Niezwykle intrygujące pytanie

Fot. Trafnie.eu

Robert Lewandowski został we wtorek oficjalnie piłkarzem Barcelony. W jego ojczyźnie od kilku dni trwa w mediach szaleństwo z tym związane.

FC Barcelona późnym wieczorem we wtorek opublikowała na Twitterze informację potwierdzającą, że Polak po przejściu testów medycznych został już oficjalnie jej zawodnikiem. Przy okazji potwierdzono za ile go kupiono. Prawdziwe okazały się wcześniejsze medialne spekulacje, bo kosztował 45 milionów euro plus 5 milionów euro bonusów. Jego kwota odstępnego jest dziesięć razy większa, czyli wynosi pół miliarda euro!

Włączyłem w środę rano telewizor i wiadomości w jednym z kanałów informacyjnych zaczynały się od Lewandowskiego właśnie. Główne wiadomości, a nie sportowe, żeby nie było wątpliwości. Od kilku dni w jego ojczyźnie można zaobserwować prawdziwe medialne szaleństwo. Chyba napisano już wszystko na temat transferu.

Dowiedziałem się na przykład ile kosztują luksusowe wille w miasteczku Sitges pod Barceloną, w którym podobno ma zamieszkać (za: fakt.pl) – od 8,5 do 13,5 miliona euro. Sporo, jednak na biednego nie trafiło. Miasteczko położone jest nad morzem, do ośrodka treningowego Barcelony, Ciutat Esportiva Joan Gamper, około 35 kilometrów, ale wygodny dojazd autostradą.

Jeśli mowa o pieniądzach bardziej od cytowanych już kwot zszokowała mnie informacja o cenach biletów na oficjalny trening drużyny Barcelony w Miami, w Stanach Zjednoczonych, gdzie obecnie przygotowuje się do nowego sezonu. Za tę przyjemność trzeba było zapłacić 50 dolarów!!! Bilety rozeszły się jednak błyskawicznie, a ponieważ chętnych było znacznie więcej, bo miejscowy stadion ma tylko 19 100 miejsc, na czarnym rynku osiągnęły cenę kilkakrotnie wyższą.

Lewandowski już zaczyna więc zarabiać pieniądze dla katalońskiego klubu, bo niewątpliwie był jednym z magnesów przyciągających kibiców na wspomniany trening. Oto kolejny dowód - kto chciałby kupić koszulkę Polaka w nowych barwach musi w sklepie Barcelony zapłacić skromne 159,99 euro.

Po znajomym dziennikarzu z Argentyny, tym razem napisał do mnie drugi z Czech, też pytając o transfer Lewandowskiego. Próbuje zrozumieć dlaczego tak bardzo chciał przejść do Barcelony. Napisałem mu, że potrzebował odmiany w swoim życiu i karierze, spełniając przy okazji marzenia o grze w lidze hiszpańskiej.

Ale znajomy z Czech zadał też ciekawe pytanie, które na razie nie pada, przynajmniej nie zauważyłem, w medialnym szaleństwie związanym z transferem w ojczyźnie piłkarza – jaki to może mieć wpływ na jego grę w reprezentacji Polski? No właśnie, jaki? Przez lata przyzwyczailiśmy się do stabilizacji formy i wyników Lewandowskiego w klubie. Bramka praktycznie w każdym meczu ligowym i na koniec sezonu tytuł mistrzowski. Żadnych wahań, żadnych problemów. Nikt nawet o tym nie myślał, gdy przyjeżdżał na zgrupowania kadry, bo temat wydawał się czysto abstrakcyjny. W klubie był niczym maszyna, zawsze w optymalnej dyspozycji.

A jak będzie teraz w nowych barwach? To niezwykle intrygujące pytanie, na które na razie trudno odpowiedzieć. Lewandowski jest tak doświadczonym zawodnikiem, posiadającym tak nieprzeciętne umiejętności, że powinien sobie poradzić w Barcelonie. Jednak każdy transfer to zawsze jakiś margines niepewności. Oby bez problemów zaadaptował się w nowym klubie, co będzie niezwykle istotne także dla reprezentacji w sezonie, w trakcie którego odbędą się przecież finały mistrzostw świata.

▬ ▬ ● ▬