NARESZCIE!

Fot. Trafnie.eu

Od kilku dni w Japonii trwają klubowe mistrzostwa świata w piłce nożnej. Właśnie wyłoniono finalistów imprezy. To jednak najmniej… ważne.

Mistrzostwa świata, jak sama nazwa wskazuje, są imprezą najwyższej rangi. Choć raczej należałoby napisać, że taką być powinny, bo nie wydaje mi się, by naprawdę były. Ostatecznie rozmawiamy o najpopularniejszej dyscyplinie, a ta teoretycznie kluczowa dla niej impreza wzbudza mniejsze zainteresowanie, niż pierwsze lepsze reality show w pierwszej lepszej telewizji. Przynajmniej jeśli chodzi o oglądalność. Gdyby było inaczej, stacje biły by się o prawa do transmisji. A skoro się nie biją, wniosek jest oczywisty.

Żyjemy w czasach kultury obrazkowej, więc skoro telewizja nie chce pokazywać mistrzostw świata, znaczy, że niestety za wiele nie są warte. Boleję nad tym co roku, bo finał takiej imprezy, szczególnie w grudniu, gdy za wielu atrakcji piłkarskich nie ma, powinien być perełką. Takim deserem na koniec roku. Lata lecą, a nic się w tej sprawie nie zmienia.

Przed miesiącem szef FIFA Gianni Infantino ogłosił jednak, że ma plan na rozgrywanie mistrzostw w nowym wymiarze z udziałem 32 drużyn. Żeby nie było niedomówień, doprecyzuję – ciągle chodzi o klubowe mistrzostwa, a nie te z udziałem narodowych reprezentacji. Od 2019 roku mają odbywać się w czerwcu. Jestem ciekawy, jak pomysł się sprawdzi, bo grudniowe mistrzostwa w obecnej formie (z udziałem siedmiu drużyn) raczej się nie sprawdzają.

W niedzielnym finale zagra Real Madryt z japońską drużyną Kashima Antlers. Wynik tego meczu raczej specjalnie nikogo nie podnieca. Przyznać jednak trzeba, że w mistrzostwach wydarzyło się już coś, co przeszło do historii futbolu. W meczu półfinałowym kolumbijskiego Atletico Nacional z Kashimą, węgierski sędzia Viktor Kassai w pierwszej połowie podbiegł do stołu ustawionego obok boiska. Obejrzał na ekranie powtórkę akcji na polu karnym Atletico.

Gdy wrócił na boisko pokazał jednoznacznym gestem, że zmienia swoją wcześniejszą decyzję, gdy nie przerwał gry, i dyktuje rzut karny dla Japończyków. Ten został wykorzystany, co pomogło w zwycięstwie 3:0 i awansie do finału.

Jak można opisane wydarzenia skomentować? Krótko i dosadnie – NARESZCIE! Nie mogłem już słuchać, jak wszyscy od lat wyżywali się na sędziach, wytykając im błędy - że czegoś nie zauważyli, że coś przegapili, coś źle zinterpretowali… Uważam, że przy obecnym tempie, intensywności gry i (przede wszystkim!) cwaniactwie boiskowych oszustów, bezbłędne sędziowani meczów jest NIEWYKONALNE!!!

Dlatego pastwienie się nad arbitrami stanowi co najwyżej formę odreagowania stresów i kompleksów. Szczególnie przez wszelkiej maści oszustów, którzy podczas meczów przewracają się w polu karnym o własne nogi, by po ich zakończeniu mówić bezczelnie do kamery, że „sędzia ich okradł z trzech punktów”.

Może teraz skończy się wreszcie ta błazenada z wymuszaniem wolnych i karnych? Skoro będzie możliwe korzystanie z powtórek, możliwe powinno być też surowe karanie miernych aktorów, tarzających się po murawie z byle powodu. Mam nadzieję, że dzięki powtórkom wideo piłka się zmieni. Boiskowe oszustwa są bowiem jednym z jej największych współczesnych problemów.

▬ ▬ ● ▬