Na razie skupmy się na...

Fot. Trafnie.eu

Po ostatnim tegorocznym meczu reprezentacji rozpoczęło się wielkie podsumowanie jej występów. Wszyscy chwalą, niektórych nawet trochę poniosło.

Słuchając komentarza w jednej z telewizji dowiedziałem się, że orły Nawałki grały na Euro 2016 „fenomenalnie”. To chyba byłem na innej imprezie. Będę się upierał, że styl gry pozostawiał wiele do życzenia, był za to do bólu skuteczny, o czym boleśnie przekonywali się rywale.

Prawdziwą sztuką jest bowiem wykorzystać do maksimum swoje możliwości, co w czerwcu we Francji udało się perfekcyjnie. Awans do ćwierćfinału mistrzostw reprezentacji europejskiego średniaka, jakim pozostaje Polska, należy uznać za ogromny sukces. Nawet jeśli innym średniakom (Islandia, Walia) też udało się wdrapać na ten sam poziom, albo nawet wyższy.

Maciej Murawski, były reprezentant Polski, realistycznie ocenił możliwości drużyny (za: przegladsportowy.pl):

„Myślę, że jeszcze nie należymy do najlepszej dziesiątki na świecie. W tym roku zrobiliśmy ogromny postęp, ale mimo wszystko uważam, że to jeszcze za mało na tak wysoką pozycję”.

Co dalej? Prezes Boniek dość trafnie to ujął (za: sport.pl):

„Nigdy nie można się rozluźnić. To nie jest jak dom, który zbuduje się i będzie stał taki sam wiele lat. W kadrze wiele się zmienia, przychodzą nowi piłkarze i o stabilizacji decyduje sporo różnych czynników”.

Cieszę się, że pod koniec roku przestano już opowiadać bzdury o Lewandowskim bez formy na EURO, bo i takie opinie słyszałem. Znów jest w pełni doceniany. Jak choćby przez kolejnego byłego reprezentanta Jacka Krzynówka (za: rp.pl):

„Nie będę specjalnie oryginalny. Oczywiście najlepszym zawodnikiem był Robert Lewandowski. Powinniśmy być dumni i wdzięczni, że żyjemy w jego czasach. To piłkarz na tym samym poziomie co Leo Messi czy Cristiano Ronaldo. Niesamowite jest to, że wciąż śrubuje kolejne rekordy i dzięki temu cała reprezentacja robi wielki postęp. To on co chwila zawiesza poprzeczkę jeszcze wyżej”.

A jeszcze bardziej mnie cieszy, że najlepszym meczem w tym roku był ostatni. Polska grała, jakby nie było, z finalistą EURO i to na jego terenie. Strasznie zlała Rumunię dowodząc, że po mistrzostwach Europy nie zrobiła żadnego kroku w bok, tylko kolejny do przodu.

Takie mecze dodają wielkiej pewności siebie. Jerzy Engel, były selekcjoner, nie ma więc wątpliwości (za: przegladsportowy.pl):

„Możemy walczyć z każdym na świecie, mamy w reprezentacji gwiazdy i nie ma potrzeby by być fałszywie skromnym. Oczywiście, nie będziemy jeszcze stawiani na równi z potęgami, ale z pewnością każdy musi się z nami liczyć”.

Tomasz Frankowski, były reprezentacyjny napastnik, radzi być jednak cierpliwym:

„Kibice z pewnością chcieliby zobaczyć naszą reprezentację w pierwszej dziesiątce rankingu FIFA. Mamy podstawy, by na to liczyć – piłkarze grają w świetnych klubach i dobrą formę przekładają na kadrę. Wygrywając 3:0 w Rumunii daliśmy jasny sygnał, że należymy do europejskiej czołówki. Styl może się podobać, gramy z polotem, bez kompleksów i zdobywamy efektowne bramki, jak chociażby ta Kamila Grosickiego. Nie wyglądałbym jednak za daleko w przyszłość do starć z potęgami, na razie skupmy się na wygraniu grupy eliminacyjnej”.

Też tak myślę...

▬ ▬ ● ▬