Narcyz się doczekał

Fot. Trafnie.eu

Podobno chłopaki nie płaczą. Na pewno uwaga nie dotyczy piłkarzy. Przy rozdaniu Złotych Piłek łez nie żałowali ci najbardziej znani i podziwiani.  

FIFA razem z „France Football” przyznała w Zurychu swoje nagrody za 2013 rok. Nie przypominam sobie tyle emocji przy ich odbiorze. Do tego w głównych rolach wystąpili najbardziej znani z grona utytułowanych.   

Pele dostał Honorową Złotą Piłkę, za całokształt. Taką nagrodę przyznano po raz pierwszy, więc kto mógł ją otrzymać? Jeśli nie Pele, Sepp Blatter musiałby się z tego tłumaczyć do końca życia. Brazylijczyk odwdzięczył mu się w sposób trochę nieoczekiwany. Po ludzku się poryczał. Nie było udawania, w to nie uwierzę. Gdy odebrał nagrodę powiedział, że zazdrościł tym, którzy już ją mieli w kolekcji. On nie miał, bo gdy był najlepszym piłkarzem na świecie, Złotą Piłkę mógł zdobyć tylko zawodnik z Europy.

Zastanawiam się dlaczego facet, który jako jedyny w historii trzy razy został mistrzem świata, spotkał się ze wszystkimi królami i prezydentami, jakim udało się do niego dopchać, zareagował tak emocjonalnie? Złota Piłka jest nagrodą uznaniową. Może dlatego tak ważną dla tych, którzy na boisku potrafili zdobyć najważniejsze tytuły i puchary? Pragną jeszcze być dopieszczeni poza nim. Kokieteria? Może, trochę…

W przypadku zdobywcy zwyczajnej, czyli corocznej Złotej Piłki, nawet nie trochę. Cristiano Ronaldo już nie raz udowodnił, że narcyzm nie jest mu obcy. Jego wypowiedzi czy mimika przy wręczaniu nagrody w poprzednich edycjach, nie pozostawiały wątpliwości, że nie potrafił ukryć rozczarowania – DLACZEGO ZNOWU NIE JA? Raz dostał za 2008 rok, ale było mu mało. Wreszcie ma po raz drugi, może trochę się wyluzuje.

Gdy Złotą Piłkę cztery razy z rzędu (!) odbierał Leo Messi, zawsze odnosiłem wrażenie, że jest trochę onieśmielony. Jakby wpadł prosto z podwórka i stwierdził zdziwiony: „Za co? Przecież ja tylko robię to, co zawsze potrafiłem robić na tym podwórku najlepiej”. Nie sądzę, by liczył na piątą nagrodę z rzędu w tym roku.  

Ronaldo odwrotnie. Jego wymuskanemu i wypracowanemu przez specjalistów wizerunkowi potrzeba była strasznie jeszcze ta błyskotka. Od początku prężył muskuły odtłuszczone podczas regularnych wizyt na siłowni, pytając: „Po co ja to robię? Naprawdę jesteście ślepi, że nie widzicie kto jest najlepszy”?     

Jego łzy, jak w przypadku Pelego, też z pewnością nie były udawane. Tytan pracy, który głównie dzięki niej wspiął się na najwyższą piłkarską półkę, został nagrodzony za sumienność i obowiązkowość w sposób jaki sobie wymarzył. Niech ma, ja mu nie żałuję.  

Frank Ribery już wcześniej przyznał, że jest szczęśliwy i dumny z samej nominacji. Czyli tym razem przynajmniej wszyscy byli zadowoleni. No, prawie wszyscy...

Rolę wiecznie niezadowolonego przejął od Ronaldo Zlatan Ibrahimović. Był rozczarowany, że zabrakło go wśród trzech nominowanych. To na pewno. Śmiem twierdzić, że czuje się najlepszym piłkarzem na świecie. Chyba to nawet już powiedział, jeśli nie wprost, to między wierszami.

W Zurychu dostał na pocieszenie Nagroda im. Ferenca Puskasa za najładniejszą bramkę, dla mnie fenomenalną. Zdobyć ją strzałem przewrotką spoza pola karnego – bezcenne (wrażenia)! Czy autor tego gola doczeka się też na Złotą Piłkę? Jak odpowiedzieć na pytanie, skoro nie wiadomo czy jutro nie wywinie kolejnego numeru? A ma ich na koncie już kilka równie pamiętnych, jak wspomniana bramka.  

▬ ▬ ● ▬