, o puchary. Ten projekt nie wypalił”.  

Nie rozumiem dlaczego zwalniano Bjelicę, skoro to „dobry trener”. Klimczak stwierdził, że „i tak by odszedł do Dinama Zagrzeb”. Jego zdaniem:

„Nie dzieje się nic z dnia na dzień. Jednego dnia trener Bjelica zostaje zwolniony, następnego de facto jest już trenerem Dinama. Tego się nie załatwia w pół godziny”.
Następnie przyznał, że:

„Zatrudnienie Ivana Djurdjevicia to był błąd…”

Chyba bardzo bolesny. Wystarczy tylko przypomnieć emocjonujące wystąpienie wiceprezesa Lecha Piotr Rutkowski, gdy w ubiegłym roku przedstawiał nowego szkoleniowca, przygotowywanego do tej roli od pięciu lat!!! Niestety filmik  z pamiętnej, przynajmniej dla mnie, konferencji prasowej... zniknął z oficjalnej strony internetowej klubu. Przypadek?

Dziennikarze prowadzący program „Sekcja Piłkarska” zapytali Klimczaka, kiedy klub ogłosi, że nowym trener na następny sezon będzie pełniący tymczasowo obowiązki Dariusz Żuraw?  Pan prezes zapytał, skąd to przekonanie, że właśnie on? I wyjaśnił:

„Na pewno ogłoszenie w tej chwili szatni, drużynie, że Dariusz Żuraw jest trenerem na następny sezon, pomogło by mu. Jest w bardzo trudnej sytuacji. My w tej chwili nie tyle patrzymy na wyniki jakie osiąga, na punty, które zbiera Darek, tylko jak potrafi zmobilizować drużynę, jak potrafi wykrzesać z niej energię. Jak potrafi zmotywować zawodników, pomimo tego, że wiedzą, że odchodzą z Lecha, pomimo tylu kontuzji, które mamy w tej chwili, pomimo braku możliwości wciągnięcia dwóch, trzech piłkarzy z drużyny rezerw...”

Klimczak jednocześnie przyznał, że Lech jest w kontakcie z innymi trenerami, Marko Nikoliciem czy Maciejem Skorżą. To rzeczywiście pomógł Żurawiowi w trudnej sytuacji. W wyjątkowo specyficzny sposób. Chyba na zasadzie – co cię nie zabije, to cię wzmocni.

Wywiadu udzielił też prezes i właściciel Legii Dariusz Mioduski. Już jego tytuł jest intrygujący: „Vuković to teraz serce i rozum Legii”. Jeszcze bardziej intrygujący jest fragment stanowiący szybką puentę do moich niedawnych wątpliwości.

Bo przecież nie chciałem wierzyć, by pan prezes totalnie zmienił sposób zarządzania klubem, szczególnie w odniesieniu do zatrudnianych trenerów. I nie dałem się zwieść podpisaniem kontraktu z Serbem na rok jeszcze przed rozstrzygnięciem walki o mistrzostwo Polski. Miałem rację, czego dowodzi poniższy fragment.

Dziennikarz zauważa (za: przegladsportowy.pl):

„»Trenerze, byle do października, potem będzie z górki« – takie życzenia od kibiców usłyszał Vuković w dniu nominacji”.
Mioduski odpowiada:

„Coś w tym jest… A nawet nie coś, tylko ogromna presja na wygrywanie. Mistrzostwo Polski jest ważne – wierzę w tytuł, choć wcale nie jest oczywiste, że go obronimy, ale kluczowe są europejskie puchary. W ostatnich dwóch latach nie kwalifikowaliśmy się do rozgrywek grupowych i trenerzy płacili za to posadą. Tak się zdarza. Życzę Vuko, a nawet więcej – wierzę, że wytrwa na stanowisku znacznie dłużej niż do października”.

Wręcz genialna konkluzja! Kilka dni wcześniej podpisał z nim roczny kontrakt, by niemal od razu życzyć, by wytrwał na stanowisku choć kilka miesięcy. Trzeba przyznać, ze bardzo motywujące…

„Mam nadzieję, że uczę się na błędach i doświadczeniach, które dotykają klub. Po fakcie łatwo ocenić, co było błędem, bo wiedza jest pełna. A decyzję trzeba podejmować, kiedy przyszłość jest niewiadomą, często w oparciu o wiedzę oraz intuicję. Zatrudnienie Vuko jest zgodne z moją intuicją”.

Zwolnienie też pewnie będzie zgodne z intuicją. Czyli moje pytanie sprzed kilku dni pozostaje jak najbardziej aktualne:

„Jestem ciekawy ile na gorącym stołku w Legii wytrzyma Vuković, zatrudniony na rok, skoro Ricardo Sa Pinto, zatrudniony na trzy lata, nie przetrwał nawet roku?”

▬ ▬ ● ▬