Odważni typerzy

Fot. gguy Shutterstock.com

We wtorek wznawia rozgrywki Liga Mistrzów. Chyba pierwszy raz równie trudno będzie przewidzieć nie tylko kto ją może wygrać, ale gdzie i jak się zakończy.

Oczywiście wiadomo gdzie powinna się zakończyć, na Stadionie Olimpijskim w Stambule. Tam zaplanowano finał. A gdzie się naprawdę odbędzie? Że w Stambule do końca nie jestem taki pewny. Raczej powiedziałbym, że jest aktualnie faworytem do przeprowadzenia finału i sprawy jeszcze bym nie przesądzał.

A już na pewno nie sposób przewidzieć jakim systemie rozgrywki się zakończą. Czy znów zorganizowany zostanie turniej finałowy „w bańce”, jak w ubiegłym roku? Czy nastąpi powrót do systemu z dwoma meczami na każdym etapie fazy pucharowej aż do finału?
Na razie dalej rządzi koronawirus, a jego nieformalną piłkarską stolicą na najbliższe tygodnie stał się... Budapeszt. Właśnie tam w lutym odbędą się dwa mecze Ligi Mistrzów.

Żadna węgierska drużyna nie została do niej włączona w trybie awaryjnym. Na Węgrzech dojdzie do dwóch konfrontacji niemiecko – angielskich. Najpierw, we wtorek na stadionie Puskás Aréna zagra RB Lipsk z Liverpoolem, a w przyszłym tygodniu Borussia Mönchengladbach z Manchesterem City.

Powodem przeniesienia obu meczów jest czasowy zakazu lotów z Wielkiej Brytanii do Niemiec spowodowany obawami o możliwość rozprzestrzeniania się bardziej zaraźliwej mutacji koronawirusa odkrytej właśnie tam. Z tego samego powodu Atletico nie zagra za tydzień w Madrycie z Chelsea, tylko w Bukareszcie.

Co ciekawe, jednym z kandydatów do organizacji ostatniego meczu była Warszawa. Miał się ewentualnie odbyć na stadionie Legii. Biorąc pod uwagę na jakich boiskach i w jakich temperaturach grają teraz piłkarze w Hiszpanii i Anglii, zobaczenie ich min, gdyby sami zobaczyli na jakiej murawie i w jakiej temperaturze mieliby grać w Warszawie - bezcenne. Za resztę nawet nie trzeba by płacić.

Ciekawe gdzie odbędą się trzy wspomniane mecze rewanżowe. Na stronie UEFA znajduje się informacja, że zgodnie z planem w marcu w Liverpoolu, Manchesterze i Londynie? Ale czy na pewno? Chyba niekoniecznie, a to będzie niezwykle ważna informacja dla… polskiej reprezentacji. Ostatniego dnia marca ma się zmierzyć w eliminacjach do mistrzostw świata z Anglią w Londynie. Jeśli rewanżowe mecze trzech angielskich drużyn w Lidze Mistrzów zostaną jednak przeniesione do innych europejskich państw, wtedy będzie prawie pewne, że Polska zamiast na Wembley też wystąpi gdzieś na neutralnym terenie po tej stronie kanału La Manche, a nie po tamtej.

Kto ma szansę wygrać w tym sezonie najbardziej nietypową edycję Ligi Mistrzów? Odważni, którzy podejmują się typowania. Marcello Lippi, były trener reprezentacji Włoch, mistrzów świata z 2006 roku, na taką odwagę się zdobył i wskazał na Bayern Monachium oraz Manchester City. Z pewnością rodzime media z zadowoleniem przyjęły jego opinię. W ojczyźnie Roberta Lewandowskiego dopingowanie, czy raczej życzenie kolejnych sukcesów, Bayernowi Monachium, stało się narodowym sportem, czy wręcz narodową powinnością. Tak jak zdradą narodową byłoby stwierdzenie, że nie jest aktualnym królem futbolu.

Ja jednak, może z wrodzonej przekory, nie do końca wierzę, że Bayern ponownie zdobędzie najcenniejsze z klubowych trofeów. Niewiele ryzykuję takim stwierdzeniem, więc może nikt mnie karać nie będzie, jeśli się nie sprawdzi.

Poza tym, przy wszelkich prognozach trzeba obecnie brać pod uwagę wielki margines błędu. Tak wielki, jak nieprzewidywalność rozwoju pandemii koronawirusa w najbliższych miesiącach. Jeśli przez niedawnym finałem klubowych mistrzostw świata wypadł w ostatniej chwili kluczowy zawodnik Bayernu Thomas Müller, jak można przewidzieć, kto i jak zagra w finale Ligi Mistrzów za kilka miesięcy?

▬ ▬ ● ▬