Najbardziej brakuje mi polskich kibiców

Fot. Trafnie.eu

Porozmawiałem w Rio de Janeiro z Grzegorzem Mielcarskim, ekspertem TVP w czasie mistrzostw świata. Powiedział kilka fajnych rzeczy. Oceńcie zresztą sami.

Podobają się panu te mistrzostwa?

Dostrzegam plusy, ale i minusy. Moim zdaniem FIFA daje ciała. Zobaczymy jak dalej będzie z sędziowaniem. Niestety nie ma urządzeń, które pozwalają arbitrom zweryfikować czy popełnili błąd. Szczególnie w sytuacjach, gdy pada bramka, a wtedy wynik jest wypaczony. Ile już takich sytuacji mieliśmy? Mnie to bardzo drażni.

Czyli ważniejsze powtórki wideo niż technologia goal line?

Zdecydowanie. Trochę na siłę prezentuje się możliwości tej technologii, choć i tak doskonale widać kiedy pada bramka. Kontrowersje pojawiły się tylko w jednej sytuacji, gdy po strzale Ruiza z Kostaryki piłka odbiła się od poprzeczki i spadła za linią. Można się było zastanawiać czy padła bramka. Za to w innych kontrowersyjnych sytuacjach – potencjalnych rzutach karnych czy spalonych – nie ma możliwości sprawdzenia czegokolwiek, bo nie ma powtórek wideo. Tylko w jednej sytuacji FIFSA przyznała się do pomyłki, czy raczej znalazła kozła ofiarnego, odsyłając sędziego do domu. Gdyby miał możliwość obejrzenia sytuacji na wideo, z pewnością pozostałby w Brazylii. Wiem doskonale, że sędzia to tylko człowiek. Jak siedzę na komentatorskim stanowisku często potrzebuje drugiej i trzeciej powtórki, by rzetelnie ocenić sytuację. A facet stoi daleko od zdarzenia, nie mając prawa go dostrzec pod właściwym kątem i musi natychmiast podjąć decyzję.

To są ułamki sekund...

Po sytuacji w pierwszym meczu Brazylii z Chorwacją, gdy był kontakt obrońcy z Fredem, ale karny bardzo wątpliwy, bardzo nisko została zawieszona poprzeczka dla sędziów. Chodzi o ich interpretację takich zdarzeń. Podobne zachowanie w kolejnych meczach, jakieś szarpnięcie napastnika przez obrońcę, budziło już wątpliwość. Sędzia zaczynał się zastanawiać – czy nie popełnię błędu, czy nie będzie mi to też wytykane jeśli podyktuję karnego? Polscy arbitrzy, patrząc co dzieje się w Brazylii, powinni pozbyć się jakichkolwiek kompleksów. Myślę, że większość tych wpadek by im się nie przytrafiła.

A jak ocenia pan mistrzostwa od strony czysto sportowej?

Na razie moją uwagę przyciągnęła Holandia. Może jeszcze Francja, bo przecież strzeliła osiem bramek w trzech spotkaniach, więc pokaże w kolejnych co potrafi. Choć z drugiej strony to nie te zespoły były głównymi faworytami do tytułu. Ciągnąć masy miała raczej Argentyna. Oczywiście, zdobyła komplet punktów, ale jakoś mnie nie oczarowała. A może za dużo wymagam? Może chciałbym, żeby wszystko zawsze wyglądało cudownie, skoro jestem na mistrzostwach świata? Może... Ale nie pociągnęła mnie też Brazylia. Bardziej zwracałem uwagę na Meksyk, Chile, Kostarykę, ich radości ze zwycięstw. Czy może w pierwszej kolejności ich ofiarność. Bo trzeba najpierw zagrać ofiarnie, a przy tym z poczuciem, że nie wolno mieć za dużo respektu do znanego rywala, czy jego wcześniejszych osiągnięć. Myślę choćby o Anglii czy Hiszpanii, których występu nie oceniam tak negatywnie.

Dlaczego?

Bo w ich meczach wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Hiszpania w pierwszym prowadziła 1:0 i Silva miał sytuację na zdobycie kolejnej bramki. Gdyby ją wykorzystał, nie wiem czy Holandia by się podniosła. W kolejnym meczu z Chile Hiszpanie mieli trzy sytuacje sam na sam, w tym dwie przy stanie 0:0. Iniesta, który mógł zaliczyć w tych meczach trzy asysty nie zostanie już bohaterem mistrzostw. Tak to w piłce jest. Z kolei Anglia w moim odczuciu zagrała dwa bardzo dobre mecze z Włochami i Urugwajem. Królem okrzyknięto Suáreza, który strzelił jej dwie bramki. Ale to Rooney zaliczył asystę w pierwszym meczu, a w drugim zdobył gola i i trafił piłką w poprzeczkę. Gdyby trafił do siatki, wszyscy mówiliby o nim, a nie o Suárezie.

Ale o Suárezie i tak by mówili z innego powodu. Co z nim można zrobić? Chyba tylko izolować?

Tylko to zostało. Ludzie robią rożne głupoty. Sam w swojej karierze też takie mi się przytrafiały, ale najwyżej raz. A jemu właśnie wytknięto, że jako szesnastoletni chłopak pogryzł sędziego. Może największą karą dla niego byłoby, gdyby kazano mu grać w kołnierzu, w jakim można go obejrzeć w internecie. Darek Szpakowski powiedział, że grozi mu dyskwalifikacja nawet dwudziestu czterech meczów. To jakaś absurdalna liczba... Ale jeśli nie zostanie w ogóle ukarany przez FIFA, to będzie kolejna kompromitacja.

Na co byłoby stać reprezentację Polski, gdyby mogła zagrać w Brazylii?

Chyba można ją sobie wyobrazić w finałach, skoro można już Anglię, która nie wygrywa żadnego meczu. Generalnie za dużo od tej reprezentacji oczekujemy. Skoro w ostatnich latach mieliśmy słabe szkolenie, a mieliśmy, dlaczego ciągle podkreślamy, że powinniśmy mieć silną reprezentację, bo jesteśmy z dużego kraju?

Raczej nie ma do tego podstaw.

Na początku nauczmy się cieszyć z małych sukcesów. A może i wielkich? Zależy jak kto je odbiera. Cieszmy się z samego awansu do finałów, jeśli uda się go wywalczyć. Jak się tego nauczymy i nie będziemy pompować balonika, co robią czasami nawet sami trenerzy, może wtedy będzie łatwiej. Jednak najbardziej w Brazylii brakuje mi nie reprezentacji Polski...

A kogo?

Gdy odgrywane są hymny czuję dreszczyk emocji. Jestem już na stanowisku, ale pozwalam sobie na luksus ściągnięcia słuchawek i posłuchania jak ludzie śpiewają hymn. I tak sobie wyobrażam polskich kibiców na Stadionie Śląskim, Narodowym w Warszawie czy choćby podczas mistrzostw świata w Niemczech. Ich mi tu brakuje najbardziej! Nawet nie gry polskiego zespołu, ale właśnie polskich kibiców.

▬ ▬ ● ▬