Nie zapomnijcie...

Fot. Trafnie.eu

W siedzibie UEFA w szwajcarskim Nyonie odbyło się losowanie potencjalnych rywali polskich drużyn w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej europejskich pucharów.

Przypomnę tylko, że od wtorku do czwartku odbędą się jeszcze mecze w drugiej rundzie kwalifikacji, ale UEFA zawsze z pewnym wyprzedzeniem rozlosowuje potencjalne pary następnej. Od lat powtarzam, że polskie drużyny w każdej rundzie rozgrywają nie dwa, ale trzy mecze. Ten umowny trzeci, to losowanie rywali. Mają za mały potencjał, by spokojnie czekać na jego wyniki. Jeśli więc szczęście im sprzyja w Nyonie, wtedy łatwiej poradzić sobie na boisku w kolejnej rundzie.

Bazując na tym założeniu można stwierdzić, że Lech Poznań w poniedziałkowym losowaniu pierwszy mecz przegrał. W trzeciej rundzie kwalifikacji do Lidze Mistrzów może trafić na zwycięzcę z pary Lincoln Red Imps (Gibraltar) - Crvena zvezda (Serbia). Teoretycznie wylosował najgorzej jak mógł, zakładając, że to Crvena zvezda może być jego rywalem, więc już trafiłem na komentarze obwieszczające „fatalne wieści”. Bo Lech miał jeszcze dwie inne opcje i mógł trafić na zwycięzców w par: FC Kopenhaga (Dania) - Drita Gnjilane (Kosowo) lub Slovan Bratysława (Słowacja) - Zrinjski Mostar (Bośnia i Hercegowina). Słabszym potencjalnym rywalem wydawał się Slovan, ale powtarzam, to czysta teoria, bo mistrzowie Słowacji w ubiegłym sezonie występowali przecież w fazie ligowej Ligi Mistrzów!

Nadal mogą być rywalem Lecha, ale w trzeciej rundzie Ligi Europy. Jeśli mistrz Polski „spadnie” z Ligi Mistrzów do tych rozgrywek, bo zostanie wyeliminowany w drugiej rundzie, wtedy zagra z przegranym z pary Slovan ze Zrinskim. I tu prośba do wszystkich, żeby się w tych rozważaniach za bardzo nie rozpędzać i nie zapominać, że do rozegrania jest jeszcze druga runda. W przypadku Lecha dla mnie wręcz kluczowa, bo jeśli ją przejdzie, będzie miał już pewny start w fazie ligowej, choć nie wiadomo jeszcze, w których z trzech europejskich rozgrywek.

Dlatego niech wszyscy w Poznaniu zamiast koncentrować się na rozpatrywaniu szans w starciu z Crveną zvezdą, lepiej skupią się na wtorkowym meczu z islandzkim Breiðablikiem. To teoretycznie słabszy rywal od Lecha, ale trzeba jeszcze z nim wygrać na boisku, co wcale nie musi być takie oczywiste po pierwszych dwóch przegranych w nowym sezonie w Superpucharze Polski i Ekstraklasie. Tym bardziej, że w rewanżu u siebie w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów Islandczycy rozbili albańską Egnatię Rrogozhinë aż 5:0.

Legia Warszawa w trzeciej rundzie Ligi Europy może trafić na zwycięzcę z pary NK Celje (Słowenia) - AEK Larnaka (Cypr), oczywiście jeśli w drugiej wyeliminuje czeski Banik Ostrawa. Jeśli nie, dostanie jeszcze koło ratunkowe i zagra w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Ale paradoksalnie w potencjalnie słabszych rozgrywkach na tym samym etapie kwalifikacji może trafić wcale nie na słabszego rywala, czyli zwycięzcę z pary Austria Wiedeń - Spaeri Tbilisi (Gruzja). Austriaków co prawda wyeliminowała z Ligi Konferencji przed dwoma laty, ale to trudny przeciwnik, więc lekceważenie go byłoby głupotą.

Dwie pozostałe polskie drużyny już bez żadnej opcji kół ratunkowych w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji mogą zagrać - Raków Częstochowa ze zwycięzcą rywalizacji Torpiedo Żodzino (Białoruś) - Maccabi Hajfa (Izrael), a Jagiellonia Białystok z lepszym z pary Silkeborg IF (Dania) - KA Akureyri (Islandia). Ponawiam apel – rozmyślając już o trzeciej rundzie nie zapomnijcie wygrać meczów w drugiej zaplanowanych w tym i przyszłym tygodniu!

▬ ▬ ● ▬