Pan piłkarz pije

Fot. Trafnie.eu

W meczu, który niedawno oglądałem, moją uwagę zwrócił nieistotny z pozoru szczegół. Jeden z zawodników miał opuchniętą twarz. Już wiem dlaczego.

Odbyłem pouczająca rozmowę z kolegą. Opowiedział mi ciekawą historyjkę o polskim piłkarzu. Był uważany za spory talent, więc szybko postarano się na nim zarobić. Został wytransferowany do zagranicznego klubu. Ale tam mocno cieniował. Dlaczego? Uczciwie powiem, że nie mam wiedzy jak się sprawował poza boiskiem. Przyjmuję więc, że była to dla niego za wysoka półka.

Nie zdziwiłem się więc gdy wrócił do Polski. I na temat jego ponownego pobytu w ojczyźnie mam już większą wiedzę. Mówiąc oględnie piłkarz trochę się pogubił. Agent, który wcześniej miał go już serdecznie dość, postanowił podać rękę. Zwracam uwagę, że chwalę agenta, choć generalnie mam o osobach z tego fachu nie najlepsze zdanie. Zaślepiony jednak nie jestem i potrafię dostrzec, gdy ktoś robi coś chwalebnego.

Ale wracam do piłkarza. Z pomocą byłego agenta stanął na nogi na tyle, by znaleźć mu klub do gry. A gdy już taki znaleziono, podpisał kontrakt i związał się z innym agentem, chytrym liskiem, który nagle pojawił się koło niego. Teoretycznie miał prawo, żadna umowa z poprzednim go nie wiązała. A moralnie? Myślę, że pytanie zdecydowanie za trudne do piłkarza, zostawmy więc tę kwestię.

Oglądałem ostatnio delikwenta w akcji i podczas meczu zauważyłem, że ma opuchniętą twarz. Zagadkę pomógł mi rozwiązać kolega posiadający na ten temat głębszą wiedzę. Pan piłka niestety pije. Nie jest to może wiedza powszechna, ale dla niektórych oczywista. Nie pierwszy i nie ostatni w tym fachu posiadający taki problem.

Kolega opowiedział mi niestety także o innym zawodniku, wielkim talencie, też za kołnierz nie wylewającym. No i słyszałem o kolejnym, który bez dwóch piw na trening nie wychodził. Organizm alkoholika ma przecież swoje prawa i domaga się, by regularnie je respektować.
Zastanawiam się, czy w każdej drużynie jest taki problem? Bo że jest, nie tylko w tym środowisku, chyba nikt nie zaprzeczy. Nie trzeba balować po lokalach, jak to bywało kiedyś, jeszcze za czasów bez aparatów w każdej komórce. Teraz próba podobnej formy spędzania czasu, niekoniecznie zgodnej z klubowym regulaminem, wiązałaby się prawdopodobnie z natychmiastowym donosem w internecie autorstwa anonimowego świadka.

Dlatego niektórzy piją w domu, piją gdzie mogą, bo niestety pić muszą. A ich koledzy z drużyny muszą się z nimi męczyć. Tylko grymasem na twarzy kwitują kolejną zmarnowaną dogodną okazję do strzelenia bramki, albo zawaloną sytuację pod własną bramką.

Mądrzy eksperci analizują później błędy trenera, który źle przygotował zespół, skoro zawodnicy zdychają na boisku już po przerwie na samym początku sezonu...

▬ ▬ ● ▬