Najważniejszy dwa razy najważniejszy

Fot. Trafnie.eu

W czwartek w Moskwie rozpoczęły się mistrzostwa świata, a w całej Rosji zaczęło prawdziwe szaleństwo. Należy zadać pytanie - jak długo potrwa?

W inauguracyjnym meczu turnieju gospodarze rozbili Arabię Saudyjską 5:0. Wynik stanowi raczej niski wymiar kary. Rosja oszalała ze szczęścia, bo przecież przez ostatnie miesiące jej reprezentacja mocno dołowała, więc podobno nikt takiego rezultatu się nie spodziewał.

Być może, choć ja już po kilku minutach wiedziałem kto jedynie może wygrać i to raczej wysoko. Bo muszę przyznać, że już dawno nie widziałem tak słabej drużyny w finałach mistrzostw świata, jak Arabii Saudyjskiej, a trochę meczów obejrzałem. Chwilami prezentowała się wręcz żenująco, stanowiąc doskonałą reklamę hasła, że piłka jest sportem dla wszystkich. Nawet dla tych, którzy nie za bardzo potrafią ją kopać.

Arabscy zawodnicy nawet efektownie wymienili kilka podań na jeden kontakt, ale niewiele więcej. Więcej, znacznie więcej można natomiast powiedzieć czego nie potrafili zrobić na boisku. Prezentowali wyjątkowo radosny futbol starając się sprawić radość rywalom.

Podam jeden przykład. Gdy wykonywali rzut rożny, prawie wszyscy pojawili się w obrębie pola karnego Rosjan, właściwie bez żadnej asekuracji. Myślę że tyle wystarczy, nie ma sensu dalej się nad nimi znęcać. Lepiej skupić się na Rosji.

Boris Lewin, jeden z bardziej znanych rosyjskich dziennikarzy piszących o piłce, tak widział występ swojej reprezentacji:

„Przyjemnie zaskoczyła kibiców, którzy chyba ostatnio nie bardzo w nią wierzyli. Pokazała, że ma potencjał. Trzeba oczywiście przyznać, że reprezentacja Arabii Saudyjskiej wypadła bardzo słabo, ale to jej problem. Następni rywale, Egipt i Urugwaj, będą znacznie silniejsi. I wtedy poznamy prawdziwą wartość naszego zespołu”.

Trener pokonanych Juan Antonio Pizzi stwierdził, że Rosjanie nie pokazali niczego więcej, niż prezentowali w ostatnich (czyli tych nieudanych) meczach. Często tracili piłkę i starali się grać długimi podaniami.

Trudno się z nim nie zgodzić. To był raczej mecz słabego z jeszcze słabszym. Mecz chwilami przypominający podwórkową kopaninę. Trochę przykro, że tak właśnie wyglądała inauguracja mistrzostw świata. Dlatego nie wróżę w nich Rosjanom niczego wielkiego.

Największą gwiazdą na stadionie Łużniki nie był w czwartek żaden piłkarz, ale rosyjski prezydent Władimir Putin. Najpierw, gdy przemawiał podczas uroczystości otwarcia mistrzostw, zgotowano mu prawdziwą owację. I była to owacja zupełnie spontaniczna. Widać naród naprawdę kocha swojego „cara” .

Na konferencji prasowej po meczu trener Stanisław Czerczesow nagle wstał i z telefonem przy uchu wyszedł z sali. Gdy wrócił, zdradził, kto dzwonił z gratulacjami. Chyba łatwo się domyślić kto? Kilka minut później w strefie udzielania wywiadów widziałem, jak telefon odebrał rosyjski pomocnik Aleksander Samiedow:

„Mama, mama, zaraz oddzwonię...”

I się rozłączył. Widać, tylko Putinowi się nie odmawia.

▬ ▬ ● ▬