Ostatni gwizdek i...

Fot. Trafnie.eu

W sobotę doszło do prezentacji siły w Ekstraklasie. Nie chodzi jednak o żadną z drużyn, ale o tych, którzy te drużyny oglądali w akcji, sami organizując akcję.

Początek wszystkich meczów ostatniej kolejki sezonu zasadniczego wyznaczono na godzinę 18.00, ale wtajemniczeni wiedzieli, że rozpoczną się z poślizgiem. Opóźnienie spowodowane było akcją kibiców. Chcieli pokazać, kto tu rządzi i pokazali, bez specjalnego wysiłku.

Otóż gdy sędzia chciał rozpocząć mecz z trybun zaczęły lecieć serpentyny. Niby tylko kawałki papieru, ale jak się rzuci naraz kilka, kilkanaście, trzeba najpierw oczyścić boisko, bo na tak zaśmieconym normalnie grać się nie da.

No i rozpoczęła się zabawa. Gdy służby porządkowe i chłopcy do podawania piłek wyzbierali już prawie wszystkie, wtedy z trybun leciały następne. Tak było na przykład przez równy kwadrans w Warszawie na meczu Legii z Pogonią. W innych miastach akcja trwała podobno trochę krócej. Akcja, czyli - „Ostatni gwizdek. Nic o nas bez nas”. Pokaz siły zjednoczonych kibiców.

W marcu odbyło się w Warszawie ich spotkanie, na które stawili się przedstawiciele aż 49 klubów. Skrzyknęli się, bo nie podoba im się, co postanowiły zrobić piłkarskie władze. Na specjalnie uruchomionej stronie pojawiło się okolicznościowe oświadczenie (za: ostatnigwizdek.pl):

„Powodem tego spotkania ponad klubowymi podziałami, jest próba wprowadzenia w życie przez Komisję Ligi - organ Ekstraklasy S.A oraz Komisję Dyscyplinarną - organ PZPN-u, nowych wytycznych dotyczących postępowań dyscyplinarnych przeciwko kibicom piłkarskim w Polsce?

Wytyczne między innymi:

Sankcjonują odpowiedzialność zbiorową wobec ogółu kibiców zasiadających na danej trybunie, bądź wręcz całej publiki danego stadionu.

Łamią podstawowe swobody obywatelskie, takie jak prawo do swobodnego przemieszczania się po kraju - wprowadzają zapisy dyskryminujące kibiców ze względu na miejsce zamieszkania.

Umożliwiają zamykanie stadionów za błahe przewinienia.

Wprowadzają drakońskie i niewspółmierne do owych przewinień kary finansowe dla klubów, przez co groźba zastosowania tychże sankcji przybiera wręcz formę szantażu wobec klubów.

Wyznając zasadę "Nic o nas bez nas", jako kibice z całego kraju, wzywamy Ekstraklasę S.A i podległą jej Komisję Ligi a także PZPN, do natychmiastowego wycofania się z proponowanych zapisów. W przeciwnym razie, jako zorganizowany ruch kibicowski, zmuszeni będziemy podjąć kroki prowadzące do ogólnopolskiego protestu, który w swej skrajnej formie może doprowadzić do całkowitego bojkotu rozgrywek i ich paraliżu”.

Pierwsza próba odbyła się w sobotę. Na razie tylko w ograniczonej formie, czyli pogrożenia palcem – bądźcie grzeczni, bo jak nie, następnym razem nie damy nikomu w ogóle pograć. Przecież wystarczy trochę serpentyn, których nawet najdokładniejsze służby porządkowe nie są w stanie wszystkim odebrać przy wejściu na stadion. To zadanie niewykonalne! Wykonalne jest więc, zgodnie z groźbą, doprowadzenie do „całkowitego bojkotu rozgrywek i ich paraliżu”.

Sytuacja wydaje się patowa. Ekstraklasa S.A. chce rozmawiać z kibicami, ale trudno oczekiwać sensownych końcowych wniosków. Jedna strona ma dość wybryków na trybunach i próbuje zaostrzenia, nawet drastycznego, środków, by z tym walczyć. Druga zawsze mówi, że to tylko „margines”, ale nikt nie przyłoży ręki, by ten „margines” wyeliminować. Bo przecież „margines” rządzi i trzęsie trybunami.

Dlatego czekam raczej na konfrontację, niż porozumienie. Jakiekolwiek drobne ustępstwa do niczego nie doprowadzą. Najwyżej do próby oszukiwania samego siebie. A problem po pewnym czasie i tak wróci, jak wraca od dziesiątków lat.

▬ ▬ ● ▬