Odszedł, by wrócić?

Fot. Trafnie.eu

Jose Mourinho nie jest już menedżerem Chelsea. Typowa informacja z gatunku – spodziewane niespodzianki, bo o jego dymisji spekulowano od tygodni.

Przyznam, że w tę dymisję nie wierzyłem z kilku powodów. Po pierwsze, to przecież Anglia. Tam menedżerów się łatwo nie zwalnia. W czwartek, zanim dowiedziałem się o Mourinho, wysłuchałem rano w wiadomościach Sky News wypowiedź menedżera Hull City, Steve Bruce. I uświadomiłem sobie, że wszedł z tym klubem do Premier League, spadł z ligi, a teraz walczy o powrót do niej. Nikt go nie zwalniał, bo skoro najpierw wywalczył awans, wiadomo, że zna swój fach.

Dlatego, po drugie, pomyślałem, że skoro Mourinho w ubiegłym sezonie został mistrzem Anglii, też nikt się go tak łatwo nie pozbędzie. Mimo serii porażek, jakiej Chelsea już dawano, dawno nie miała.

Po trzecie wreszcie, z powodu szczególnych relacji Portugalczyka z rosyjskim właścicielem klubu, Romanem Abramowiczem, na które zresztą sam zainteresowany często się powoływał. Mówił, że nie zrezygnuje, że chce dalej pracować, bo właściciel też tego chce, a poza tym, Chelsea nie będzie miała przecież lepszego menedżera...

Choć Mourinho nigdy nie był wzorem skromności, trzeba mu przyznać, że w tym przypadku ma akurat sporo racji. Oto miejsca jakie zajmował z Chelsea w Premier League: 2004/05 – 1, 2005/06 – 1, 2006/07 – 2, 2013/14 – 3, 2014/15 – 1. Z pięciu tytułów mistrzowskich, jakie posiada w dorobku londyński klub, zdobył aż trzy.

Szybko wyrobił sobie taką markę, że nie szukał pracy. Praca szukała jego. Czasami wręcz natarczywie. Jerzy Dudek, opisał w swej biografii „nieREALna kariera” zachowanie Mourinho po triumfie w finale Ligi Mistrzów na Santiago Bernabeu w 2010 roku jego Interu Mediolan nad Bayernem Monachium:

„Czekałem tylko, czy od razu po końcowym gwizdku wejdzie do tunelu. Jeśli tak, jest już dogadany z Realem. Wcześniej wiedział, że odchodzi z Interu. I jakby chciał powiedzieć, że swoje zadanie w nim właśnie wykonał, a teraz ma nowego pracodawcę. I rzeczywiście, Pérez szybko podpisał z nim kontrakt”.

Związek Mourinho z każdym klubem był zawsze wyjątkowo trudny i burzliwy. A także kosztowny. W Chelsea zapłacił łącznie 141 tysięcy funtów za nałożone na niego różne kary! Ale nawet najwięksi wrogowie Portugalczyka muszą przyznać, że zawsze pozostawały z tych związków trwałe pamiątki – tytuły i puchary.

Dlatego teraz na pewno nie będzie musiał nigdzie wysyłać swojego CV. Nowa oferta pracy znów go znajdzie, gdyby nawet gdzieś się zaszył. A czuję, że za jakiś czas znów pojawi się w Londynie. Kibice Chelsea wręcz go uwielbiają, a on rozstał się z tym klubem za porozumieniem stron. Jest więc prawdopodobne, że kiedyś może dojść także do porozumienia stron dotyczącego ponownego zatrudnienia. Już raz wrócił, dlaczego więc Abramowicz nie miałby ponownie zatrudnić swojego ulubionego menedżera?

▬ ▬ ● ▬