Nieprzewidziane przygody z pastisem

Fot. Trafnie.eu

Przed meczem Polski z Ukrainą stałem się... dowodem w sprawie. Takie określenia zdecydowanie bardziej odpowiada prawdzie niż „świadek w sprawie”.

Przed przyjazdem do Francji czytałem sporo o tym kraju. Między innymi o Marsylii. I doczytałem się o jej miejscowych specjałach. Jednym z nich jest pastis, rodzaj likieru anyżkowego. Na pewno nie mój wymarzony rodzaj trunku, ale ponieważ zawsze lubię spróbować czegoś miejscowego, wszedłem do baru koło dworca Saint-Charles i zamówiłem szklaneczkę.

Za barem stał chłopak w dresie Barcelony. Zaczął mi przyrządzać drinka, gdy pojawiła się jego szefowa i strasznie rugała młodocianego barmana. Pośpiesznie zabrał dwa plastikowe kubki podszedł do stolików wystawionych na chodniku, by przelać do nich piwo z butelek dwóm polskim kibicom.

Wrócił do środka i podał mi szklaneczkę pastisu z dzbanuszkiem wody. Usiadłem przy stoliku na zewnątrz obserwując jak toczy się poranne życie w Marsylii. Tak przy okazji - pastis wstrętny. Na pewno to moja pierwsza i ostatnia przygoda z tym trunkiem. Po kilku minutach stanął przede mną jakiś mężczyzna w czarnym T-shircie. Zapytał czy mówię po francusku. Gdy okazało się, że nie mówię, wyciągnął opaskę z napisem „Police”.

Kilka razy w życiu miałem spotkania z policjantami w różnych sytuacjach. Zawsze natychmiast zadawałem sobie pytanie: „Czy coś przeskrobałeś”? Odpowiedź była przecząca, więc i tym razem spokojnie czekałem na rozwój wypadków. Ponieważ nie mogliśmy porozmawiać w żadnym języku, który znalibyśmy obaj, próbowałem go jakoś zapytać o co chodzi. Pokazałem na siebie i powiedziałem - „Problem”? Zdecydowanie zaprzeczył.

Pokazał na szklankę. Wtedy skojarzyłem jego gest z wcześniejszymi krzykami szefowej. Z jego tłumaczeń zrozumiałem, że nie wolno pić alkoholu ze szklanych naczyń na zewnątrz lokali ze względów bezpieczeństwa związanych z rozgrywanym tego dnia meczem Polska - Ukraina.
Policjant bardzo grzecznie poprosił mnie o paszport. Jednocześnie wytłumaczył, że nic mi nie grozi. Problem jest z barem, który złamał przepisy. Spisał moje dane z adresem włącznie.

Zrozumiałem, że stałem się dowodem w sprawie. Może zaproszą mnie nawet na jakieś przesłuchanie do Marsylii. Chętnie znów przyjadę pod warunkiem, że na koszt francuskiej policji. I może przy okazji jakiegoś kolejnego meczu, na przykład Olympique Marsylia.

▬ ▬ ● ▬