Normalnie już było

Fot. Christian Bertrand

Robert Lewandowski udzielił wywiadu dziennikowi „Marca”, co trudno uznać za sensację. Ja jednak postawiłem przeczytać go między… wierszami.

Już wiele razy przerabiałem w tym roku temat najlepszego CIĄGLE polskiego piłkarza, gdy sinusoida związanych z jego grą opinii odbijała w jedną lub drugą stronę. Wydaje mi się jednak, że od ostatniego weekendu i meczu z Atletico Madryt odbiła z niespotykaną wcześniej siłą. W dół oczywiście, bo gdyby uwierzyć we wszystko, co ostatnio napisano i powiedziano o Lewandowski, powinien ze wstydu już nigdy nie wyjść na boisko.

Niektórzy krytycy wyraźnie stracili kontakt z rzeczywistością. Do takiego wniosku doszedłem czytając dobrą radę jaką udzielił mu były piłkarz Barcelony Francisco „Lobo” Carrasco w telewizyjnym programie „El Chiringuito de Jugones”, martwiąc się jego nieskutecznością (za: interia.pl):

„Musisz kontrolować swój wzrok, dla mnie to jest najważniejsze. Gdybym był trenerem Barçy, powiedziałbym mu kolejnego dnia: „Robert, chodź tu na chwilę”. Musi się zgodzić, żeby to zbadać. Nigdy wcześniej nie martwiłem się o Lewandowskiego. Ale to, co stało się dzisiaj (w niedzielę - red.) jest niepokojące. Dwie akcje w ciągu 10 minut. Od czasu do czasu trzeba iść do okulisty. To ważne, żeby to sprawdzić”.

Rozpoczął się też proces wytransferowania z Barcelony, ponieważ jego odejście jest... (za: sport.tvp.pl):

„...możliwe nawet w styczniu, zależnie od wysokości oferty, jaka może być złożona za Polaka. Władze Barcelony wiedzą, że wobec aktywnego, wielkiego kontraktu Roberta nie tylko zaoszczędzą na takim ruchu, ale jeszcze zasilą klubową kasę poważną sumą za 35-letniego piłkarza. W środku klubu mają trwać dyskusje co do najlepszego wyjścia”.

Po serii tekstów robiących z Lewandowskiego nieudacznika, można się zastanawiać jakim cudem trener Xavi wpuszcza go jeszcze na boisko w barwach Barcelony? I w tym momencie pojawia się wywiad w jednym z najważniejszych hiszpańskich mediów pod tytułem: „Mogę grać jeszcze trzy, cztery lata”. Zbieg okoliczności? Lewandowski twierdzi, że świetnie się czuje i nigdzie się nie wybiera, bowiem Barcelona, klub i miasto, to dla niego idealne miejsce.

Na tej samej zasadzie zbiegu okoliczności po nocy zawsze następuje dzień. Monika Bondarowicz, była rzeczniczka i dyrektorka komunikacji Lewandowskiego, przyznała, że biorąc pod uwagę jego zainteresowanie Stanami Zjednoczonymi... (za: sport.pl)

„...mocno i usilnie organizowałam i realizowałam mu wywiady w „The New York Times”, „The Washington Post”, amerykańskiej wersji „The Athletic”, „Sports Illustrated”, „The Players Tribune”, CBS czy innych amerykańskich mediach”.

Jak widać szczęściu warto czasami pomóc, dlatego odnoszę wrażenie, że w tym tygodniu mogło być podobnie. Sam piłkarz, czy też ludzie z jego sztabu, pewnie mieli już dość wszystkich bzdur, więc postanowili działać i odpowiednio popracować nad wizerunkiem. Za stary jestem, by uwierzyć, że stało się to przez przypadek.

I nie mam wątpliwości, że po kolejnym meczu Lewandowskiego w barwach Barcelony normalnie nie będzie. Będzie za to znów albo genialny, albo beznadziejny. Gwiazdor taki jak on we współczesnych mediach normalny być nie może. Normalnie już było, ale się skończyło. Musi być ekstremalnie, bo tylko to gwarantuje odpowiednią klikalność w internecie, co Lewandowski z pewnością wie i już się do wspomnianych realiów przyzwyczaił. Jak znów pojadą z nim za ostro, udzieli najwyżej kolejnego wywiadu.

▬ ▬ ● ▬